ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Richter, Max ─ Vivaldi Recomposed w serwisie ArtRock.pl

Richter, Max — Vivaldi Recomposed

 
wydawnictwo: Deutsche Grammophon 2014
 
1. Spring 0 [0:42]
2. Spring 1 [2:32]
3. Spring 2 [3:19]
4. Spring 3 [3:09]
5. Summer 1 [4:11]
6. Summer 2 [3:59]
7. Summer 3 [5:01]
8. Autumn 1 [5:42]
9. Autumn 2 [3:08]
10. Autumn 3 [1:45]
11. Winter 1 [3:01]
12. Winter 2 [2:51]
13. Winter 3 [4:39]
14. Shadow 1 [3:53]
15. Shadow 2 [2:30]
16. Shadow 3 [3:33]
17. Shadow 4 [2:33]
18. Shadow 5 [3:01]
 
Całkowity czas: 59:29
skład:
Max Richter / Daniel Hope / André de Ridder / Konzerthaus Kammerorchester Berlin
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,3

Łącznie 4, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
21.03.2015
(Recenzent)

Richter, Max — Vivaldi Recomposed

Cztery Pory Roku. Te najbardziej znane, autorstwa Rudego Księdza. Któż ich nie zna? Kto choć raz nie słyszał? Motywy z najsłynniejszego dzieła Vivaldiego są wszędzie. Jako jingle w radiu, jako tło w reklamie TV. W kinie i na małym ekranie. W naszych coraz-to-bardziej-niesamowitych telefonach. Wszędzie!

Le Quattro Stagioni są też najczęściej nagrywanym utworem muzyki klasycznej w XX i XXI stuleciu. Żaden tam Bach, Mozart, Beethoven czy Chopin tego przebiją: te pierwsze 4 koncerty rozpoczynające spór między harmonią a wyobraźnią praktycznie każda orkiestra grająca muzykę klasyczną, nie tylko barokową musi zarejestrować. Tym samym też bogactwo (a raczej jego nadmiar) wyboru muzyki słynnego Antonia jest tak ogromne, iż słuchaczowi trudno ogarnąć się w tych najprzeróżniejszych aranżacjach i interpretacjach. Są 4 Pory na gitarę, są na klawesyn, na flet i Bóg jeden wie na co jeszcze, no i oczywiście całe mnóstwo wykonań z tych właściwych, czyli na skrzypce. Są 4 Pory grane przez wielkie orkiestry i jeszcze większych (przynajmniej w swoim mniemaniu) dyrygentów. Są też takie, które wykonuje kameralna mała orkiestra, jakich w baroku najwięcej bywało, a na dodatek na instrumentach z epoki, brzmiących zupełnie inaczej, aniżeli dzisiejsze, ogniście wręcz brzmiące skrzypce. Koniec końców słuchałem przecież tej kompozycji rozpisanej na cztery viole (podczas ubiegłorocznej edycji Poznań Baroque). Słowem: przepych! Można wybierać do woli.

Swego też czasu (parę lat temu) zdarzyło się mi być na koncercie orkiestry AMADEUS prowadzonej przez Agnieszkę Duczmal. Muzycy zagrali wówczas niby vivaldiowskie cztery pory, ale wg… Astora Piazzoli. Wyszło, cóż, inaczej. Chwilami tak sobie, a momentami porywająco. Bilans więc nie zadziwił. Ale sam fakt: można przerobić tak popularne dzieło i tego nie zepsuć – już to choćby dowodziło, że można liczyć się z kolejnymi twórczymi interpretacjami. I proszę, oto jedna z nich.

Max Richter już w w naszym serwisie gościł. Jego album The Blue Notebooks może nie jest klasyczną klasyką, ale z całą pewnością jest wart uwagi. Spokój, maestria wręcz, jaką na tym longplayu prokuruje nam kompozytor zdumiewa i porywa zarazem. Aż chce się więcej. I dobrze, bo Richter wziął również na warsztat kompozycję Vivaldiego i zrobił rzecz po prostu cudowną.

Vivaldi Recomposed przynosi bowiem muzykę absolutnie fantastyczną. Richter bowiem zachował w znacznej części układ harmoniczny i melodie oryginalnych koncertów, a tylko tu i tam uzupełnił jakimiś ozdobnikami czy ornamentami. Poszczególne koncerty nie odbiegają w swoich zmianach od oryginałów, co zresztą dość jasno opisuje tytuł albumu: Vivaldi Recomposed. I dobrze, że kompozytor nie idzie tak daleko, jak wspomniany wyżej Piazzola – dzięki temu nieśmiertelne dzieło Rudego Księdza nic nie traci na swojej wartości, a chwilami nawet zyskuje. Oczywiście wtedy, gdy ktoś nie zamknął się w blokadzie dawnych przyzwyczajeń i kajdanach własnych wspomnień.

Aranżację albumu również oceniam na plus. Jakoś tak niezwykle słychać różne, niby znane nam nuty, a nowoczesność z … jednoczesnym zachowaniem tradycyjnej głębi frapuje jak przy słuchaniu oryginału. Nie sposób zatem nie zauważyć, że Max Richter osiągnął co chciał. Tchnął w dzieło Vivaldiego odrobinę ducha dwudziestego pierwszego stulecia. No proszę… nie myślałem, że tak można. A nawet jak mi coś takiego przeszło przez myśl, nie sądziłem się może się udać. Zaś zdecydowanie się udało…

Wiosna? Ano wiosna. To niech grają...

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.