ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Syntezis ─ Burial of the Sun w serwisie ArtRock.pl

Syntezis — Burial of the Sun

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2013
 
1. The Last Rising - [7:44]
2. Critical - [4:02]
3. Refusing Redemption - [4:57]
4. Embrace the Extinction - [4:58]
5. In this Hour - [4:03]
6. Flames of the Wrath - [4:54]
7. Revelations - [5:36]
8. Liberate Me - [3:21]
9. Facing God - [4:55]
10. The Burial of The Sun - [9:42]
 
Całkowity czas: 54:00
skład:
Maciej Cieplichiewicz - śpiew; Mateusz Dealga - gitara; Jakub Szwaja - gitara; Bartosz Staniszewski - bas; Łukasz Klimaszewski - perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
25.06.2013
(Gość)

Syntezis — Burial of the Sun

Nad wypaloną i pozbawioną wody ziemią wstaje nabrzmiałe słońce przechodzące w agonalną fazę swojego istnienia. Ta sama gwiazda, która do tej pory dawała życiodajną energię, teraz pochłania i niszczy wszystko co sama tworzyła. W tym niegościnnym świecie ostali się już tylko najsilniejsi. Pozostaje im przyglądać się powolnej, nieuniknionej agonii. Takim obrazkiem rodem ze świata SF wita nas zespół Syntezis w roku 2013. Mogę od razu nadmienić, że w tym wypadku moim skromnym zdaniem słowo synteza nie odnosi się do znanej chyba wszystkim, a spopularyzowanej przez niezapomnianą scenę z „Rejsu”, teorii sztuki ale raczej do dość brutalnej i nie dającej się w pełni ujarzmić siły wyciągniętej z syntezy jądrowej.
 
Po takim wstępie raczej nikogo zdziwić nie powinno, że omawiany krążek zawiera solidną i brutalną dawkę trash/death metalu. Nie mam tutaj na myśli płodów chorych umysłów rodem z Canibal Corpse czy Six Feet Under ani technicznych wywijasów Death.  Pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego ekipa raczej bez zbędnych skrupułów rozprawia się ze słuchaczem budując apokaliptyczne obrazy za pomocą ściany gitar i nieustannego growlu wokalisty. Wszystko toczy się z gracja walca drogowego lub szarżującego nosorożca- nie ma przebacz! Nie da się też ukryć, że uczyli się u najlepszych- Bolt Thrower jest chyba najbardziej naturalnym porównaniem.
 
Płytę otwiera The Last Rising- gitarowe intro przechodzące płynnie w galopadę sekcji rytmicznej podpartej przez ścianę dźwięku wprost z maksymalnie przesterowanych wzmacniaczy od razu uświadamia, że poezji śpiewanej tutaj nie usłyszymy. Klimat przyjazny niczym na Diunie dopełnia naprawdę dobrze wkomponowany wokal, który akurat ze śpiewem ma niewiele wspólnego. I BARDZO DOBRZE- tego oczekiwałem i dostałem dokładnie to co zamawiałem! Słuchając tego kawałka naprawdę można się poczuć jak zamknięty w skafandrze ochronnym ostatni niedobitek przemierzający niekończąca się pustynie usiana ruinami dawnej cywilizacji. Następny utwór (Critical) pojawia się jak pojazd Mad Maxa na horyzoncie i niesie kolejną dawkę porządnych przeżyć. Naprawdę dobrze zgrana sekcja rytmiczna wrzyna się w podświadomość tak jak młot pneumatyczny w asfalt. Ciekawe  zagrywki gitarowe ani na chwile nie pozwalają na odpoczynek. Wszystko jest ze sobą doskonale zgrane i „pracuje” jak dobrze ustawiony silnik V8- nawet na obrotach jałowych czuć jaka bestia tam się kręci.
 
Dokładnie to samo można powiedzieć o wszystkich utworach na płycie. Nie ma tutaj żadnego słabego ogniwa- w końcu w palących promieniach wszystko co słabe musi ulec zniszczeniu. Odwiedzając profil zespołu na FB można się dowiedzieć jak to osiągnęli- po prostu stworzyli dużo więcej utworów i wybrali najlepsze. Nie będę teraz owijał w bawełnę: uczcie się wszyscy a nie wydawajcie „płytę” z jednym czy dwoma pomysłami na zawartość! W omawianym wypadku po prostu słychać dopracowanie i to słychać bardzo wyraźnie. Wszystko jest spójne i jednakowo dopięte na ostatni guzik. Być może nie ma żadnych perełek ale chodzi o to, by całą płytę można było słuchać z jednakowym zaangażowaniem. Dodatkowo trzeba wspomnieć o porządnym poziomie samej realizacji płyty. Panowie Jabłońscy zarówno przy nagrywaniu jak i dalszej produkcji wykazali się odpowiednim warsztatem i nie pozostaje nic innego jak docenić ich wkład w  całość
 
Płytę kończy tytułowy „pogrzeb słońca”. Zapadająca się gwiazda pochłania wszystko, co do tej pory podtrzymywała przy życiu. Tak samo jak przy „Silent Demise” Bolt Thrower- długi, instrumentalny wstęp, niepozostawiający żadnych złudzeń co do możliwości odroczenia wyroku zostaje zwięczony melorecytacją. Pochłaniający swój ogon wąż z trzymanej przez ostatniego niedobitka flagi właśnie zatoczył koło ze swego ciała. Wydaje się, że zwija się w rytm gitarowej melodii tak samo jak wąż-stworzyciel w tolkienowskim micie genezyjskim. Ja natomiast po ostatnich dźwiękach nie mogę się oprzeć, by zacząć słuchać raz jeszcze. Na zakończenie mogę tylko dodać, że Syntezis potwierdza dość często stawianą tezę, że w tym kraju najlepiej się miewa naprawdę ciężka muzyka (chyba w opozycji do dość mdłego jedzenia). W tym wypadku po prostu to słychać i czuć! Pomimo, że płyta nie jest odkrywcza to werdykt może być tylko jeden- o krok od doskonałości! 
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.