Dziś mały skok w bok. Troszkę taka… ciekawostka na koniec wakacji - album Makara. Makar to tak naprawdę Andrzej Makarewicz, który wspólnie z Gienkiem Loską zakładał grupy Seven B i Gienek Loska Band. Jako gitarzysta i wokalista występował także w Bum Bum Bros oraz szkockich Heavy Horse Show i Shoes On Fire. W 2012 roku założył Makar Trio, w składzie którego występują Jacek Chruściński oraz Ryszard Pałka.
Dusty Road to jego solowe dokonanie. Artysta sam zagrał tu na wszystkich instrumentach, zaśpiewał oraz zrealizował i wyprodukował wszystkie nagrania. Jest też autorem muzyki i słów do trzynastu pomieszczonych tu utworów.
A w jakich klimatach operuje Makar? Cóż, sporo mówi już okładka, za którą odpowiada Holly Moses. Muzyk czerpie przede wszystkim z ducha amerykańskiej muzyki przesiąkniętej country i bluesem. Oczywiście nie wszystko jest tu tak oczywiste, bo Makarewicz zahacza też o inne szufladki. Jest trochę miejsca na irlandzki folk i rhythm’n’blues (Irish Funeral), surowy korzenny rock inspirowany klasykami rocka lat 60-tych i 70-tych (druga część Set Me Free, WTF), punk (!) (fragmenty kończącego całość Love Story), czy gospel (Prayer). Całość dobrze spina, może nie jakiś wyjątkowy, ale stylowy, wokal Makara, w sam raz do takiego południowego, amerykańskiego grania. Najfajniejsze numery? Klasycznie brzmiący Son Of The Gun oraz otwierający całość Irish Funeral.
Słuchając Dusty Road mam wrażenie, że to płyta stworzona bez jakiejś większej spinki. Artysta nagrał to co kocha i to co mu w duszy gra. I to słychać. A w klimat płyty najlepiej wprowadzają słowa zapisane we wnętrzu wkładki: …tell me my brother what You think, I give You cigarette, I buy a drink, did You think our life going fast like this little line from sand and dust and also got no beginning and no end and when we stop road run ahead last will be first, first will be last, dust will be road, road will be dust…