Najnowszy, wydany w tym roku, album pochodzącej z Glasgow szkockiej formacji Comedy Of Errors powinien ucieszyć (ba, zachwycić!) miłośników arcyklasycznego neoprogresywnego rocka. Ta powstała jeszcze w latach 80 - tych grupa powróciła, po długim milczeniu, wydanym dwa lata temu krążkiem Disobey, tym razem serwuje płytę Fanfare & Fantasy.
Słuchając ich muzyki ma się wrażenie, że czas dla Comedy Of Errors stanął w miejscu. A dokładnie w latach, w których grupa powstała. Artyści bowiem klimatem utworów, aranżacjami i ich formą ewidentnie nawiązują do powstałej w latach 80 – tych fali progresywnego grania z Pendragonem, czy IQ na czele. Szczególnie ta pierwsza nazwa powinna być dla słuchacza, który jeszcze nie zetknął się z ich muzyką, gigantycznym wręcz drogowskazem. Bo momentami ma się wrażenie, że niektóre z pomieszczonych na Fanfare & Fantasy kompozycji są jakimiś zaginionymi nagraniami grupy Nicka Barretta - tak z okresu The Jewel, Kowtown a może i The World oraz The Window Of Life. Poczucie to wzmacnia dodatkowo Joe Cairney, którego głos brzmi chwilami jak wokal młodszego o kilkanaście lat Barretta. Posłuchajcie zresztą Something She Said, czy The Cause.
Na Fanfare & Fantasy mamy dziewięć, w większości rozbudowanych, wielowątkowych rzeczy, utrzymanych w średnim tempie, z dużą ilością klawiszowych i gitarowych popisów, podporządkowanych wszakże ładnej melodyce, nadającej im nieco charakterystycznego patosu. Powyższa charakterystyka dotyczny praktycznie każdego numeru, dlatego trudno tu jakoś szczególnie coś wyróżniać. No chyba że kompozycje, w których jest trochę inaczej. Jak Going For A Song, w którym muzycy lekko się rozpędzają w stylu Marillionowego Incommunicado, albo w Time's Motet* And Galliard nawiązującym do muzyki dawnej. Warto też zwrócić uwagę na krótki Remembrance, który zaczyna się niczym A Salty Dog Procol Harum. Cóż, wielbiciele neoprogresywnego rocka na start.