Midlake to pochodząca z amerykańskiego Denton alternatywna formacja istniejąca już ponad dziesięć lat. Artyści mają na swoim koncie - uwzględniając tegoroczny, niżej recenzowany - trzy albumy [„Bamnan and Slivercorc” (2004), “The Trials of Van Occupanther” (2006), "The Courage Of Others" (2010)] a ich muzyka wrzucana jest do szuflady indie rockowej, folk rockowej, często mówi się także w ich wypadku o rocku psychodelicznym. Żeby było ciekawiej, kapela zaczynała jako formacja mocno zafascynowana Herbie Hancockiem, oscylując w klimatach funkowo - jazzowych. Czytając o Midlake to tu, to tam, można także otrzeć się o takie nazwy jak Fleetwood Mac, Neil Young czy Radiohead. Uff…Trochę tego jest. I co? Odpuszczacie sobie, bo to nie wasze klimaty, albo… bierzecie w ciemno, bo to jest właśnie to. Spokojnie. Bo choć od nazw i inspiracji może rozboleć głowa, rzeczywistość w wypadku ostatniego albumu Midlake wygląda zdecydowanie prościej.
Mamy tu bowiem po prostu 42 minuty muzyki podzielonej na 11 niedługich piosenek. Tak, to dobre słowo. Piosenek smutnych, nieco nostalgicznych, rozmarzonych, snujących się w powolnych, bądź średnich tempach, z dominującą w tle akustyczną gitarą i przede wszystkim ładnymi, chwilami nieco patetycznymi melodiami. Wszystko to utrzymane w sosie głębokich lat siedemdziesiątych, nawet pod względem produkcji. Uwielbiacie smutasów z The Moody Blues? Tak? No to to jest krążek dla was! Praktycznie każdy numer w warstwie wokalnej odnosi się do charakterystycznych harmonii tej legendarnej już grupy. A i maniera wokalna Tima Smitha delikatnie zbliża się do tej Justina Haywarda.
Trudno tu wyróżnić któryś z numerów. Wszystkie mają w sobie tyle samo uroku, poczynając od „Acts Of Man” a na „In The Ground” kończąc. Z drugiej strony ich podobieństwo do siebie może z czasem sprawiać wrażenie znużenia swoistą jednostajnością. Bo zaskoczeń tu faktycznie nie ma i malkontenci mogą pomarudzić, że panowie ździebko przynudzają. Na szczęście to tylko niespełna trzy kwadranse.
Warto ich posłuchać, tym bardziej, że już 13 listopada artyści zagrają u nas koncert. W ramach festiwalu Ars Cameralis pojawią się w Chorzowie.