ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Fish ─ Field Of Crows w serwisie ArtRock.pl

Fish — Field Of Crows

 
 
1.The Field 8.42
2.Moving Targets 5.46
3.The Rookie 5.35
4.Zoo Class 5.23
5.The Lost Plot 5.10
6.Old Crow 5.20
7.Numbers 5.36
8.Exit Wound 5.55
9.Innocent Party 7.37
10.Shot the Craw 6.00
11.Scattering Crows (Still Time) 5.05
 
Całkowity czas: 66:59
skład:
Fish - śpiew/ Bruce Watson - gitary/ Frank Usher -gitary/ Steve Vantsis - gitara basowa/ Mark Brzezicki - bębny i instrumenty perkusyjne/ Tony Turrell - instrumenty klawiszowe/ Dave Haswell - instrumenty perkusyjne/ Danny Gillan - chórki w utworach 1,2,3,4,6,11./ Richard Sidwell -trąbka w utworach 1,4,6,8,10./ Steve Hamilton - saksofon w utworach 1,4,6,8,10./ Yatta, Lars K. Lande - "chóralne" śpiewy w utworze 1./ Irvin Duguid - clavinet w utworze 6./
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,5
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,4
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,6
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,10
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,10
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,122

Łącznie 171, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
01.03.2004
(Recenzent)

Fish — Field Of Crows

„Więc urządźcie mi pogrzeb w swych wspomnieniach, niech nasze dzieci usłyszą trąbkę grającą CISZĘ”

Każdy naród ma swoje pole chwały. Każdy człowiek znajduje się przynajmniej raz w życiu w sytuacji, w której od jego decyzji zależy los innych. Te decyzje, ich konsekwencje i znaczenie ich dla przyszłych pokoleń pozostają w nas lub umierają niczym wspomnienia zmarłych osób. Dla opisania naszych decyzji posługujemy się zazwyczaj porównaniami literackimi, które znamionują dwa różne rodzaje poświęcenia i odwagi. Termopile i Cheronea. Gdzie dawni Grecy wznieśli się i upadli. Ten sam naród. Różne decyzje, różne losy, różne konsekwencje.

Bałkany. Miejsce, gdzie ścierały się tak różne narody, interesy i religie. Miejsce, otoczone pamięcią dawnych zwycięstw i niedawnych klęsk.

„Ciało leży w ziemi pod pustym niebem w szczerym polu Płytki nieoznaczony niezauważalny grób, w bruzdach rzeźbionych przez zardzewiałe pługi Pochowają twoją pustą trumnę, a nawet zbudują ci pomnik Będą wiedzieli, że poległeś na polu chwały Gdzieś na polu bitwy z dala od domu”

Field of crows to nie pole kruków, jak niektórzy tłumaczą ten tytuł. To tzw. Kosowe Pole, na którym w bitwie w 1389 roku wojska tureckie dowodzone przez Bajazyta I zadały druzgocącą klęskę Serbom i sojuszniczym wojskom słowiańskim pod wodzą księcia serbskiego Łazarza. W efekcie bitwy prawie cała Serbia, z wyjątkiem części naddunajskiej, stała się lennem sułtana, tracąc niepodległość na niemal 500 lat.

Tyle lat tragicznej historii niczego nie zmieniło. Nie wyciągają wnuki z życia dziadów nauki, śpiewał Jacek Kaczmarski.

Fish też zawitał do Kosowa, grając koncerty dla stacjonujących tam sił ONZ w listopadzie i grudniu 2000 roku. Jego spostrzeżenia przewijają się przez całą płytę.

„Wstrzymując oddech uspokaja ręce trzymające broń i palec na spuście nie zadrży już spogląda na świat a serce bije powoli ... Jego puls znaczy czas, a on czuje ciśnienie chwili, Więc oczyszcza swój umysł, spokojnie dostarcza kulę i odziera z marzeń Kolejny ruchomy cel ...”

Niektórzy z was pewnie nie pamiętają zdjęć z Sarajewa. Gdy kule snajperów przecinały wąskie nici kolejnych ludzkich żyć. Niby nie wyglądało to inaczej, niż na filmach, a jednak ... gdzieś na gardle tkwiła zaciśnięta ręką przerażenia. Oto umiera czyjaś matka. Czyjś ojciec. Syn lub córka. Wiem, ludzie sami zgotowali sobie ten los. Wiem. Ale nie muszę się z tym godzić. To było niedawno, Boże, jak niedawno. Tuż obok. Ja pamiętam.

