Ameryka Południowa atakuje!! Coraz więcej art rockowych wydawnictw z tamtego rejonu dociera w moje ręcę i muszę przyznać, że w większości przypadków jestem bardzo pozytywnie zaskoczony ich jakością. Aether to grupa wywodząca się z Rio de Janeiro w Brazylii, a jej początki sięgają jeszcze 1974 roku. Pod obecną nazwą i we w miarę ustabilizowanym składzie funkcjonują jednakże dopiero od ośmiu lat, a opisywany krążek jest drugim w ich karierze. Pierwszy, zatytułowany „Visions” ukazał się w 1999 r. i niestety nie dane mi było go usłyszeć. Natomiast muzyka zawarta na „Inner Voyages Between Our Shadows” to podobnie jak w przypadku wielu innych grup z tamtego krańca świata (vide: Nexus), próba wskrzeszenia tradycyjnego rocka symfonicznego lat siedemdziesiątych w nowej, współczesnej oprawie. Aether lubują się więc w rozbudowanych, epickich utworach o prawdziwie bombastycznym brzmieniu i aranżacyjnym przepychu. Całość utrzymana jest jednak raczej w średnich tempach, a muzycy zdecydowanie wolą skupiać się na kreowaniu spokojnych pasaży i dźwiękowych krajobrazów, niż nadmiernie szafować zmianami tempa i technicznymi fajerwerkami. W rezultacie otrzymujemy więc bardzo relaksacyjny i miły krążek, który można by porównać do dokonań Camel z okresu „Moonmadness” (nawet wokale miejscami przypominają Latimer’a) z pewną domieszką Pink Floyd, czy Tempus Fugit. I mimo że Aether brakuje może nieco na oryginalności, to poszczególne kompozycje są na tyle ładne i zajmujące, że całości słucha się z naprawdę dużą przyjemnością. Wielokrotnie podkreślałem już, że ta najbardziej symfoniczna odmiana art rocka nie należy do moich ulubionych, „Inner Voyages Between Our Shadows” ma jednak w sobie to coś, co może nie powaliło mnie na kolana, ale przynajmniej kazało mi na dłużej zatrzymać się nad tym krążkiem. Dlatego też wydaje mi się, iż miłośnicy gatunku powinni być zachwyceni...