ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Avenged Sevenfold ─ Hail To The King w serwisie ArtRock.pl

Avenged Sevenfold — Hail To The King

 
wydawnictwo: Warner Bros. 2013
dystrybucja: Warner Music Poland
 
1. "Shepherd of Fire" 5:22
2. "Hail to the King" 5:04
3. "Doing Time" 3:27
4. "This Means War" 6:09
5. "Requiem" 4:23
6. "Crimson Day" 4:57
7. "Heretic" 4:55
8. "Coming Home" 6:26
9. "Planets" 5:56
10. "Acid Rain" 6:38
 
Całkowity czas: 53:17
skład:
M. Shadows – lead vocals
Zacky Vengeance – rhythm guitar
Synyster Gates – lead guitar
Johnny Christ – bass guitar
Arin Ilejay – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,2
Album słaby, nie broni się jako całość.
,2
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,6

Łącznie 27, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
21.09.2013
(Recenzent)

Avenged Sevenfold — Hail To The King

Oj zdążyła już namieszać ta płyta. Najpierw zespół odezwał się po ponad dwóch latach milczenia, informując muzyczny świat, że nagrywa "klasyczną płytę", bez dubstepów, featuringów i innych bajerów. Po prostu porządne granie spod znaku hard 'n' heavy. Premiera Hail To The King miała miejsce pod koniec sierpnia i album od razu zadebiutował na pierwszym miejscu na listach w Stanach i w Wielkiej Brytanii. Posypały się recenzje. Większość z nich była bardzo entuzjastyczna. Przeczytać  mogliśmy: "album roku", "klasyczny rock w najlepszym wydaniu" i tak dalej. Pojawiały się jednak też głosy negatywne, a najdobitniej o najnowszym albumie A7X wypowiedział się Robb Flynn z Machine Head, który na facebooku swojej formacji przedstawił 10 żartów o Hail To The King pokazując, że tak naprawdę jest to album pełen coverów. Pytanie brzmi. Kto ma rację?

Z Avenged Sevenfold rozstawaliśmy się w 2010 roku. Fani rocka w wydaniu progrowym kojarzyli wtedy zespół ze względu na współpracę z Mikiem Portnoyem, który zastąpił tragicznie zmarłego perkusistę zespołu Jamesa Sullivana i nagrał z pozostałymi członkami grupy kapitalny album "Nighmare". Minęło już jednak trochę czasu, A7X znaleźli perkusistę (który niecały tydzień temu został wyrzucony z powodu problemów z alkoholem) i zabrali się do nagrywania nowego materiału.

Po tej krótkiej, biograficznej wycieczce wróćmy do Hail To The King. Album zaczyna się jak debiut Black Sabbath - deszcz i dzwony, aby po chwili przejść w rytmikę i brzmienie niczym "Enter Sandman". Do Black Albumu wracamy raz jeszcze przy okazji "This Means War", który do bólu przypomina "Sad But True". Pomęczymy płytę jeszcze chwilę - wyliczanki ciąg dalszy. Podczas "Doing Time" nie sposób nie pomyśleć o Slashu i Axlu (bardziej wprawieni fani rocka usłyszą elementy z "You Could Be Mine"). Odpalamy "Heretic" i na myśl od razu przychodzi Megadeath. Takie wyliczanki znajdziecie w każdej recenzji albumu (co nie dziwi - wszak są dość oczywiste), a przede wszystkim na youtubie, gdzie już można znaleźć nałożone na siebie utwory z Hail To The King i wspomniane wyżej rockowe klasyki.

Powyższy akapit to powód do zmartwień? I tak, i nie. Każdy fan musi sam wyznaczyć sobie akceptowalną granicę inspiracji. Na obronę A7X należy wskazać, że po pierwsze, od początku wskazywali na silne wpływy tych właśnie brzmień, a po drugie, w każdym momencie słychać, że to jednak A7X, a nie Metallica, AC/DC, czy inne Iron Maiden. Co więcej, na płycie jest jeszcze kilka innych, świetnych utworów. "Hail To The King" to naprawdę jeden z lepszych utworów, które w tym roku nagrano. Ciekawe brzmienie, soczysta perkusja, idealny wokal, a przede wszystkim fantastyczne gitary. Jest wszystko na swoim miejscu. Zachwycają też drive'owo - trashowe "Coming Home" (tym razem Iron Maiden), a w szczególności rozpędzone "Planets". Hard-rockowa ekstaza. Nie do końca przekonują mnie ballady "Crimson Day" i "Acid Rain", które są trochę zbytnio rozdmuchane pod względem aranżacyjnym i nie brzmią tak przekonująco, jak pozostała część płyty. Najdziwniejszym utworem na Hail To The King jest patetyczno-symfoniczny "Requiem" zahaczające trochę o brzmienie Dream Theater (tym bardziej, że M.Shadows  niebezpiecznie blisko krąży wokół maniery LaBrie).

Jak bumerang powraca pytanie: Gdzie kończy się inspiracja? W moim subiektywnym odczuciu Avenged Sevenfold posunęło się trochę za daleko. Zdarzają się na tym albumie momenty, gdy nawiązania do innych zespołów są tak wyraźne, że zahaczają wręcz o plagiat. Jest jednak jeszcze druga strona medalu, która sprawia, że Hail To The King trzeba obowiązkowo kilka razy przesłuchać. Panowie z Avenged Sevenfold pokazali, że są godnymi następcami hardrockowców i metalowców lat 90. Niewyobrażalna posucha w tym gatunku w ostatnich latach wreszcie się kończy. M.Shadows śpiewa doskonale, Gates i Vengence wyczyniają na gitarach cuda (solówki to najwyższa klasa światowa), a sekcja rytmiczna brzmi przepotężnie.

Nadchodzi nowe pokolenie niezyłch muzyków rockowych. Muzycy z Avenged Sevenfold na pewno się do niego zaliczają. Czy będą na początku stawki? Byc może, ale na pewno potrzebują jeszcze odwagi kompozytorskiej.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.