Kolejna tegoroczna nowość z prężnie działającej, niezależnej wytwórni Freia Music specjalizującej się w progresywnym rocku i metalu. Niedawno recenzowaliśmy albumy holenderskich projektów Alarion i Golden Caves (przypomnę, że wytwórnia ma także w swojej stajni znane naszym czytelnikom grupy Silhouette i Sylvium), dziś czas na następny skład z Kraju Tulipanów, Profuna Ocean.
To stosunkowo młody zespół powstały w 2008 roku, który zadebiutował rok później krążkiem Watching The Closing Sky i zaliczył koncerty u boku Focus i Knight Area. Trzy lata temu artyści otrzymali nagrodę dla najlepszej progresywnej grupy z Holandii. In Vacuum jest zatem ich drugim krążkiem przynoszącym naprawdę kawał solidnego grania, które przede wszystkim dobrze brzmi. I nie powinno to dziwić, bowiem masteringiem albumu zajął się sam Jens Bogren mający na swoim koncie pracę z takimi artystami jak Opeth, Katatonia, James LaBrie, Moonspell, Devin Townsend, Paradise Lost, Haken, Symphony X, Leprous, czy Pain Of Salvation.
Album przynosi osiem, a w zasadzie siedem (bowiem tytułowy In Vacuum jest ledwie minutowym, instrumentalnym drobiażdżkiem) kompozycji, które grupa szufladkuje na swoim profilu społecznościowym jako… alternatywny progrock (ech, kocham te nazwy!). Tymczasem najbliżej im – nie czarujmy się – do Porcupine Tree. Może nie słychać tego od razu w otwierającym całość Thousand Yard Stare, jakby lekko hardrockowym, do tego okraszonym Hammondami, ale im dalej w las, duch Stevena Wilsona unosi się nad muzyką coraz mocniej.
Ale nie szkodzi. Bo to granie bardzo atrakcyjne pod względem brzmienia i nośności. Praktycznie każdy numer przynosi interesujące melodyczne motywy, niekiedy ciepłe harmonie wokalne, przypominające te duetu Simon & Garfunkel, jak w jednym z najlepszych utworów na płycie, Beautiful Sunrise. Do tego fajnie panowie zbudowali ten album dając w jego środku udane odprężenie, naprawdę śliczną balladę Ghost. Całość jest równa i przekonująca, choć z pewnością największe wrażenie robią kompozycje najdłuższe. Wspomniany Beautiful Sunrise, Clean Slate, czy Hanging In The Balance.