Wydany po trzech latach od Between The Words drugi album gdańskiego Mechanism nie przynosi karkołomnych zmian. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że jest wyrazem pewnej stabilizacji oraz naturalnej muzycznej i lirycznej kontynuacji drogi wytyczonej na debiucie. Nie doszło do jakichś wielkich personalnych roszad w ich obozie, konstrukcja obu albumów, z instrumentalnymi wyciszeniami oznaczonymi rzymskimi cyframi i z jedenastoma utworami, jest identyczna. Podobnie jak i ciekawa szata graficzna ponownie przygotowana przez Mariusza „Kobaru” Kowala.
No i w dalszym ciągu panowie eksplorują obszar szeroko rozumianego progresywnego metalu, w którym jednak mnóstwo jest różnorodności i brzmieniowego bogactwa a kluczowym słowem staje się muzyczny kontrast. Bo choć to muzyka wcale niełatwa przy pierwszym, czy drugim odsłuchu, trzeba przyznać, że podana jest w przemyślany sposób. Jak w klasycznym koncepcie muzycy, w wyważony sposób, dozują metalowy ciężar (zbudowany za pomocą ciężkich gitarowych riffów, „podbitych” do tego gęsto i aktywnie pracującą sekcją rytmiczną) z delikatnością i nastrojem. Pewnemu odprężeniu zdają się służyć mroczny III oraz jakby ambientowe V i VIII. Do tego mamy rozpoczynające w formie intro akustyczne I i, co ciekawe, spinającą pewną klamrą, także z dominującą akustyczną gitarą, ładną balladę Entering the Invisible Light.
Zatem tych „właściwych”, zwykle mrocznych i wielowątkowych, numerów mamy sześć. Także i w ich obrębie dostajemy mnóstwo kontrastu. Bo w takim Blindness rozpoczynamy od agresywnego, ciętego riffu oraz przetworzonego wokalu (zdarza się tu też w pewnym momencie zbliżyć Rafałowi Stefanowskiemu do growlu), by z czasem zasmakować ładnych zwolnień z melodyjnymi, harmonicznymi wokalami. Podobnie zresztą jest w najdłuższym w zestawie Authority as the Truth, gdzie szatkujące riffy i połamana rytmika (a nawet raperskie skandowanie) zderza się z kolejnymi melodyjnymi harmoniami. Analogicznymi cechami przykuwają uwagę dwie części The Grand Confusion. Ponadto w każdej z nich usłyszymy naprawdę świetne gitarowe formy solowe. A skoro o nich mowa, nie wolno pominąć też tej z Authority as the Truth. Warto też zatrzymać się przy masywnym Mon(k)ey Buisness, w którym klawiszowe solo zagrał sam Sławomir Łosowski z Kombi!
Czy to wszystko oznacza, że gdańszczanie nagrali wierną kopię debiutu? Nie. Wydaje się, że to album lepiej brzmiący, na którym gitary są bardziej soczyste i jeszcze cięższe, a sam krążek ma więcej przestrzenności. Ma też chyba więcej zapamiętywalnych melodii. No i posiada naprawdę ciekawą warstwę liryczną, w której nie brakuje mocnego i ciętego komentarza dotyczącego współczesności, jak choćby w Authority as the Truth, a swoistym mottem zdaje się być wers zawarty w The Grand Confusion, Pt. 2 (Truth as the Authority): We live in a shrine of deceit…