ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Haken ─ Affinity w serwisie ArtRock.pl

Haken — Affinity

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2016
 
1. affinity.exe (1:24)
2. Initiate (4:16)
3. 1985 (9:09)
4. Lapse (4:44)
5. The Architect (15:40)
6. Earthrise (4:48)
7. Red Giant (6:06)
8. The Endless Knot (5:50)
9. Bound By Gravity (9:29)
 
Całkowity czas: 61:26
skład:
Charlie Griffiths - guitars
Ray Hearne - drums
Richard Henshall - guitars & keyboards
Ross Jennings - vocals
Diego Tejeida - keyboards
Conner Green – bass
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,9
Arcydzieło.
,5

Łącznie 23, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
11.05.2016
(Recenzent)

Haken — Affinity

Praktycznie dwa tygodnie od premiery i równiutki miesiąc przed ich drugim występem w Polsce (muzycy wystąpią 11 czerwca w warszawskiej Progresji) czas najwyższy zająć się czwartym pełnowymiarowym albumem Brytyjczyków z Haken. Przyznam, że miotam się jak zwierzę w klatce w odniesieniu do powyższych faktów. No bo na pierwszych dwóch płytach jakoś nie zauważałem wyjątkowej wizjonerskości i awangardowości w ich wersji progresywnego metalu (a o tym dało się słyszeć). Jednak gdy nagrali świetny The Mountain wreszcie przyjechali do Polski, zagrali na Ino- Rocku i… kompletnie mnie rozczarowali.

Hmm… no i co teraz. Bo najnowszym krążkiem Affinity idą jeszcze poziom wyżej proponując muzykę nietuzinkową, nieszablonową i poszukującą w skostniałej progmetalowej szufladzie. Czy udźwigną ją na koncercie? Tym razem liczę, że tak i na ich kolejny występ czekam z niecierpliwością (i świadomością, że przepadną mi dwa mecze europejskiego futbolowego czempionatu:)).

Dobra, czas na nieco poważniejszy ton. Bo mamy na Affinity kawał trudnego i wymagającego grania, w którym muzycy zderzają mnóstwo, z pozoru nieprzystających do siebie, inspiracji. Zaczyna półtoraminutowe intro affinity.exe z dominującymi dźwiękami alfabetu Morse’a. Przy okazji, sam tytuł wspomnianego fragmentu, koncepcja graficzna wydania i choćby specjalnie przygotowana strona internetowa zespołu nawiązują do mocno już archaicznych systemów komputerowych… Analogicznie jest w muzyce. Tym razem grupa bardzo głęboko pochyliła się nad latami osiemdziesiątymi.

Ale zanim do nich dojdziemy, zauważmy właściwy „opener’, kapitalny, mocno matematycznie poszatkowany, ale żywy i atrakcyjny melodycznie Initiate. Po nim mamy pierwszy „gruby kaliber” tego krążka, ponad 9 – minutowy 1985. To w nim właśnie uderza, kiczowata wręcz, stylistyka lat osiemdziesiątych przejawiająca się w charakterystycznych, „plastikowo” brzmiących instrumentach klawiszowych i syntetycznej perkusji. Jednocześnie w tej samej kompozycji dostajemy i trochę djentu, skradającego się Toola i… ładniutkich harmonii wokalnych. W następnym Lapse faktycznie trochę przeholowali, zagęszczając go za mocno i pakując w niecałe pięć minut zdecydowanie za wiele. Jednak już w kolejnym The Architect, trwającym ponad kwadrans, dzieje się naprawdę ciekawie. Choćby ze względu na gościnny w nim udział Einara Solberga z Leprous! Co ciekawe, nie usłyszymy w nim pojedynku na „rockowe falsety” Einara z Rossem Jenningsem, który podobnie jak Norweg słynie z wysokiego wokalu, bowiem Solberg atakuje growlem. No a poza tym w utworze robi się na moment naprawdę Leprousowo, w tej bardziej ekstremalnej wersji. A są też chwile, gdzie gitarowe formy pachną Karmazynowo. Absolutnym kontrastem dla The Architect jest delikatny w porównaniu z nim Earthrise, w którym, bez dwóch zdań, słyszę… Camel z okolic Breathless! I choć The Endless Knot powraca do ciężkich riffów i permanentnej zabawy z niestandardową rytmiką, to jednak zamykający całość Bound By Gravity jest ładnym, nostalgicznym muzycznie zwieńczeniem całości. Albumu różnorodnego, wielowątkowego, może i chwilami przekombinowanego, niemniej odchodzącego od pewnej progmetalowej sztampy.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.