ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Black Perfume ─ #osiempięćzero  w serwisie ArtRock.pl

Black Perfume — #osiempięćzero

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2015
dystrybucja: Hand2Band
 
1. Bulwar
2. Nadziejowy
3. Syreni śpiew
4. Dla D.
5. Kochaj albo giń
6. Czary słów
7. (Nie)idealny
8. Zaginiona
10. Histeria
11. Mój dzień
12. Optimus
 
skład:
Paulina Aftanas - wokal
Patryk Utecki - gitara
Wojtek Aftanas - bas
Mateusz Bogacki - gitara
Kuba Bagiński - perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
12.11.2015
(Recenzent)

Black Perfume — #osiempięćzero

Mój przesympatyczny znajomy przy okazji kolejnych płytowych premier przypomina mi  zawsze o tym, iż dożyliśmy już takich czasów, w których coraz trudniej nagrać naprawdę złą płytę. A choćby i dlatego, że przy tak rozwiniętej technice niemalże każdy w domowym zaciszu może stworzyć profesjonalny muzyczny produkt. Problem polega zatem na tym, że coraz rzadziej docierają do odbiorcy albumy naprawdę złe, a coraz częściej zalewają nas krążki najzwyczajniej… przeciętne, które w ogromnej masie muzycznych dźwięków produkowanych każdego dnia po prostu giną. Nie są złe, ani dobre. Są przeciętne. A po co ja o tym piszę przy okazji debiutu Black Perfume? Z prostego powodu. Myślę, że #osiempięćzero na swój sposób wpisuje się w to, co napisałem powyżej... 

To wrocławski skład powstały w 2012 roku i mający na swoim koncie już EP-kę Histeria, całkiem sporo konkursowo – festiwalowych sukcesów i kilka interesujących suportów (Hunter, Acid Drinkers). No i ma też wreszcie ten album, nagrany na przełomie 2014 i 2015 roku w studio Perlazza z producentem Przemysławem Wejmannem. Jak sami piszą o swojej muzyce: zaczęliśmy od popu, a teraz gramy nowoczesnego rocka z elementami elektroniki.

Zacznijmy od tego, że faktycznie ścierają się u nich dwa muzyczne światy. Z jednej strony dążenie do popowej melodyjności i atrakcyjności, co wyraźnie podkreśla stosowanie elektroniki nieco łagodzącej gitarowy ciężar oraz śpiew Pauliny Aftanas. Jej głos zdecydowanie bardziej pasuje do popowej konwencji i jakoś wyjątkowo nie razi oryginalną barwą. Przyznam, że podobnie brzmiących wokalistek, także na naszym rynku, słyszałem już sporo. Sam recenzowałem tu na naszych łamach - już całkiem dawno temu - kilka płyt początkujących rodzimych kapel rockowych z żeńskim wokalem (by wymienić tylko INN, Indeed, Kaligula, Alhena), które trochę zapomniane natychmiast odżyły w mej pamięci. Pewnie nieprzypadkowo. Pisząc jeszcze o tej łagodniejszej stronie Black Perfum, nie mogę pominąć skojarzeń z takimi grupami jak... Łzy, czy nawet Virgin z Dodą na wokalu (posłuchajcie sobie zresztą ich znanego numeru To Ty).

Drugą stroną twórczości Black Perfume jest w istocie rockowa moc, w której intensywna gra perkusji i ciężkie, cięte i chwilami wręcz poszatkowane riffy, wpadają w konwencję progresywnego metalu (Mój dzień, Zaginiona, Histeria). Problem w takich przypadkach jednak polega na tym, że dla miłośników metalowej stylistyki zespół będzie najpewniej za popowy, a dla fanów kawałków nośnych i przyjaznych radiu (tak, tak, bo i takie tu są) nieco zbyt „za głośny” i „przekombinowany”. To tu, to tam pojawiły się też opinie, że są takim polskim Paramore. Hmm, coś w tym jest, choć chyba jednak są od nich bardziej nieokiełznani i rockowi. No i czasami wzniośli i patetyczni, jak w Czarach słów i (Nie)idealnym, kto wie, czy nie najciekawszych numerach na płycie, najfajniej łączących te dwa kontrastujące ze sobą ich muzyczne oblicza. Pierwszy z nich ma stonowaną zwrotkę i naprawdę imponujący refren położony na gęstych gitarach i klawiszowym tle. Całość zapada w pamięć wręcz symfonicznym rozmachem. Z kolei (Nie)idealny, jeden z najdłuższych w zestawie, zaciekawia wielowątkowością w dosyć krótkiej formie i bardzo zgrabnym, progresywnie brzmiącym, gitarowym popisem w finale. Choć to być może zbyt luźne skojarzenie, niemniej pewna epickość zawarta w tych kompozycjach przybliża ich do zespołów… symfoniczno – metalowych  z żeńskim wokalem.

Cóż, pierwsze koty za płoty. Nie jest to wielka i oryginalna rzecz, choć solidnie wyprodukowana i ciekawie wydana. Jednak, czy przebije się w zalewie dosyć podobnego grania? Czas pokaże.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.