ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Emerald Dawn, The ─ Nocturne w serwisie ArtRock.pl

Emerald Dawn, The — Nocturne

 
wydawnictwo: World's End Records 2019
dystrybucja: Oskar
 
1. Prologue (0:30)
2. As Darkness Falls (10:44)
3. Moonlight (8:33)
4. In the Dead of the Night (10:43)
5. The Child Within (20:45)
 
Całkowity czas: 51:15
skład:
Tree Stewart - keyboards, vocals
Ally Carter - electric guitar, guitar synthesizer, tenor saxophone, screechy keyboard, vocals
David Greenaway - fretless and fretted bass, guitars
Tom Jackson - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 2, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
28.02.2019
(Recenzent)

Emerald Dawn, The — Nocturne

Nie pisaliśmy jeszcze o brytyjskiej formacji The Emerald Dawn. A szkoda, bo debiutantami nie są. Grupę tworzą doświadczeni muzycy, a zespół ma na swoim koncie, z niżej recenzowanym, już trzy albumy. Przybliżmy ich zatem w kilku słowach. Mający swoją siedzibę w Kornwalii zespół powstał w Edynburgu i założony został przez multiinstrumentalny duet: Tree Stewart (klawisze, pianino, flet, gitara akustyczna, instrumenty perkusyjne, wokal) i Ally Carter (gitary, saksofon, instrumenty klawiszowe, wokal). Po przeniesieniu się na południe Anglii do muzyków dołączył perkusista Tom Jackson i to z nim grupa zarejestrowała w 2014 roku debiutancki album Searching For The Lost Key. Jego następca, płyta Visions, ukazała się w 2017 roku. Na początku tegoż roku dostaliśmy trzecie dzieło kwartetu, które dzięki naszemu rodzimemu Oskarowi, trafia także i do polskiego słuchacza.

Muzyka The Emerald Dawn może się wpisywać w bardzo szeroko rozumianą modę na retro granie. Ale nie takie spod znaku Grety van Fleet, czy Siena Root. Artyści sięgają w swoich inspiracjach oczywiście do lat siedemdziesiątych, jednak przede wszystkim szukają ich w rocku progresywnym, zbliżonym do Floydowych klimatów. Na Nocturne dostajemy (nie licząc półminutowego Prologue) cztery rozbudowane, w większości instrumentalne, kompozycje charakteryzujące się niespiesznymi tempami oraz powolnym budowaniem nastroju i samej formy. Artyści kształtują ją głównie za pomocą długich i kunsztownych gitarowych figur niewolnych od świetnych melodii. Tło dla nich tworzą budujące wyjątkową atmosferę, ale też i symfoniczny rozmach, instrumenty klawiszowe. Całości dopełnia w większości żeński wokal Tree Stewart oraz partie saksofonu Allly’ego Cartera.  W czym tkwi jednak haczyk, który powinien czynić ich muzyczną ofertę wartą zauważenia?  

W atmosferze (o której już wspomniałem) kreowanej przez formację. Spójrzcie zresztą na tytuły kompozycji, czy intrygujące i na swój sposób niesamowite grafiki autorstwa Tree Stewart (artystka przygotowała je także do wcześniejszych wydawnictw grupy). Jednym słowem, muzycy łączą swój progresywny rock z ogromną dozą mroku. Niektóre fragmenty ich utworów mogłyby być doskonałą muzyczną ilustracją do filmowego horroru. Jest bowiem w tych dźwiękach jakaś wyjątkowa teatralność i szlachetność. Niekiedy też grupa zapuszcza się w space rockowe (The Child Within), orientalne (As Darkness Falls) i psychodeliczne rewiry, co tylko dodaje temu albumowi jeszcze większej wszechstronności. Trudno tu coś szczególnie wyróżniać, wszystkie cztery kompozycje trzymają poziom i przykuwają uwagę słuchacza. Do tego mają na tyle luźną strukturę, że mogą stanowić fantastyczny materiał do koncertowej improwizacji. Moim faworytem na dziś jest Moonlight, ale być może niebawem będzie to As Darkness Falls.

Można oczywiście doszukiwać się w ich muzyce pewnych odniesień do The Moody Blues (symfoniczność połączona z nastrojowym wyrazem całości), czy na przykład naszego SBB (solowe partie gitar). Nie ma to jednak większego znaczenia, wszak muzycy tworzą własną, niepokojącą muzyczną miksturę. I wierzcie mi, nie czynią tego tylko na tym albumie, bowiem poprzednie płyty też zawierają kilka perełek. Polecam, szczególnie do nocnego słuchania w samotności.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.