ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Nile ─ Amongst the Catacombs of Nephren-Ka w serwisie ArtRock.pl

Nile — Amongst the Catacombs of Nephren-Ka

 
wydawnictwo: Relapse Records 1998
 
1. Smashing the Antiu [2:18]
2. Barra Edinazzu [2:47]
3. Kudurru Maqlu [1:05]
4. Serpent Headed Mask [2:18]
5. Ramses Bringer of War [4:45]
6. Stones of Sorrow [4:17]
7. Die Rache Krieg, Lied der Assyriche [3:13]
8. The Howling of the Jinn [2:34]
9. Pestilence and Iniquity [1:54]
10. Opening of the Mouth [3:39]
11. Beneath Eternal Oceans of Sand [4:17]
 
Całkowity czas: 33:07
skład:
Karl Sanders – guitars, vocals, keyboards
Pete Hammoura – drums, vocals, dumbecks
Chief Spires – bass, vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,2

Łącznie 5, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
05.02.2018
(Gość)

Nile — Amongst the Catacombs of Nephren-Ka

Do Amerykanów z Nile lubię wracać, a w szczególności do „Amongst the Catacombs of Nephren-Ka” - debiutanckiego albumu, z którego brutalny death metal odkrywam na nowo, na nowo odnajduję momenty, których wcześniej nie wyłapałam. Jest to takie krótkie (zaledwie 33 minuty muzyki) „dzieło”, innymi słowy: death metal przyszłości. Zwał jak zwał, ja ten krążek wręcz ubóstwiam. Właściwie to moja znajomość Nile zaczyna się i kończy na tym LP. Miałam okazję słyszeć coś z „Black Seeds of Vengeance”, ale to „Amongst...” robi na mnie ogromne wrażenie. Nie mogę wyjść z podziwu tak idealnego operowania instrumentów, głębokiego, mrocznego growlu i tej mega brutalności, przesiąkniętej aż do dna. Mogę tej ściany dźwięków słuchać do końca świata i jeden dzień dłużej – tak mi się to podoba. Klimat dopełnia tematyka starożytnego Egiptu. Jako pasjonatka historii (nie tylko starożytnej) kupuję to. Nie będę tutaj mydlić słuchaczom oczu, Nile to nie „wojenny” Sabaton, to prawdziwa „starożytna machina” do zabijania. Jest ten puls w riffach, jest agresywny odlot, jest ciężko, ale z głową. Rzeka Nil wylewa się na death metalową ziemię, topiąc w swych wodach ludzkie umysły, zabierając ostatnie tchnienie słuchacza w podróż do krainy bogów i piramid.

Zaczynamy od „Smashing the Antiu” i partii growlu, która idealnie wpasowała się w grę muzyków. Nieco ponad 2 minuty szalenie wybijają z rytmu, czegoś tak śmiertelnego nie miałam okazji chyba nigdy słyszeć. Zegar tyka, odmierzając ostatnie pół godziny życia. Nie będę gołosłowna – piosenka zabije słuchacza na miejscu, więc strzeżcie się Ozyrysa! Może lepiej uciekać gdzie pieprz rośnie? Następny w kolejce jest „Barra Edinazzu” - wszystkie korki w domu wam wywali. Uwaga: prądotwórcze!!! Przez prawie 3 minuty iskry będą się sypały na lewo i prawo, a słuchacza omami ta kawalkada ostrych riffów. Z tym albumem trzeba ostrożnie, bo inaczej porazi nas zabójczo brutalny prąd i będzie takie „maidenowe” „From Here to Eternity”. Chyba nikt tego nie chce? Przecież mamy jeszcze 28 minut ekstra rąbanki w wykonaniu Nile. Dalej czeka nas „Kudurru Maqlu” - egipskie ciemności zakryły ziemię, wszędzie słychać jęki cierpiących, a muzyka płynie przez ocean strachu… - tak oto przedstawia się widok, który widzę podczas słuchania tego kawałka. Brzmi zachęcająco czy może odpycha do dalszego poznawania muzyki Amerykanów? Wybór trudny, aczkolwiek na miejscu, bo co może się jeszcze wydarzyć, żeby zabić słuchacza? „Serpent Headed Mask” to w dalszym ciągu brutalne zagrywki, które doprowadzają do szaleństwa. Do utraty tchu słuchamy tego utworu i dochodzimy do wniosku, że to nas na pewno zabije, chyba że zespół zwolni. O, nie! Co to, to nie. Muzycy chyba chcą swoją muzyką zabić każdego napotkanego na swej drodze fana. „Ramses Bringer of War” rozpoczyna się intro zaczerpniętym z „Mars, Bringer of War” Gustava Holsta („The Planets” op. 32). To już jakaś odskocznia, ale po chwili atakuje nas masa ostrych riffów i spokój zmącony. Nie wiem jak wy dajecie radę, ale ta muzyka przeraża. Nie sposób się tu nudzić, ponieważ za każdym razem jesteśmy katowani górą brutalności i agresji. „Stones of Sorrow” to death metalowa sieczka, która jednak przeradza się w nieco grindcore’owe riffy (czuć powiew Bolt Thrower), ale nadal króluje w niej brzmienie metalu śmierci. „Die Rache Krieg, Lied der Assyriche” to już inna bajka. Odgłos dzwonów rozpoczyna ten marszowy song, który stylistycznie odbiega od pozostałych, ale jest cudowny, żeby nie powiedzieć wspaniały. „The Howling of the Jinn” to jazda bez trzymanki – kapitalny numer o niebagatelnym brzmieniu i świetnych riffach. Growl tylko dopełnia tego zaszczytnego celu jakim jest ponownie śmierć.

Radziłabym wysłuchać tego albumu do końca i wyciągnąć stosowne wnioski, bo końcówka zapowiada się ciekawie, już przy drugim obcowaniu z tą płytą. „Pestilence and Iniquity” to kolejna porcja rasowej, brutalnej siły. Jesteście ją w stanie wytrzymać? „Opening of the Mouth” to dalsza część tego agresywnego przedstawienia, które za kilka minut dobiegnie końca, a wtedy po raz kolejny wciśniemy „play”. Na koniec został nam „Beneath Eternal Oceans of Sand” - bardzo wyrafinowany i majaczący niczym upiorne zjawy. Jestem pewna, że kto przeżył, ten na nowo odkryje death metalowe smaczki, które mu umknęły przy pierwszym, drugim czy trzecim odsłuchu. Myślę, że taka opcja jest najlepsza na dokładne zbadanie terenu wokół Nilu. Dodam, że jest to album "wybitnie wybitny". Przynajmniej ja chętnie do niego wracam, gdy czuję złość, bo przy nim można ją z siebie wyrzucić. Coś niesamowitego! Fantastyczna muzyka i oryginalna okładka. Polecam!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.