ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Goblin ─ Roller w serwisie ArtRock.pl

Goblin — Roller

 
wydawnictwo: Cinevox 1976
 
1. Roller [4:38]
2. Aquaman [5:22]
3. Snip Snap [3:37]
4. The Snake Awakens [3:27]
5. Goblin [11:10]
6. Dr. Frankenstein [6:00]
 
Całkowity czas: 34:14
skład:
Massimo Morante - gitara prowadząca
Claudio Simonetti, Maurizio Guarini - instrumenty klawiszowe
Fabio Pignatelli - gitara basowa
Agostino Marangolo - bębny
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,1

Łącznie 5, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
10.06.2018
(Recenzent)

Goblin — Roller

Włoski prog jest jak Muzeum Technika, czyli nie dla każdego. Nie jestem tutaj wyjątkiem. Nawet pomimo faktu, iż lata 70-te uważam za najciekawszą dekadę w historii wszechmuzyki, to akurat brzmienie rocka progresywnego z Półwyspu Apenińskiego uważałem za przysmak wybitnie ciężkostrawny; przesadnie wtórny (zapatrzenie – zwłaszcza - w Genesis było uskuteczniane przez przynamniej kilka zespołów aż do przesady), prawie tak jak współczesny tzw. neo-progressive i nieciekawy. Na szczęście pojawił się jeden wyjątek.

Goblin chyba zawsze będzie kojarzony z muzyką filmową. W końcu to dzięki współpracy – głównie z – Dario Argento są najbardziej znani. W końcu prawda jest taka, że dzięki (napisanej w ciągu jednej nocy i zarejestrowanej w kolejnych 24 godzinach) ścieżce dźwiękowej to obrazu „Profundo Rosso” (w Polsce znanym jak „Głęboka Czerwień”) kapela wypłynęła na szersze wody i odniosła dość znaczący sukces (aż dziw bierze, iż jakiś czas wcześniej – działając jeszcze jako Cherry Five – nie zdołali dorobić się kontraktu płytowego w Wielkiej Brytanii, nawet pomimo silnej protekcji producenta Yes i ELP – Eddy’ego Offorda).

Umiejętność tworzenia niezwkle intrygujących mrocznych klimatów na potrzeby horrorów to nie jedyna zaleta kapeli, bowiem w tworzeniu autorskich płyt sprawdzali się wcale nie gorzej.

Krążek „Roller” z 1976 roku był trzecim w dyskografii, a pierwszym będącym ich nie-filmowym projektem. Ledwie sześć kompozycji i nieco ponad dwa kwadranse muzyki, ale – w ostatecznym rozrachunku – składające się na najlepszą pozycję w dorobku Goblina.

Tytułowy „Roller” niezwykle fajnie się rozwija z konkretnymi klawiszami, mocną partią basu oraz ciekawym gitarowym motywem przewodnim. Odmienne nastroje panują w „Aquaman”; zwiewne, delikatnie pląsające tempo z klimatycznymi pasażami Simonettiego plus świetne przejście w połowie utworu będące już popisem gitarowym umiejętności Massimo Morante’go. „Snip Snap” to z kolei lekko funk’ujące rytmy i odrobina luzu, utrzymana jednak – dość umiejętnie – w brzmeniowych ramach krążka. (Zrejestrwany na żywo) „The Snake Awakens” to już z kolei okienko dla Mornate’go, który przy akompaniamencie jedynie klawisze tworzy piękne akustyczne frazy z pogranicza muzyki klasycznej i brzmień rodem ze sztandarowych płyt Focus.

Kompozycja „Goblin” to pozycja klasyczna w dorobku grupy; złożona, mieniąca się różnorodnością, ciekawymi przejściami (z fajnymi klawiszowym motywem, którego pozazdrościłby sam Rick Wakeman), ale bardzo zgrabna i rewelacyjnie zagrana.

Całość zamyka „Dr Frankenstein” – niepokojący, zdradzający lekką słabość do jazz-rockowych inklinacji. Czy gorszy? Absolutnie nie. Klimatyczny, w końcówce dość porywczy numer, będący świetnym podsumowaniem poprzednich kilkudziesięciu minut.

„Roller” to nie tylko najlepsza pozycja w dorobku Goblina i italo-proga, ale też jedna z ciekawszych rzeczy, jakie cztery dekady temu się ukazały w ogóle. Może nie wyjątkowo odkrywcza, ani porywająca, lecz na wysokim poziomie i na swój sposób oryginalna, zdradzająca pewne ambicje muzyków.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.