ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Built For The Future ─ Chasing Light  w serwisie ArtRock.pl

Built For The Future — Chasing Light

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2015
 
1. Arrive [6:01]
2. Radiowave [4:47]
3. Lightchaser [4:55]
4. Speed of the Climb [5:39]
5. Build for the Future [4:53]
6. Burning Daylight [3:07]
7. Walls [4:46]
8. Running Man [7:02]
9. The Siren Will [5:13]
10. Staring at the Sun [6:27]
11. Samsara [5:55]
12. The Great Escape [12:38]
 
skład:
Patric Farrell - backing vocals, guitars, bass, keyboards, drums, programming
Kenny Bissett - lead vocals

Dave Peña – guitars
Chris Benjamin – guitars
Imaya Farrell - violin, viola, cello
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
22.09.2015
(Recenzent)

Built For The Future — Chasing Light

Nie ukrywam, że na początku moją uwagę zwróciła przede wszystkim okładka, przypominająca nieco tę z recenzowanego niedawno przeze mnie krążka włoskich progmetalowców z Kingcrow, a i mająca coś w tle z niektórych okładek Threshold (Hypothetical, For The Journey). Natychmiast moje myśli pobiegły w kierunku progresywnego metalu i… jakież było me zaskoczenie, gdy usłyszałem otwierający album Arrive. Uroczą balladkę z cudnymi harmoniami, przenoszącą mnie czterdzieści lat wstecz i pachnącą The Beatles. Utwór „kupił mnie” na tyle, że albumu zacząłem słuchać z dużym zaciekawieniem. I choć kolejne utwory nie były już tak ujmujące, Chasing Light okazał się płytą nad wyraz udaną, po którą może sięgnąć fan ciepłej, melodyjnej i dobrze zaaranżowanej progresywnej muzyki.

To debiut pochodzącego z San Antonio w Teksasie projektu Built For The Future. Wszystko zaczęło się ponoć jeszcze w latach osiemdziesiątych od spotkania Patrica Farrella (prawdziwego lidera B4tF, odpowiedzialnego za gitary, bas, klawisze, perkusję, programowanie i dodatkowy wokal) z wokalistą Kennym Bissettem. Panowie grali wtedy w innych lokalnych kapelach, przez lata pozostawali w kontakcie, jednak dopiero w 2013 roku Farell zaproponował Bissettowi zaśpiewanie w jednym ze skomponowanych utworów. Między muzykami „zatrybiło” na tyle, że po 25 latach przyjaźni zaczęli wreszcie wspólnie tworzyć muzykę. Efektem tego jest ten album i nazwa projektu, który zrodził się w przeszłości, ale… zbudowany został dla przyszłości.

Krążek jest po prostu ładny, choć absolutnie nie odkrywczy. Bo słychać w nim mnóstwo inspiracji i kopii. Bardzo klasycznych zresztą. Zacznijmy od tego, że to muzyka, którą spokojnie możemy włożyć w szufladę „rock progresywny”. Przeczytałem gdzieś w materiałach promocyjnych, że to wypadkowa Rush (ze środkowego okresu), Yes (z czasów Trevora Rabina), późnego  Genesis i… Tears For Fears. Faktycznie coś w tym jest, choć dodałbym jeszcze ewidentne nawiązania do The Moody Blues, tak słyszalne w ich firmowych (bo obecnych we wszystkich kompozycjach) harmonijnych wokalach. Mnóstwo w nich swoistej nostalgii i szlachetnej melodyki. Przykładem tego niech będzie wspomniany Arrive, czy Lightchaser. A co do Tears For Fears - posłuchajcie Built For The Future, czyli kompozycji tytułowej, faktycznie przenoszącej w piękne lata osiemdziesiąte. Z kolei druga część Samsary, brzmiąca bardzo symfonicznie, jest fragmentem jakby wyjętym z któregoś z dzieł Yes. Najciekawszym numerem wydaje się jednak kończący całość, najbardziej rozbudowany i wielowątkowy, The Great Escape, trwający prawie 13 minut.

Minusem płyty jest jej długość, prawie 80 – minutowy materiał chwilami się dłuży. Ja w każdym razie zrobiłbym sobie z niego bardzo sympatycznego 45 – minutowego winyla. Z drugiej strony, bogactwo użytych środków wyrazu (gitara akustyczna, mellotron, Hammondy, Moog, skrzypce, altówka, wiolonczela) nadaje albumowi klasyczny smak i nieco rekompensuje ową rozwlekłość.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.