ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Volcano Choir ─ Repave w serwisie ArtRock.pl

Volcano Choir — Repave

 
wydawnictwo: Jagjaguwar 2013
 
1. "Tiderays" [4:57]
2. "Acetate" [4:54]
3. "Comrade" [4:34]
4. "Byegone" [4:22]
5. "Alaskans" [4:55]
6. "Dancepack" [4:19]
7. "Keel" [4:32]
8. "Almanac" [6:28]
 
Całkowity czas: 39:01
skład:
Jon Mueller / Chris Rosenau / Matthew Skemp / Daniel Spack / Justin Vernon / Thomas Wincek
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
24.06.2014
(Recenzent)

Volcano Choir — Repave

Justin Vernon nie daje nam o sobie zapomnieć. Co prawda Bon Iver niespecjalnie wyskakuje z każdego kąta i puka od wewnątrz w drzwi lodówki, ale jednak… trochę się nasz amerykański bard rozszalał. A to na albumie Petera Gabriela, a to na płycie Volcano Choir – słowem – gdyby ktoś miał mu za złe, że mało nagrywa, to ani chybi jakieś malkontenctwo zeń by wylazło. Co prawda Stevenem Wilsonem gość nie jest, ale też może się tak szybko nie wypali…

Drugi album Volcano Choir – Repave – ukazał się jesienią 2013 roku i przyniósł nam muzykę niewiele różniącą się od debiutu, choć w moim przekonaniu bardziej dopracowaną i przemyślaną. Melodie są tu z tych przyjemnych, zapadających w pamięć, harmonie wokalne jeszcze bardziej przypominają dokonania Bon Iver a bogactwo różnych dźwięków, uzupełniających tu i ówdzie każdą z kompozycji tylko pogłębia wrażenie, że to całkiem przyjemna płyta. Jest na niej balladowy sznyt rodem ze korytarzy metra, gdzie samotny grajek gra dla siebie a przy okazji też i dla niewielkich pieniędzy pieśni o bezmiarze ludzkiej samotności w wielkim mieście. Jest filozoficzne tchnienie studenckich dyskusji z zadymionych kampusowych pokoi, skąd na świat wydobywa się skowyt młodego pokolenia, które słowo rewolucja kojarzy z nowym modelem smartfona. Muzyka na Repave to taki konglomerat różnych spojrzeń na współczesność, który zastygł gdzieś pomiędzy Matrixem a Atlasem Chmur. Już sam początek Tiderays znamionuje taką rzeczywistość: niby ballada, a z jakimś szaleństwem w oku popełniona. Początkowo spokojna, delikatna i zwiewna, później eksploduje energią i wigorem jak najlepszy rockowy kawałek. I tak będzie przez cały krążek. Trzeba jednak przyznać, że ten schemat jest zarazem i siłą, i przekleństwem albumu – sporo  bowiem nagrań właśnie wg takiego przepisu przygotowano. Skutek jest taki, że po zaledwie kilkukrotnym wysłuchaniu całości pojawić się może wrażenie, jakbyśmy z Repave spędzili już kilka ładnych miesięcy.

Dla jednych to zaleta, dla innych wada. Mnie tam takie szybkie wspomaganie w poznawaniu muzyki Volcano Choir zupełnie nie przeszkadza. Od kilku miesięcy siadam sobie wieczorem, z kieliszkiem wina, otwieram książkę i zanurzam się w rozmarzone dźwięki Keel. Zastygając gdzieś między dwudziestym stuleciem opisanym przez This Mortal Coil a dwudziestym pierwszym wiekiem polanym ambientem chłonę sobie tę muzykę lekceważąc upływający czas. A gdy już wydaje mi się, że ta samotność to jedyne co mnie czeka, wtenczas nadciągają monumentalne dźwięki Almanac. Rozmach, piękno i absolutna muzyczna beztroska. Ech…

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.