ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Anathema ─ Weather Systems w serwisie ArtRock.pl

Anathema — Weather Systems

 
wydawnictwo: Kscope 2012
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Untouchable, Part 1 - 6:14
2. Untouchable, Part 2 - 5:33
3. The Gathering Of The Clouds - 3:27
4. Lightning Song - 5:22
5. Sunlight - 4:53
6. The Storm Before The Calm - 9:19
7. The Beginning And The End - 4:50
8. The Lost Child - 7:00
9. Internal Landscapes - 8:48
 
Całkowity czas: 55:30
skład:
Vincent Cavanagh - wokal, gitara
Daniel Cavanagh - wokal, gitara, klawisze
Jamie Cavanagh - gitara basowa
John Douglas - perkusja
Lee Douglas - wokal
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,5
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,6
Album słaby, nie broni się jako całość.
,9
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,6
Album jakich wiele, poprawny.
,19
Dobra, godna uwagi produkcja.
,6
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,22
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,36
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,58
Arcydzieło.
,119

Łącznie 286, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
21.02.2012
(Recenzent)

Anathema — Weather Systems

Lubię Anathemę, ale przyznam szczerze, że ich ostatnie muzyczne dokonania mnie jakoś szczególnie nie porywały. Anathemę uwielbiam i podziwiam przede wszystkim za Alternative 4 i wydany rok później Judgement. Bardzo interesujące były wydawnictwa zawierające stare utwory z nowymi aranżacjami: Hindsight i ubiegłoroczne, recenzowane przez mnie Falling Deeper. W tym roku miną dwa lata od ukazania się We're Here Because We're Here – albumu, który zachwycił wielu fanów formacji. Mnie do dziś nie przekonał, a więc tym bardziej ucieszyłem się z wiadomości, iż „The Cavanagh Family” powraca z pełnowymiarowym, nowym studyjnym krążkiem. I tak oto od kilku tygodni raczę się muzyką z Weather Systems.

Album rozpoczyna się dwuczęściowym i dynamicznym „Untouchable”, które od razu zapadło mi w pamięć. W drugiej części „Untouchable” przemienia się w delikatną balladę przeszytą licznymi smaczkami w postaci sporej partii smyczków, a dodatkowego uroku dodaje śpiew Lee Douglas. Wokalistka jest siostrą Johna (perkusisty) i jak wiemy została już stałym członkiem zespołu. Jak zapowiedział Vincent, na kolejnych płytach będzie miała więcej przestrzeni i miejsca dla swojego głosu. Jak znam życie, pomysł pewnie nie wszystkim fanom się spodoba i zaraz zaczną się porównania do Anneke van Giersbergen i The Gathering. Mnie głos Lee nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie – dzięki niemu nowa Anathema brzmi bardziej świeżo i ciekawiej. Następne utwory – „The Gathering of the Clouds” oraz kolejny śpiewany przez Douglas „Lightning Song” zostały płynnie ze sobą połączone. Przy większości kompozycji zauważyłem regułę: delikatny początek i mocne, rockowe, agresywne zakończenie. Sporym zaskoczeniem jest ponad dziewięciominutowy utwór „The Storm Before The Calm”, zarazem najdłuższy na płycie. Jak na Anathemę dużo w nich elektronicznych wstawek. W pierwszej części strasznie przypomina przebój „Bring to my Life” Evanescence, druga część jest bardziej stonowana, wyróżnia się bardzo ładną linią melodyczną fortepianu, gitar i duetem wokalnym Cavanagh-Douglas, którego pod względem aranżacyjnym nie powstydziłby się sam Wilson, kryjący się pod projektem Blackfield. Natomiast gitarowe solo z „The Beginning And The End” przyprawia słuchacza nie tylko o ciarki, ale także o zawrót głowy i szybsze bicie serca. Długo musiałem odkrywać piękno „The Lost Child”, który obok pierwszej części „Untouchable” jest moim ulubionym utworem z tego albumu. Jednocześnie jest mu chyba najbliżej do starszych dokonań braci Cavanagh. Świetny tekst, wokal Vincenta i delikatna, oparta na strzępkach walczyka melodia to kilka z tych rzeczy, za które dawno temu pokochałem ten zespół. Weather Systems wieńczy rozbudowany „Internal Landscapes”, którym też nikt nie powinien poczuć się rozczarowany. Utwór brzmi jak grzeczniejsza siostra „Violence” z A Natural Disaster. Tylko nieco mniej jest tutaj klawiszy, za to więcej wplecionych melodeklamacji, pochodzących jakby z radioodbiornika.

Podsumowując, na nowym albumie mamy wszystko to, co w Anathemie najlepsze: dobre teksty, ładne (żeby nie powiedzieć chwytliwe) i melodyjne kompozycje, idealnie rozłożenie proporcji mocnego oraz łagodnego brzmienia. Przy We're Here Because We're Here grupie pomagał Steven Wilson, tutaj obyło się bez jego producenckiej pomocy i o dziwo wyszło to znacznie lepiej (w sumie nie żeby to była jakaś reguła). Nowa płyta była nagrywana m.in. w Liverpoolu oraz Oslo pod czujnym okiem Christer-André Cederberga. Wcześniej w wywiadach bracia Cavanagh zapowiadali, że Weather Systems będzie kontynuacją wcześniejszego albumu. Szczerze powiedziawszy to nie bardzo to dostrzegam, ale może to i dobrze. Przy okazji pozwolę sobie zdementować plotki – to nie jest drugie Judgement. To tyle o muzyce. Bardzo podoba mi się oprawa graficzna albumu. Okładka Weather Systems jest bodajże najpiękniejszą ze wszystkich dotychczasowych Anathemy. Reasumując, w kwietniu fani zespołu powinni poczuć się szczęśliwi i to podwójnie: bo poza znakomitą płytą będą mogli wysłuchać nowego materiału na żywo i to dwukrotnie: w Krakowie oraz w Poznaniu.

A w skrócie: naprawdę, dawno Anathema nie nagrała tak doskonałego albumu!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.