ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Osbourne, Ozzy ─ Bark At The Moon w serwisie ArtRock.pl

Osbourne, Ozzy — Bark At The Moon

 
wydawnictwo: Epic Records 1983
 
1.Bark At The Moon [4:16]
2.You're No Different [5:49]
3.Now You See Me (Now You Don't)[5:10]
4.Rock'n'Roll Rebel [5:32]
5.Centre Of Eternity [5:15]
6.So Tired [4:02]
7.Slow Down [4:20]
8.Waiting For Darkness [5:16]
 
Całkowity czas: 39:31
skład:
Ozzy Osbourne - śpiew
Jake E. Lee - gitara prowadząca
Bob Daisley - gitara basowa
Don Airey - instrumenty klawiszowe
Tommy Aldridge - bębny
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 11, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
05.06.2016
(Recenzent)

Osbourne, Ozzy — Bark At The Moon

Ozzy jest kim jest; dla jednych wariatem, ćpunem, pijakiem, wywrotowcem i antychrystem, dla innych ikoną, wzorem, kultowym rock’n’rollowcem, który przed mikrofonem nigdy nie szczędził gardła, płuc, ani – przede wszystkim - serducha.  A to, że po śmierci jego ciało będzie obiektem badań kolejnych pokoleń naukowców próbujących rozkminić zagadkę jak to możliwe, że niektórzy przedstawiciele homo sapiens potrafiący chlać, cpać i wąchać wszystko co najgorsze byli w stanie dożyć późnej starości to już inna sprawa. Gdzie tkwi tajemnica dłogowieczności wujka Ozzy’ego? Cholera wie...

Historii Johna Michaela Osbourne’a przedstawiać nie ma po co. W końcu każdy z nas ją zna; nieoczekiwany sukces Black Sabbath, który bezpardonowo wywrócił cały (nie tylko) muzyczny świat do góry nogami, pozwolił mu wyrwać się ze slumsów Birmingham. Nie do końca skutecznie jednak. Ktoś kiedyś powiedział, że getto możesz opuścić, ale getto nigdy nie opuści ciebie. Tak też było w przypadku Ozzy’ego; prochy za czasów Sabbath (swego czasy Geezer Butler przyznał, że rachunek za kokainę podczas tworzenia „Vol.4” przewyższał ten za wynajem studia), potem alkohol. Natępnie nie najdelikatniejsze rozstanie z macierzystym zespołem i sukces solo. Pieczę nad nim sprawowała (wyciągając go zresztą w nałogów) jego menadżerka i późniejsza żona Sharon. Gdzieś pośrodku tego wszystkiego ukazuje się „Bark At The Moon”, będący trzecim solowym krążkiem Ozzy’ego.

Co by nie mówić o samodzielnych poczynaniach byłego wokalisty Black Sabbath, to uczciwie należy przyznać, iż pomimo targających nim problemów róznorakiej natury, jego dorobek w latach 80-tych i 90-tych (paradoksalnie: w przeciwieństwie do jego macierzystej kapeli) jest w miarę równy; krążki nieco lepsze tudzież nieco gorsze, jednakże na poziomie. „Bark At The Moon” jest jedym z tych zawyżających średnią. Dla niżej podpisanego jest on chyba nawet najlepszym, jaki Ozzy nagrał solo.

Album powstawał w mało sprzyjających okolocznościach. Ozzy wciąż opłakiwał i winił siebie za śmierć Randy’ego Rhodesa - poprzedniego wioślarza swojego nowego zespołu (wypadek samolotu), pogrążając się w kolejnych używkach. Tak więc – wypełniający po zmarłym wakat – Jake E. Lee łatwo nie miał. Poza tym w pewnym momencie Sharon podłożyła gitarzyście papierek do podpisania w stylu ‘zrzekasz się wszelkich praw autorskich, albo spadaj’ (co wyszło na jaw po latach), co nie polepszało atmosfery w studio. Zwłaszcza że – jak się ostatecznie okazało – wkład Jake’a w ostateczny kształt płyty był więcej niż znaczący...

Najważniejsze co charakteryzuje trzecie wydawnictwo wokalisty, to wysoki poziom niemal wszystkich kompozycji. No właśnie, niemal wszystkich, gdyż wyjątkiem jest „So Tired” – koszmarna wręcz rzecz z klawiszowym wstępem polskim uchodźcom* nieodparcie kojarząca się z muzyką do „Eastenders”**. Może i dobrze, że o gniotach na początku. Uważam „So Tired” za (przysłowiowy) wypadek przy pracy.

Na szczęście poza tym jest wręcz wzorowo; utwór tytułowy to wbijająca w glebę gitara, świetny rytm i równie rewelacyjny śpiew Ozzy’ego. „You’re No Different” to ciekawa i wciągająca kompozycja z - tylko pozornie - nieco ślamazarnie rozwijającym się rytmem. „Now You See Me (Now You Don’t)” ma przede wszystkim fajny riff (Lee powala zwłaszcza w gitarowej solówce), nie stłamszony na szczęście nędznymi klaiwszowymi ‘piskami’ Aireya. Nieco ambitniesze pogrywania wyłowić można w takich „Centre Of Eternity” oraz „Waiting For Darkness”; oba niezwykle mroczne – pierwszy mogący się kojarzyć (zwłaszcza dzięki chóralnemu wstępowi) z klimatem Średniowiecza, a drugi (ciekawe budowanie napięcia) z pierwszoklasowym horrorem (po raz pierwszy na klawisze nie można psioczyć). Całość uzupełniają proste przystawki: „Rock’n’Roll Rebel”, w którym Ozzy używa sobie na ówczesnych hejterach („ci którzą twierdzą, że czczę diabła muszą być debilami”), oraz rozpędzony „Slow Down” (choć partie klawiszowe Airey’a znów drażnią).

„Bark At The Moon” jako całość brzmi mocno, konkretnie i momentami (zwłaszcza dzięki umiejętnościom Jake’a E. Lee) wręcz popisowo. Zresztą jest to jeden z wielu albumów, na których muzycy byli w stanie wykrzesić zaskakującą kreatywność i energię jakby na przekór niesprzyjającym ku pracy nad płytą warunkom. Fan klasycznego hard-rocka znajdzie tu wszystko, czego szuka: świetne gitarowe partie, mocny – zapadający w pamięć – śpiew i umiejętnie napędzane granie.

Nie jest to dużo, ale wystarczy.

 

 

 

 

 

 

*w końcu w świetle niedawnych słów naszej samodzielnej pani premier migrantami zarobkowymi nie jesteśmy

**cudo brytyjskiej kinematografii kształtem i poziomem aktorstwa dorównujące naszym krajowym hitom podobnego kalibru, jak „Złotopolscy” czy „Klan”

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.