Heather Findlay to była wokalistka brytyjskiej formacji Mostly Autumn. W 2010 roku opuściła macierzystą grupę i zdecydowała się na solową karierę. Jej efektem jest ta oto debiutancka EP-ka wydana w ubiegłym roku i udostępniona przez wokalistkę w formie cyfrowej, jak i w bardzo limitowanej, wersji fizycznej. EP-ka, która raczej nie zachwyca. Findlay prezentuje bowiem na niej pięć niedługich i mało wyrazistych kompozycji.
Jedno wszakże trzeba jej oddać. Artystka postanowiła odciąć się od swojej muzycznej przeszłości i z pewnością fani pierwszych trzech pereł w dyskografii Mostly Autumn (For All We Shared, The Spirit of Autumn Past, The Last Bright Light) nie mają tutaj czego szukać. Nie znajdą tej progresywnej epickości, znanej choćby z takich klasyków, jak Heroes Never Die, czy Mother Nature. Z drugiej strony, dosyć charakterystyczny wokal Findlay i nieco spokojniejsze fragmenty (patrz kompozycja Seven) mogą przywoływać niektóre nagrania Mostly Autumn z późniejszego, mniej wzniosłego i bardziej rockowego, naznaczonego jednak artystycznymi mieliznami, okresu. Nie wolno też zapomnieć, że wśród muzyków towarzyszących Findlay znajdziemy tu byłego członka wspomnianej formacji, Chrisa Johnsona.
Co zatem mamy na The Phoenix Suite. Zwykłe, rockowe granie, podkreślone brudnymi i dosyć surowymi gitarami, skontrastowanymi z subtelnym śpiewem Findlay. W takim Cellophane – zresztą najkrótszym w zestawie – możemy nawet „oskarżyć” artystkę o flirtowanie z punk rockiem! Największą jednak bolączką tego materiału jest najzwyklejszy brak zapamiętywalnych, nośnych numerów. Idealnie to puentuje kończąca całość, chwilami oniryczna, Mona Lisa, w której – ma się wrażenie – wokalistka rozpaczliwie szuka dobrej melodii. Bezskutecznie. Całość ratuje dopiero niezłe gitarowe solo pomieszczone na koniec.