Fish jest równie wstrząśnięty. Albo piętnuje zimnego mordercę w „Moving Targets”, albo odziera ze wszystkiego co ludzkie manipulowanego nowicjusza w „The Rookie”. Zresztą – dostaje się nam wszystkim. My – Klasa Zoo – niby bezkompromisowi ... a tak naprawdę zależni od tak wielu niweczących przyzwoitość układów. Uśmiechamy się do naszych profesorów, choć daleko im do bycia autorytetem moralnym. Podajemy rękę przeciwnikom w sądzie, choć przecież wiemy dobrze, kto kłamie. Podajemy inną – w domyśle podobno mniej brutalną – prawdę = fałsz najbliższym. My „Zoo Class”

„Niedźwiedzie żerujące na Wall Street, obserwują chwilowy wzrost akcji Papierowe tygrysy skomlą klikając myszką, Świnie podpiekają podejrzanych; kanarek zaczyna śpiewać, Będzie pływał z do góry brzuchem, śliniąc się jak pies Pawłowa, gdy to jemu zabije dzwon”

Ale może to dlatego, że życie to gra. Gra planszowa, na której staramy się tak przesuwać pionki, aby przeciwnik wypadł z gry. To ci radocha, przyłożyć koledze ...

„Z zewnątrz niczego nie dostrzeżesz, prawie nie ma śladu Ale zbliż się i poczujesz, że coś jest nie tak, coś przeminęło, czegoś brakuje, coś się skończyło Ta pustka w mym sercu aż boli ...”

Znowu pojawia się odniesienie do nas samych. Do losów Fish’a chyba szczególnie. Rozumiem go. Gdyby moje życie się zawaliło, gdybym codziennie po południu wracając do domu nie mógł zobaczyć małego Krzysia, gdybym nie czytał mu więcej bajek na dobranoc, a żona znalazłaby sobie inny dom ... mój świat zawaliłby się jak jego. Nie ma znaczenia, kto, co, komu i kiedy powiedział. Kto, i co kiedy zrobił, lub zapomniał zrobić. Kto okłamał, a kto powiedział prawdę alternatywną. Taka pustka w sercu jest jak rana, która się nigdy nie zagoi.

„po tym wszystkim, co zostało powiedziane i zrobione, jesteś dalej jedyna, która może dotknąć mojej duszy By wypełnić mój świat, twoim czarem tak jak dawniej, czy mogłabyś zmienić zdanie?

Bardziej osobiście, to już chyba nie można ?

Pozwól uklęknę na kolana, błagam, pragnę tylko abyś mi wybaczyła, daj mi jeszcze jedną szansę, udowodnię, że potrafię być prawdziwy pozwól pokażę ci, że nasza miłość się nie skończyła, nadal mamy czas

Można.

Pobiegnę do ciebie przez pole, zobaczysz jak nadchodzę, Wypłoszę wszystkie kruki.

Taki jest koniec. Zrobimy wszystko, by zmienić świat na lepsze. Oby.

Nowa płyta Fish’a. Jak tu ocenić. Znowu kłania się zdanie o statystyce. Co za jej pomocą można zdziałać. A czego nie można. The Field nie wnosi nic nowego. Ot, taka typowa fish’owa ośmiominutowa ballada, z lekkimi zapożyczeniami. W finale uzupełniona trąbami, brzmiącymi niczym orkiestra strażacka. Ale ... mimo wszystko coś w niej jest. Może to ta gitara, łkająca nieprzerwane solo, może werble wybijające rytm maszerującej piechoty. Nie wiem. A gitara w Numbers ? Ten zgiełk, mnożący wrażenia klaustrofobii. A trąbka w Exit Wound ? Ten smutek za czymś, czego już nie ma i nigdy pewnie nie będzie. To może ten fortepian w Scattering Crows ?

Coś jednak jest nie tak. Czegoś brakuje. Albo dbałości wykonawczej, albo remasteringu, albo cieplejszej i pełniejszej barwy głosu. Gdyby tak wygładzić te kompozycje, trochę popracować nad ich brzmieniem, może byłoby jeszcze lepiej. A tak, pierwsze słuchanie pozostawia straszny niedosyt.

I oceń tu człowieku taką płytę ...

„Dziesięć kilogramów ukrytych w głowie i w przyczepie samochodu, Jedenastu świadków – wszyscy kłamali, Dwunastu gniewnych ludzi wydało werdykt, Trzynaście lat spędził w więzieniu, Nieszczęśliwa liczba, Wszystko przez te cholerne cyfry,”

To w sumie mogłoby być motto tej płyty. Miotany nadal sprzecznościami i z raną w sercu ...

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.