ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Eyestrings ─ Burdened Hands w serwisie ArtRock.pl

Eyestrings — Burdened Hands

 
wydawnictwo: Split Difference Records 2004
 
1. Recovery 10:00
2. Itchy Tickler 4:05
3. Dead Supermen 6:37
4. Anachronism 5:42
5. Funnel 4:28
6. Just A Body 4:59
7. Slackjaw 8:45
8. Nothing 5:09
9. Time Will Tell 3:36
10. Empty Box 12:37
 
Całkowity czas: 66:04
skład:
Ryan Parmenter – voice, synth, mellotron sampler, trombone / Matthew Kennedy – bass guitar, moog / Alan Rutter – supporting voice, guitar / Bob Young – drums, percussions
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
17.03.2004
(Recenzent)

Eyestrings — Burdened Hands

Uwielbiam Discipline. To niewątpliwie był jeden z najciekawszych zespołów rocka progresywnego lat 90. – potężnie brzmiący, pełen pasji i dramatyzmu, nawiązujący do tradycji lat 70. (do mojego ukochanego Van Der Graaf Generator zwłaszcza), a jednocześnie niezwykle świeżo brzmiący. Niestety, po wydaniu opus magnum Unfolded Like Staircase zespół się rozwiązał, jego lider Matthew Parmenter zapowiada od dawna płytę swojego nowego zespołu Astray, a tymczasem na rynku pojawił się niespodziewanie inny projekt powstały na gruzach Discipline - Eyestrings. Na gruzach, bo sekcję rytmiczną tworzą muzycy związani w przeszłości z  Discipline – basista Matthew Kennedy i perkusista Bob Young – ale co ciekawsze, szefem całego przedsięwzięcia, kompozytorem, autorem tekstów, wokalistą i klawiszowcem zespołu jest bratanek Matthew Parmentera, Ryan. Można się więc było spodziewać muzyki w stylu znanym z płyt Push And Profit i Unfolded Like Staircase – niestety, okazało się, że Ryanowi jeszcze sporo brakuje do dorównania stryjowi. Chociaż...
 
Kiedy byłem mały, jadłem chleb w ten sposób, że odkrawałem sobie grube pajdy z obu końców, a resztę zostawiałem. Dzisiaj w ten sposób najchętniej spożywałbym płytę Burdened Hands. Bo jeśli pominąć utwory pierwszy i ostatni, to zbyt wiele na niej do spożycia ze smakiem nie ma. No, chyba że ktoś jest zwolennikiem amerykańskiego rocka spod znaku Reo Speedwagon, Steely Dan czy Journey – dość proste, łatwo wpadające w ucho przeboje, kompetentnie zaaranżowane, z ostrym, rockowym brzmieniem, ale nie aż tak ostrym, żeby nie mogły trafić na radiowe playlisty – bo właśnie taka muzyka przeważa na Burdened Hands. Z tego grona najlepsze wrażenie robi chyba Funnel – klawiszowy wstęp kojarzący się nieco z Firth of Fifth, interesująca faktura dźwiękowa i rytmika, a to wszystko zaledwie w ciągu czterech i pół minuty... Godna uwagi jest też ładna balladka Nothing oraz Anachronism – z hard-rockowym riffem na początek i dość ciekawym refrenem. A niestety z refrenami właśnie Eyestrings mają chyba najpoważniejszy problem – są po prostu banalne (Itchy Tickler, Dead Supermen, Time Will Tell), na tyle banalne, że wręcz psują przyjemność ze słuchania godnych poza tym uwagi nagrań (Just A Body, Slackjaw – być może to miały być muzyczne żarty, ale ja jak wiadomo jestem nadętym bufonem bez poczucia humoru). I nie rekompensuje tego sprawność instrumentalna ani aranżacyjna, ani parę zacnych fragmentów (chociaż... proponuję może słuchać Slackjaw od czwartej minuty, utwór wtedy podoba się DUŻO bardziej).
 
Recovery i Empty Box pochodzą jakby z zupełnie innej płyty niż reszta materiału. Recovery z początku rozwija się co prawda też jako ładna (ale z całą pewnością nie banalna) piosenka, po czym następuje jednak nagły zwrot, napięcie rośnie, a kompozycja nabiera dobrze znanej z płyt Discipline  „patchworkowej” struktury. W podobnym klimacie utrzymany jest najdłuższy i najlepszy na płycie Empty Box – to obszerna, wielowątkowa kompozycja, z porywającymi partiami instrumentalnymi, logicznie zaplanowana – chociaż chyba z trochę za długo ciągnącym się zakończeniem, ale i tak pozostawiająca doskonałe wrażenie.
 
Ryan Parmenter i jego koledzy zdał celująco umiejętności instrumentalne i aranżację. Jeśli idzie o kompozycję – cóż... jest problem. Najlepsze fragmenty tej płyty dorównują bez dyskusji poziomowi Unfolded Like Staircase, ale większość jest ledwie przeciętna. Jako całość album tylko trochę wybija się ponad przeciętność, ale postanowiłem jednak docenić wagę dwóch wybitnych utworów i nieco podwyższyć ocenę. Myślę zresztą, że miłośnicy ostrzejszego i bardziej technicznego grania Burdened Hands mogą być z tej płyty bardziej zadowoleni. Ja niestety uczucia mam mieszane.
 
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.