ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Slash feat. Myles Kennedy and The Conspirators ─ Apocalyptic Love w serwisie ArtRock.pl

Slash feat. Myles Kennedy and The Conspirators — Apocalyptic Love

 
wydawnictwo: Roadrunner Records 2012
dystrybucja: Warner Music Poland
 
1. Apocalyptic Love - 3:28
2. One Last Thrill - 3:09
3. Standing in the Sun - 4:03
4. You're Lie - 3:50
5. No More Heroes - 4:23
6. Halo - 3:22
7. We Will Roam - 4:49
8. Anastasia - 6:07
9. Not for Me - 5:21
10. Bad Rain - 3:46
11. Hard & Fast - 3:02
12. Far and Away - 5:14
13. Shots Fired - 3:48
Deluxe Edition:
14. Carolina - 3:17
15. Crazy Life - 3:40
DVD:
1. Documentary - 28:28
 
Całkowity czas: 61:17
skład:
Slash – lead and rhythm guitars, acoustic guitar on "Anastasia", talkbox on "Carolina"
Myles Kennedy – lead vocals, rhythm guitar
Todd Kerns – bass, backing vocals, screams on "You're a Lie"
Brent Fitz – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,3

Łącznie 9, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
04.12.2012
(Recenzent)

Slash feat. Myles Kennedy and The Conspirators — Apocalyptic Love

 

Przed kilkoma dniami dotarła do nas wspaniała informacja. Slash zagra w Polsce swój pierwszy koncert! Odbędzie się on 13.02.2013 roku w katowickim Spodku. Trasa, podczas, której były gitarzysta Guns'N'Roses zahaczy o Polskę, będzie promowała jego ostatni album "Apocalyptic Love", dlatego warto się nad nim pochylić i utwierdzić się w przekonaniu, że na koncert iść trzeba. Bo nic innego nie może przyjść do głowy po przesłuchaniu całej płyty.

O Slashu można pisać długo - powstało już wiele tekstów, książek opisujących go jako człowieka, muzyka, fana motoryzacji. Gitarzysta jednej z najbardziej znanych grup w historii rocka - Guns'N'Roses od kilku lat prowadzi intensywną karierę solową, która już teraz stanowi oddzielną kartę w muzycznej historii. Slash nie musi już wspominać dawnych czasów, kiedy wraz z Axl'em tworzyli jeden z bardziej wyrazistych duetów muzycznych lat 90.

W 2010 premierę miała jego pierwsza płyta, na której zaprosił  do współpracy licznych gości z różnych muzycznych stron świata (od Ozzy'ego Osbourne'a do Fergie z The Black Eyed Peas). Płyta okazała się umiarkowanym sukcesem jak na nazwiska, które ją współtworzyły. Słychać było mieszanie się gatunków, a gitara Slash'a był jedynym spoiwem całej płyty. Mimo paru świetnych utworów płyta nie broniła się jako całość.

W latach 2010-2011 Slash wyruszył w trasę koncertową, podczas której jako wokalista towarzyszył mu Myles Kennedy (frontman grupy Alter Bridge, którą można było zobaczyć np. podczas Ursynaliów 2011). Współpraca okazała się tak dobra, że przy nagrywaniu drugiego solowego albumu Slash postanowił w pełni związać się z jednym składem: Myles Kennedy na wokalu, Todd Kerns na basie oraz Brent Fitz na bębnach. Wyraźnie wpłynęło to na charakter płyty "Apocalyptic Love", będącej dziełem pełnym i spójnym z licznymi utworami, które mają szansę znaleźć się w kanonie hard rocka.

Dzięki ujednoliceniu zespołu, który tworzył płytę od początku do końca słychać bardzo dobre zgranie muzyków oraz wyczuwalna jest przyjemność, którą daje im wspólne granie. Płytę otwiera utwór tytułowy Apocalyptic Love. Od samego początku - dobry feeling, mocny riff i dynamiczny wokal. Zespół od razu przechodzi do sedna - po krótkiej zwrotce następuje melodyjny refren z wyraźnie zarysowaną rolą slashowej gitary. Po bardzo gunsowym bridge'u następuje krótka, ale treściwa solówka Slasha, którą niejako wita się z fanami na płycie mówiąc "to tylko początek".  Drugi utwór One Last Thrill jeszcze bardziej podkręca tempo. Myles daje tu popis wokalny i odgrywa ważniejszą rolę niż w poprzednim kawałku. Slash powraca podczas kolejnej, tym razem zdecydowanie dłuższej solowej partii gitarowej. Czysty, wspaniały hard rock. Standing In The Sun pokazuje jak wspaniale "dogadują się" muzycznie Slash i Myles. Pulsująca gitara i spokojny wokal wspólnie prowadzą do mocnego refrenu. Solowy popis Slash'a jest w tym utworze bardziej drapiący i pompatyczny co jednak jest bardzo odpowiednie dla tego właśnie utworu. Zaraz po wyciszeniu słychać stuknięcia pałeczek perkusyjnych i już wiadomo, że to utwór singlowy You're a Lie. Od początku mocna stopa i charakterystyczny riff, a po chwili przebojowy i potężnie brzmiący refren, który pozwala szybko zapomnieć o trochę mniej wyrazistej zwrotce. Utwór to typowy radiowy hit.

