ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Psychophobia ─ Arch of Chaos w serwisie ArtRock.pl

Psychophobia — Arch of Chaos

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2012
 
1. Viracocha - [05:12]
2. Inheritance of the Land - [05:02]
3. Mass Delusion - [04:50]
4. Mongrel - [03:19]
5. Assemblage - [03:21]
6. Quantum Chaos - [05:16]
7. Metahomini - [03:38]
8. High-Tech Angels - [04:24]
9. Artificial Intelligence - [04:02]
 
Całkowity czas: 39:04
skład:
Stygmat - wokal; Pater - gitara; Maryjan - gitara; Kom - bas; Grzech - klawisze; Mały - perkusja
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
18.06.2013
(Gość)

Psychophobia — Arch of Chaos

Korzystając ze wzorców płynących z samej góry (a w tym wypadku to  nawet z głowy... naszego pięknego państwa) zacznę od cytatu z Wikipedi:
Chaos (gr. Χάος Cháos, łac. Chaos ‘pustka’) – w mitologii greckiej uosobienie Próżni pierwotnej (stanu przed uporządkowaniem elementów wszechświata)
Współczesna matematyka zna trochę inna definicje tego pojęcia ale na chwile chciałbym w spokoju zostawić pana Lorenza i jego motyle. Skupiłbym się na podstawowej cesze wzmiankowanego pojęcia- nieprzewidywalności oraz braku uporządkowania. Taaaakkkkk..... A więc w mym ręku znalazła się  nawet arka chaosu z naklejką Made in Poland. To fakt- ten twór polityczny pomiędzy terenami zalewowymi Odry i Bugu mógłby śmiało konkurować o miano matecznika nieporządku ale żeby od razu tutaj budować jego arkę? I to pod jakże wymownym logo Psychopfobia?! Wszystkiego dopełnia okładka przypominająca jako żywo kolejną książkę Ericha von Dänikena...  To już zdecydowanie za wiele nawet jak dla takiego roztrzepanego indywiduum jak ja!
Zanim przejdę do opisu samej płyty chciałbym tytułem wstępu wspomnieć, że co prawda jest to debiut pełnometrażowy jednak sam zespół ma za sobą już dość długą historie. Pierwsze demo wydane zostało już w 2002 roku, by 4 lata później dostarczyć następne. Jak widać- płyta studyjna czekała baaardzo długo. Niestety to też bardzo słychać. Poszczególne utwory są po prostu jakby z zupełnie innych albumów. Samą muzykę serwowana przez Psychophobie najchętniej bym nazwał black metalem z wyraźnymi wpływami Dissection ale z dużą dawką klawiszy (za dużą jak na mój gust). Mając za sobą takie wprowadzenie można przejść teraz do meritum sprawy. 
Bardzo długo wstrzymywałem się z napisaniem tej recenzji. Po tak nieprzychylnym wstępie należałoby się spodziewać teraz kolejnych ciosów. No cóż- chaos jest bardzo nieprzewidywalny. To, że płyta nie stanowi jednej całości nie oznacza, że się nie da na niej znaleźć nic ciekawego. W tym konkretnym wypadku można wyszukać cały multum bardzo ciekawych i intrygujących fragmentów. Wspomnieć muszę o chyba najbardziej wpadającym w ucho Mongrel. W każdym utworze znajdzie się jakiś naprawdę dobry pomysł na riff gitarowy czy interesujące złamanie rytmu. Wokal ma w sobie trochę zadziorności i tej surowości pierwszych kapel black metalowych z lat dziewięćdziesiątych. Niestety- zaraz obok takich rodzynków pojawiają się wypełniacze (najczęściej serwowane wprost z parapetu, że się tak wyrażę). W  takim kontekście najlepiej ostrzec przed... rozpoczynającym płytę Viracocha. Sprawia to, że przy słuchaniu tej płyty naprawdę można dostać rozdwojenia jaźni. Wyrobienie sobie jednej opini jest prawie niemożliwe. 
Płyta została wydana własnym sumptem. W samym tym fakcie nie ma nic złego. Nawet fakt, że otrzymany egzemplarz to zwykły CDR z wykonanym nadrukiem nie jest niczym ujmującym (w końcu nie zawsze trzeba gnać do tłoczni by produkować miliony kopii za miliardy jednostek płatniczych). Od nośnika  nie zależy jakość zawartości. Tutaj jednak jest to szczegół od którego się zaczyna a później rozpoznaje kolejne znaki mówiące o chałupniczej produkcji. Po prostu słychać, że nagranie nie zostało wykonane w porządnym studio. Jakość dźwięku jest co najmniej dyskusyjna i przy dłuższym słuchaniu można się zmęczyć. 
Chcąc podsumować- płyta bardzo nierówna. Można znaleźć na niej bardzo ciekawe fragmenty by chwile później się zastanawiać, czy aby na pewno chce się tego słuchać. Moja ocena (całkiem przyzwoita zresztą) uwzględnia przede wszystkim te pierwsze fragmenty. 
 
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.