ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ivory Gates ─ Shapes Of Memory w serwisie ArtRock.pl

Ivory Gates — Shapes Of Memory

 
wydawnictwo: Megahard Records 2001
 
1. Through The Ivory Gate 1:36
2. Unchained 9:04
3. The Witness 9:00
4. Masquerade 6:29
5. Trancendence 8:30
6. Images Reflected 5:41
7. What I Believie 12:40
 
Całkowity czas: 53:04
skład:
Miguel Puppin - lead vocals / Veruska Camillo - vocals / Hugo Mazzotti - bass guitars and cello solo on 5 / Fabricio Felix - drums / Matheus Armelin - guitars / Guest Musicians: Orlan Charles - all keyboards / Jane Pereira - choir on 5 / Zinho Malagueta - vocal duet on 4
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
18.12.2002
(Recenzent)

Ivory Gates — Shapes Of Memory

Ivory Gates pochodzi z Brazylii. Jak wiele współczesnych zespołów jego zamierzeniem jest łączenie brzmień metalowych z art-rockowymi w celu, podobno, stworzenia wielkiej muzyki. Hm... no w tym przypadku akurat nie do końca się udało pomimo, niewątpliwie, chlubnych chęci.

Mój niesmak wzbudziła już kompozycja Unchained. Pod dość nudnym i leniwym zawiązaniu panowie przypominają sobie, że ma to być płyta progmetalowa, uderzają więc w pierwsze, mocne takty i... aż obleśnie pachnie to początkiem Caught In A Web Teatru Marzeń (Awake). Dalej, instrumentalnie jest już bardziej oryginalnie, ale tylko troszeczkę. Jasne, że przedstawione melodie czasami są miłe, rzemiosło muzyków raczej bez większych zarzutów, niemniej ileż można grać na jedną modłę? Okazuje się iż długo. Drugą sprawą jest wokal. Właściwie wokal to bardzo często słaba, jeśli nie najsłabsza strona progmetalowych kapel - fałszowanie tudzież pienie tak, że uszy aż więdną potrafi spaprać ogólne odczucie z odsłuchu płyty - nawet jeśli sama muzyka jakoś tam się broni. Miguel Puppin - śpiewający w Ivory Gates - należy, niestety, do ścisłej czołówki panów zarzynających własny zespół swoimi "umiejętnościami". Pan preferuje wysokie tony przez co czasami może delikatnie kojarzyć się z Damianem Wilsonem, ale gdzie mu tam do technicznego warsztatu Wilsona czy też Mike'a Bakera z Shadow Gallery, że podam inne porównanie. Na Unchained brzmi jeszcze jakoś przyzwoicie, ale to co zaczyna wyrabiać w miarę trwania krążka woła o pomstę do niebia. Założę się, iż podczas sesji nagraniowej Shapes Of Memory koledzy często musieli wychodzić ze studia i szukać go gdzieś u sąsiadów. Jestem złośliwy? Jestem, ale mam swoje powody. Pomijając niechlubny początek Unchained, zespół proponuje muzykę, wtórną bo wtórną, niemniej łapiącą się gdzieś na ocenę nawet 6, tymczasem wokalista ze swoim pieniem ściąga ich przynajmniej o oczko w dół. Te najgorsze jego momenty doskonale słychać w The Witness (końcówka), Masquerade (śpiewający z nim tu w duecie Zinho tylko pogarsza sytuację), Images Reflected a także w długim What I Believe.

Ivory Gates co do zasady nie wychodzi poza standard typu: neopierogi plus cięższe riffy. Brzmienie jest jednak znacznie łagodniejsze niż u Threshold, zaś pomysłowość w jego zakresie nawet równać się nie może z World Of Silence. Nie ta klasa. Mówię co do zasady bo wyłuskać można momenciki bardziej chlubnych ambicji. Mam na myśli zwłaszcza kompozycję Transcendence - kolejny wokalny duet, tym razem z Veruską jest całkiem miły (choć i tu Miguel potrafi zapiać aż niemiło), dobrym pomysłem jawi się też wiolonczela lidera całej formacji - Hugo Mazzotti, mogłoby być jej więcej. Keybordzista proponuje chwile stylizowanego hammonda, niemniej to tylko drobne smaczki i jeden wybijający się utwór na tle całokształtu albumu. Tezę tę potwierdza kompletnie bezbarwny Images Reflected i niestety suita What I Believe. Kilka niezłych zagrywek tudzież miłych melodii nie jest w stanie załatać wszystkich estetycznych dziur, z magnum opus wieje niezłą nudą, brak fragmentów iście porywających. Może ja w stosunku do progmetalu mam już zbyt wysokie wymagania i zwykłe, poprawne nawet przeciętniactwo, nie jest w stanie mnie zadowolić.

Z wystawieniem oceny końcowej znów mam niezły zgryz. Stricte muzycznie album jest dobry (od biedy), skorzystam zatem ze wspomnianej już arytmetyki: 6 minus 1 daje 5. Postulowałbym o zmianę wokalisty, a następne płyty powinny być znacznie lepsze. Póki co jest jak jest. I szkoda.

Podziękowania dla zespołu za udostępnienie albumu.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.