ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Time Requiem ─ Time Requiem w serwisie ArtRock.pl

Time Requiem — Time Requiem

 
wydawnictwo: Regain Records 2002
 
1.Time Requiem-9:19
2.Watching The Tower Of Skies-8:09
3.Milagros Charm-5:55
4.The Aphorism-6:33
5.Brutal Mentor-5:52
6.Visions Of New Dawn-6:51
7.Grand Opus-7:39
8.Interplay Of Matters-2:01
9.Above And Beyond-7:09
 
Całkowity czas: 59:30
skład:
Richard Andersson-key / Apollo Papathanasio-voc / Peter Wildoer-dr / Mahnus Nordh-git / Dick Lovgren-bas
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,2

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
17.02.2003
(Recenzent)

Time Requiem — Time Requiem

W zasadzie nigdy nie byłem fanem neoklasycznego wymiatania, którego ojcem i wielkim kreatorem jest Yngwie Malmsteen. Muzyka ta wydaje mi się odrobinę mdła i nie zawiera elementów mogących sprawić przyspieszone bicie mego progresywnego serca. Oczywiście wszystko zmieniło się z chwilą nastania wielkiego Symphony X, które wprowadziła do tego gatunku tak łapczywie spijane przeze mnie nutki. Już tak niestety (stety) jest, iż dobre bandy są niczym zapalnik inicjujący reakcję łańcuchową. Prawie natychmiast powstaje lawina kapel starających się grać jeżeli nie podobnie to w podobnym stylu. Sztandarowym przykładem jest naturalnie Dream Theater. Symphony X wydaje się okupować drugą pozycję starannie podrabianych idoli.

Oczywiście drogi Czytelniku wiadomo już czego można się spodziewać po Time Requiem. Nie chciałbym jednak aby powyższy wstęp rzucił na ten zespół niezbyt wygodny cień marnego imitatora. Chcąc nie chcąc decyzją o okopywaniu poletka o nazwie „neo-classical progressive metal” musi prędzej czy później wywołać Symphony X-owe skojarzenia.

Niekwestionowanym leaderem i twórcą Time Requiem jest szwedzki wirtuoz instrumentów klawiszowych Richard Andersson. Nazwisko Andersson nie powinno być obce fanom neoklasycznego wymiatania. Właśnie on założył (i nadal prowadzi) szwedzki Majestic. Brał również udział w ciepło przyjętym projekcie Adagio. Richard jako muzyk ciągle poszukujący postanowił stworzyć kolejny zespół (projekt), który obok neoklasycznych patentów sięgnąłby w kierunku technicznej perfekcji. Na przełomie stycznia i marca 2002 roku Richard wraz z niektórymi kolegami z Majestic wszedł do studia Jonasa Reingolda (basista The Flower Kings) aby dać upust swoim muzycznym fantazjom.

Tak oto przed nami krążek Time Requiem. Od pierwszych taktów muzyki tu zawartej słyszalny jest wspomniany przeze mnie wcześniej nacisk na techniczną ekwilibrystykę. Wiem, iż takowa cyberiada traktowana jest przez wielu progfanów delikatnie mówiąc z przymrużeniem oka. Zarzuca się brak uczuć i znaczne „zrobotyzowanie”. Ja jednak podchodzę do takiego grania w nieco inny sposób. Jako były muzyk uwielbiam zachwycać się arcytrudnymi pasażami. Bo co tu dużo opowiadać. Jakakolwiek forma technicznego wymiatania wymaga od muzyków umiejętności dalece przewyższających tzw.”średniactwo”. Niejednokrotnie muzycy parający się na co dzień zupełni inną, prostszą formą często w projektach ubocznych sięgają właśnie do szuflady z napisem „technical-cośtam-metal„ (np.Spiral Architect czy też Fredrik Thordendal). Jak przystało na tego typu produkcje album Time Requiem jest rewelacyjnie zrealizowany co jest kolejnym powodem moich zachwytów. Lubię kupować starannie wykończone produkty i nie za bardzo przepadam za „niby-naturalnymi” studyjnymi knotami. Mimo, że płyta Time Requiem jest bardzo równa fani „progresywnego łomotu” zapewne szczególną uwagę zwrócą na cztery utwory: ultraszybki, instrumentalny „Brutal Mentor”, typowo progmetalowy „Vision of New Dawn” oraz dwa zamykające album „Interplay of Matters” i „Above and Beyond”, w których zawiłości techniczne budzą bogobojne milczenie i zachwyt.

Dwa słowa na temat wokalisty. W przypadku muzyki progmetalowej jest to temat dyżurny, gdyż nie wiedzieć czemu gatunek ten cierpi na często występującą „wokalną lipę”:-) W przypadku Time Requiem nie jest tak źle. Apollo Papathanasio (bo tak nazywa się śpiewający tu pan) znany chociażby z projektu Medusa śpiewa całkiem poprawnie i znakomicie sprawdza się w nakreślonych tu neoklasycznych ramach. Czasami ma się wrażenie, iż Apollo dwoi się i troi aby doścignąć „boga” mikrofonu Bruca Dickinsona. Cóż, przed kolegą Papathanasio jeszcze dużo pracy aczkolwiek kto wie może już niedługo............

Doprawdy gorąco namawiam na sięgnięcie po płytę Time Requiem i to nie tylko zwolenników neoklasycznych dźwięków. Myślę, że fani dobrego technicznego progmetalu nie powinni być zawiedzeni.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.