Przy No More Heroes i Halo muzycy pozwalają trochę odetchnąć i zwalniają tempo skupiając się na dynamicznych refrenach i ostrzejszych solówkach. Dzięki temu zdecydowanie łatwiej dostrzec kunszt muzyczny Slasha i wokalny Myles'a. We Will Roam to utwór najbardziej pop-rockowy z całej płyty. Bardzo melodyjny, bez charakterystycznego pazura, który zespół pokazał w poprzednich kawałkach. Slash gra tutaj lekko "niedbale" i leniwie co pozwala odkryć go z jeszcze innej strony. Dalej pojawia się Anastasia - kompozycja zaskakująca. Spokojny, akustyczny początek zmienia się w gitarowy popis Slasha , a następnie w klasyczny utwór hard rockowy. Dzięki temu Anastasia staje się dziełem kompletny, - dobre intro, rozwinięcie, świetny feeling i wyraźnie zarysowana gitara z wokalem. Z jednej strony wszystkie instrumenty wspaniale współgrają, a z drugiej każdy potrafi dodać coś od siebie.

Dalsza część płyty jest nieznacznie słabsza. Dobrym utworem na pewno jest Bad Rain, z bardziej niepokojącą atmosferą i pełzającym wokalem Myles'a. Trochę zbyt dużo jest w nim gitarowych ozdobników, ale nie wpływa to tak bardzo na odbiór całości. Hard & Fast , jak sama nazwa wskazuje to kawałek bardzo dynamiczny, ale na przestrzeni całości dość monotonny. Na pewno będzie to jednak koncertowy hit, ponieważ muzycy pozwalają tu sobie na dużo szaleństwa, a solówka Slash'a jest tą najbardziej przebojową z całej płyty. Far And Away to jedyna klasyczna ballada na całym krążku. Potwierdza ona opinię, że Myles Kennedy nie jest stworzony do śpiewania "spokojnie". To jedyny moment, kiedy można zatęsknić za wokalnym wyczuciem Axl'a Rose'a . Podstawowe wydanie płyty kończy się utworem Shots Fired, który swoją dynamiką i stylem przypomina pierwsze kilka kawałków. Dzięki temu płyta dobrze domyka się jako całość.

Wersja Deluxe posiada jeszcze dwa utwory: Carolina i Crazy Life. O ile przy pierwszym z nich można mieć wątpliwości co do celowości kupna wersji rozszerzonej o tyle drugi z nich jest naprawdę dobry, a jego nieobecność na podstawowej wersji albumu jest dużym zaskoczeniem. Muzycznie wypada on lepiej od co najmniej połowy utworów, które na podstawowej wersji się znalazły. Dodatkowo do wydania dołączono płytę DVD zawierającą prawie półgodzinny materiał ukazujący pracę muzyków w studiu. Liczne komentarze Slash'a i Myles'a pozwalają jeszcze lepiej zrozumieć muzyczną relację, która połączyła tych dwóch muzyków.

W podsumowaniu trzeba podkreślić, że Slash z zespołem nagrali rewelacyjną płytę w starym, klayscznym stylu. Niezbyt często spotyka się obecnie płytę, na której prawie wszystkie utwory mają standardową budowę -intro, zwrotka, refren, zwrotka, refren, bridge, solówka, zwrotka, refren i outro. Niewielu potrafi jeszcze obecnie nagrywać z jednej strony tak blisko tradycyjnych gatunków rocka, z drugiej strony tak świeżo w brzmieniu. W trudnym dla muzyków czasie, kiedy ogólnodostępny Internet powoduje, że dochody z płyt nie są już tak wysokie, a odbiorcy mają dostęp do niezliczonej ilości muzyki Slash pozostaje klasą dla samego siebie. Nie szuka na siłę nowego muzycznego oblicza, nie czerpie też ze swojego dawnego dorobku. Tworzy nowe, wspaniałe kompozycje pozostając sobą. Jego współpraca ze świetnym wokalistą - Myles'em Kennedy'em układa się bardzo dobrze i pozostaje tylko czekać na ich wspólny koncert w Katowicach. Pozycja obowiązkowa dla fanów nie tylko Guns'N'Roses, ale dla wszystkich, którzy cenią sobie szczerość w tworzeniu klasycznego rocka.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.