ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Fizbers ─ Die Without Living w serwisie ArtRock.pl

Fizbers — Die Without Living

 
wydawnictwo: Lynx Music 2018
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. I Am the Remedy [5:16]
2. They Fade [2:15]
3. 54 [6:13]
4. Deal of Red [4:04]
5. Shape [4:16]
6. C. E. L. [5:48]
7. Die without Living [17:02]
 
skład:
Dawid Lewandowski - vocals, bass, guitars
Dominik Pawlus - drums, keyboards, acoustic guitars
Szymon Kubala - guitars

Guests:
Milena Locksmith - vocals
Wiktor Batek - guitars
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
21.01.2019
(Recenzent)

Fizbers — Die Without Living

Drugi album bardzo młodej krakowskiej formacji. Po niezbyt przekonującym debiutanckim First Mind z 2017 panowie postanowili się nie poddawać i proponują Die Without Living. Rzecz, która niewątpliwie jest krokiem na przód. Może jeszcze bardzo małym i niezbyt odważnym, ale jednak. Przede wszystkim to ci sami młodzi ludzie, którzy rok wcześniej nagrali debiut i… z dnia na dzień nie stali się wirtuozami swoich instrumentów. Choć i w tym aspekcie widać postęp, czy to w lepszych liniach wokalnych Dawida Lewandowskiego, czy partiach gitary (szczególnie solowych) Szymona Kubali.

Zmienił się też nieco pomysł na całość. Proste i dosyć surowe, jak na progresywnego rocka, kompozycje, tu zostały zastąpione bardziej wielowątkowymi formami. W dalszym ciągu dominują u nich nostalgiczne klimaty i raczej balladowe tempa z dominującymi akustycznymi brzmieniami i „jesiennym” pianinem. I to w nich młodzi artyści czują się najlepiej. Przyznam, że gdy tylko słyszę bardziej energetyczne fragmenty w ich wykonaniu, trochę powracają demony pierwszej płyty. Tak jest już w pierwszym I Am the Remedy, rozpoczętym bardzo stylowo i klimatycznie ciekawym klawiszowym tłem i solową figurą gitary. Wkrótce jednak czar nieco pryska, choć trzeba przyznać, że muzycy flirtują tu z delikatnie psychodelicznym graniem. Podobnie jest z zainaugurowanym trzaskami winylowej płyty Deal of Red, którego końcówka sprawia wrażenie przyklejonego jakby na siłę „muzycznego kontrastu”. Wartościową rzeczą jest z pewnością 54 z bardzo interesującymi wokalizami Mileny Locksmith.

Pisałem już o solówkach Kubali. One faktycznie są pozytywną stroną albumu. Szczególnie ładny popis (chyba najlepszy na płycie) znajdziemy w  C. E. L., taki z lekką nutką chropowatości. Nie można też pominąć dobrych fragmentów w Die Without Living. No właśnie, kończący całość utwór tytułowy to pierwszy w ich historii kilkunastominutowy długas. Brawa za odwagę, za zmierzenie się z taką formułą, choć kompozycja nie ma jeszcze dramaturgii, przełomowych momentów i wyjątkowego (może wzniosłego?) finału.

Mam wrażenie ponadto, że tym razem zabrakło panom bardziej nośnych, melodyjnych tematów. Wiem, że to kwestia bardzo indywidualna, niemniej - cóż by nie powiedzieć o debiucie - trochę fajnych, choć prostych melodii nań trafiło. Tu jest skromnie pod tym względem. Poza tym, generalnie brak temu materiałowi solidnego, rockowego kopa, który zdecydowanie ożywiłby ten chwilami zbyt monotonny album i ewentualnie obroniłby go na scenie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.