ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Insidious Disease ─ Shadowcast w serwisie ArtRock.pl

Insidious Disease — Shadowcast

 
wydawnictwo: Century Media Records 2010
dystrybucja: EMI Music Poland
 
01. Nuclear Salvation
02. Boundless
03. The Essence of Neglect
04. Abortion Stew
05. The Desire
06. Rituals of Bloodshed
07. Facemask
08. Value in Flesh
09. Abandonment
 
skład:
Silenoz (Dimmu Borgir) – gitara / Shane Embury (Napalm Death) – bas / Jardar (Old Man’s Child) - gitara / Tony Laureano (Angelcorpse, Nile) - perkusja / Marc Grewe (Morgoth) – wokal
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
29.06.2010
(Recenzent)

Insidious Disease — Shadowcast

Insidious Disease to death metalowy zespół stworzony przez muzyków, których nie trzeba przedstawiać. Obecnie tworzą go:


- Silenoz (Dimmu Borgir) – gitara
- Shane Embury (Napalm Death) – bas
- Jardar (Old Man’s Child) – gitara
- Tony Laureano (Angelcorpse, Nile) – perkusja
- Marc Grewe (Morgoth) – wokal


Muszę przyznać, że nazwiska bardzo medialne, teoretycznie więc spodziewać się można było świetnego albumu. Tym niemniej ileż to razy już bywało, że nawet najlepszy dream-team najpierw pompował balonik sukcesu, który później przy odsłuchu cienkiej jak dupa węża płyty, pękał z hukiem. Tym razem jednak, mimo wszelkich obaw, otrzymaliśmy produkt na wysokim poziomie. Brzmieniowo, technicznie, kompozytorsko bez zarzutu. Energiczny death metal, przesiąknięty nieco skandynawskimi ciemnymi klimatami Norwegii i Szwecji. Wokal Marca Grewe (dawniej Morgoth, ten niemiecki) z kolei trochę przypomina holenderską szkołę darcia japy spod znaku Martina Van Drunena.

Początek albumu jest naprawdę świetny; pokręcona, techniczna ekstrema w połączeniu z dość melodyjnymi refrenami i gitarowymi wstawkami, przynosi nadzieję na niezły album. Niestety, im dalej w las… robi się coraz bardziej jednostajnie, chwytliwych numerów jest coraz mniej. Teoretycznie tylko 10 utworów, ale z dosłuchaniem do końca są problemy. Chyba nie starczyło pomysłów na całą, pełnowartościową ciekawą płytę. Tym niemniej jest to projekt, którym z pewnością powinni  zainteresować się fani porządnego death metalu. Z pewnością jeszcze o nich usłyszmy, choćby na letnich festiwalach, na których będą promować nowy album.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.