ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Event ─ Electric Skies w serwisie ArtRock.pl

Event — Electric Skies

 
wydawnictwo: Rising Sun Records 1999
 
1.Perfect Illusion - Mirror Image - 6:09
2.Weatherman - 4:20
3.Tall Bizarre - 4:20
4.Muddy Water - 3:41
5.Tundra - 3:57
6.Walk on - 4:11
7.Aimless - 3:32
8.The Anger - 3:40
9.Full of Stars - 3:19
10.Electric Skies - 4:43
 
Całkowity czas: 42:18
skład:
Dave Deluco - lead vocals; Shaun Michaud - guitars, keyboards; Jay Rigney - bass; Matt Scurfield - drums
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,2

Łącznie 3, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
26.04.2001
(Recenzent)

Event — Electric Skies

    Stany Zjednoczone. Boston. Berklee Collage of Music. Ta legendarna wręcz uczelnia muzyczna okazała się już niejednokrotnie kuźnią wybitnych talentów z dziedziny jazzu, rock'a i .......progmetalu. Tak, tak, progmetalu również , gdyż właśnie w murach tej szacownej alma mater powstał onegdaj zespół Majesty, który to później przemianował się na Dream Theater......

    Również tutaj w roku 1996 powstał bohater tejże recenzji , czyli zespół Event. Czterech młodych i ambitnych muzyków: gitarzysta i klawiszowiec Shaun Michaud, basista Jay Rigney, perkusista Matt Scurfield i wokalista Dave Deluco postanawia tworzyć muzykę będącą wypadkową zainteresowań członków zespołu, którzy przyznają się do fascynacji Nine Inch Nails, Steve Vai, Garbage, Led Zeppelin, Iron Maiden, Queensryche, Tool, Kings X i Faith No More. Mieszanka iście wybuchowa. W 1997 roku nagrywają płytę "Electric Skies", której europejska premiera przypada dopiero na rok 1999.
    Słuchając debiutanckiego albumu chłopaków z Event, na próżno szukałem jakichkolwiek odnośników do deklarowanych pierwowzorów. Bo oto muzyka będąca klasycznym progmetalem, tym typowo technicznym, którego korzenie zdecydowanie tkwią najbliżej Teatru Marzeń. Nie jest to jednak kolejny klon Petrucci'ego i spółki. Podobieństwo może tkwić w sposobie aranżowania partii gitarowo-klawiszowych i brzmieniu niektórych fragmentów utworów. Reszta jest jak najbardziej, powiedzmy, "event'owa". Pan Shaun Michaud zdecydowanie wie co zrobić z gitarą i jak zaakcentować dzięki niej swoją osobowość (obecnie wynajął się jako drugi "wioślarz" wspierający koncertowo Fates Warning). Sekcja rytmiczna w osobach panów Matt'a i Jay'a tworzy perfekcyjną maszynkę nie nadwerężającą uszu słuchaczy zbędnymi frazami. Wokalista Dave Deluco śpiewa profesjonalnym głębokim głosem, tworząc ciekawe linie melodyczne z odpowiednio wkomponowanymi chórkami. Profesjonalizm wokalisty jest tu miłym zaskoczeniem, gdyż niejedna dobrze zapowiadająca się grupa progmetalowa razi totalnym brakiem przygotowania swoich śpiewających frontman'ów.

     Płyta "Electric Skies" jest spójna i wyrównana. Bardzo trudno tu wskazać momenty słabe lub wybijające się. Wyjątek może stanowić "Tundra", gdzie słyszalne są dalekie echa legendarnej już formacji UK (tej od John'a Wettona). To samo może dotyczyć instrumentalnego "Aimless" czy genialnego "Full of Stars". Właściwie gdybym miał określić muzykę Event w sposób uproszczony, to właśnie umiejscowiłbym ją gdzieś pomiędzy Dream Theater i UK. Oczywiście jest to skojarzenie bardzo subiektywne i nie można wykluczyć, iż inni słuchacze doszukają się swoich analogii.
Muzyka zawarta na tym albumie, nie może zostać odebrana obojętnie. Albo wzbudzi niechęć tych , którzy zarzucą jej brak uczuć i niejako przeintelektualizowanie, albo wywoła zachwyt osób stawiających na profesjonalizm, mających konkretne wymagania warsztatowe i kompozycyjne, nawet za cenę rezygnacji z tzw. "klimatów". Ja, w każdym razie, po "wrzuceniu" srebrnego krążka z nadrukiem Event do kieszeni mojego odtwarzacza przez blisko 42 minuty delektuje się pysznymi kaskadami dźwięków, smaczkami aranżacyjnymi i obcowaniem z progmuzą przez duże "P".
    Niedawno światło dzienne (na razie amerykańskie) ujrzał drugi już album Event o nazwie "Human Condition". Nie ukrywam, iż po lekturze "Electric Skies" pozycja ta z pewnością znajdzie miejsce wśród innych płyt spoczywających na mojej półce. Ciekawe, w którym kierunku podaży czterech ambitnych z Berklee Collage of Music...........

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.