Przy okazji recenzowania ostatniej płyty izraelskiej formacji Orphaned Land pomyślałem sobie, że i polskie kapele potrafią też ciekawie czerpać z ducha Bliskiego Wschodu. Swego czasu pisałem u nas o warszawskiej Maqamie, sporo szumu na rockowej scenie robi ostatnio Lion Shepherd. No i jest Manta Birostris. W zasadzie to zupełnie inna muzyczna bajka od powyżej wymienionych składów, jednak ciągotki w stronę orientalnego grania są wyraźnie słyszalne.
Manta Birostris intryguje już samą nazwą oznaczającą… diabła morskiego, gatunek ryby orleniokształtnej. Jak można wyczytać na ich profilu FB to solowy projekt Adama Sokoła. Jego początki sięgają 2012 roku, kiedy to światło dzienne ujrzało demo Bóg urojony/God delusion. Po drodze był potem jeszcze debiutancki Tasamouh no i teraz jest Przeklęte Oko Proroka/Cursed Eye of the Prophet, całkiem świeże, bo w cyfrowej postaci ukazało się w listopadzie ubiegłego roku. Może nawet dobrze, że dopiero teraz o tym albumie piszemy, bowiem prawdopodobnie już w marcu, nakładem Sorry Hombre Rec. rzecz ukaże się on na magnetofonowej kasecie, a na srebrnym dysku najpewniej światło dzienne ujrzy dzięki niewielkiej wytwórni z Indiany.
Tyle podstawowych formalizmów. Czas na muzykę, która generalnie… nie jest w moich klimatach, jednak pomieszczenie w niej jakże różnych stylistyk naprawdę intryguje. Przede wszystkim jest cholernie surowo. I to zarówno w gitarowym brudzie, jak i w szorstkim wokalu. Muzycy łączą w sobie punk rockową szybkość i hard core’ową agresję (Syndrom Jerozolimski, Biesłan, Przeklęte Oko Proroka). Ale słychać też sludge, stoner i psychodelię. Taka instrumentalna Synagoga, wolna, klimatyczna i ekstremalnie mroczna gdzieś tam pachnie mi nawet Toolowymi rewirami, a już na pewno przypomniała mi moje ulubione szwajcarskie Monkey3. Żeby było ciekawiej, Modlitwa o deszcz przynosi trochę klezmerskiego grania. No a co z tymi orientalnymi dźwiękami? Jest ich sporo. Już Diaspora delikatnie o nie zahacza, ale potem w takim entourage’u jest Synagoga, krótki Purim z etnicznymi bębnami (przy okazji stanowiący zgrabny oddech w środku albumu), czy kończące całość, wspomniane Przeklęte Oko Proroka, z udaną, zwolnioną końcówką, okraszoną żeńską wokalizą.
To album niełatwy muzycznie, ale też i tekstowo. Wystarczy zerknąć na tytuły (Syndrom Jerozolimski, Ostatni Psalm, Diaspora, Synagoga, Purim), by zauważyć, że Adam Sokół historycznie, religijnie, społecznie i kulturowo dotyka Bliskiego Wschodu. Ale jego przemyślenia płyną też w kierunku słynnego ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie sprzed czternastu laty. Rozpoczęty wspomnieniami świadków utwór przeraża wykrzykiwaną kilkukrotnie sekwencją „Ala ma Asa, As ma pistolet, pamiętam, widziałem to w szkole”. Nie jest to rzecz do połknięcia na pierwsze śniadanie, trudno jednak zarzucić jej banalność. Warto spróbować.