ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pale Mannequin ─ Patterns in Parallel w serwisie ArtRock.pl

Pale Mannequin — Patterns in Parallel

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2019
 
1. In Parallel I
2. That Evening
3. Some Dawn
4. Lunatic Pandora
5. Now Here Comes The Tide
6. In Parallel II
7. The Wheel
 
skład:
Tomasz Izdebski - vocals, guitars, bass, keyboards
Grzegorz Mazur - vocals, guitars
Jakub Łukowski - drums (3,4,5,7)
Amek Krebs - drums (1,2,6)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
11.04.2019
(Recenzent)

Pale Mannequin — Patterns in Parallel

Debiutancki album warszawskiej formacji Pale Mannequin, która powstała trzy lata temu jako solowy projekt gitarzysty Tomasza Izdebskiego. Z czasem dołączali do niego kolejni muzycy, co nie zmienia faktu, że to on jest tu całym mózgiem, nie tylko śpiewa i gra na kilku instrumentach, ale przede wszystkim jest twórcą muzyki i słów. Płyta wydaje się klasycznym koncept albumem o intrygującym – odnoszącym się do tego konceptu – tytule, a jego głównym wątkiem jest przeznaczenie.

A jak to wygląda muzycznie? Grupa już na swojej stronie nie ukrywa porównań do kilku formacji, które słychać w jej twórczości. I choć często takie sugestie są strzałem kulą w płot (bo artysta zawsze to widzi inaczej), tu praktycznie zostałem wyłączony z poszukiwań stylistycznych odniesień.

Bo choć z Katatonią panowie mają chyba tylko wspólny nostalgiczny, melancholijny i dosyć mroczny klimat (nie ma tu łamańców, czy szatkowanych riffów), to już inne kierunki są słyszalne. Jak Opeth, ale ten z wyciszonego Damnation, czy przede wszystkim z ostatnich płyt Michaela Åkerfeldta i spółki, ciągnących w stronę progresywnego grania z lat siedemdziesiątych. Słychać to w singlowym That Evening, Some Down, czy najbardziej różnorodnym i wielowątkowym, trwającym aż dziesięć minut, Lunatic Pandora. To w nim mamy „brudną” gitarę przywołującą w istocie Alice in Chains. Z drugiej strony pomieszczone tu gitarowe solo oddycha Anathemą, która też jest ważną podpowiedzią dla potencjalnego odbiorcy. Oczywiście tą Anathemą z ostatnich lat. No i bezwzględnie słychać tu też Riverside, ten delikatny, melodyjny, z ostatniej płyty Wasteland. Posłuchajcie solowych form gitary w In Parallel II, czy The Weel.

Czy to wszystko obniża wartość płyty? Z pewnością nie. Pamiętajmy, że to dopiero debiut, wzorce są intrygujące a wykonanie i brzmienie (miks i mastering zrobiono w Serakosie) pozwalają na czerpanie przyjemności z odsłuchu. Tym bardziej, że wraz z każdym kolejnym odtworzeniem docierają do odbiorcy dobre, zapamiętywalne melodie i tematy.

To spójna rzecz, utrzymana zazwyczaj w niespiesznych tempach, chwilami wręcz senna i oniryczna. Może trochę brakuje mi w niej większej różnorodności, zaskoczenia i symbolicznego rockowego pazura. Nie wiem też, na ile to przyjęta konwencja, ale widziałbym na następnym albumie więcej wokalnej odwagi, bo tu śpiew Izdebskiego jest zbyt asekuracyjny. Generalnie jednak to dobry początek. Kolejny krok może być jeszcze ciekawszy. 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.