ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Majestic ─ Arrival w serwisie ArtRock.pl

Majestic — Arrival

 
wydawnictwo: Mals 2009
 
1. Gray [22:38]
2. Wish [9:12]
3. Glide [9:36]
4. Arrival [36:04]
 
Całkowity czas: 77:30
skład:
Jeff Hamel - Guitar, Keyboards, Vocals, Drums, Percussion / Jessica Rasche - Vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 3, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
20.11.2009
(Recenzent)

Majestic — Arrival

„Arrival” to kolejna płyta ze stajni rosyjskiego Malsa, systematycznie penetrującego progresywne poletko i co rusz podrzucającego jakiś nowy wynalazek. Majestic nowym odkryciem wytwórni już nie jest, gdyż w ubiegłym roku jej nakładem ukazała się debiutancka płyta tego projektu zatytułowana „Descension”. Projektu? Tak… i to praktycznie jednoosobowego, bowiem za nazwą Majestic skrywa się multiinstrumentalista, Jeff Hamel. Ten pochodzący z Detroit muzyk, mający za sobą grę w progmetalowej formacji Osmium, odpowiada na tym albumie za wszystkie instrumenty oraz wokal. W przeciwieństwie jednak do pierwszego krążka, na tym skorzystał z gościnnej pomocy niejakiej Jessiki Rasche, która niewątpliwie dodała temu wydawnictwu uroku.

Wspomniany wydawca reklamuje ten album jako rzecz, na której znajdą coś dla siebie miłośnicy Areny, Genesis, Porcupine Tree, Riverside, Yes, Magenty, Mostly Autumn i Ayreon. Hmm…, rozstrzał przyznacie niezły ale wcale nie taki daleki od prawdy. Bo to niewątpliwie muzyka dla fanów progresywnego rocka z wszystkimi jego zaletami i wadami. Spójrzmy zresztą na „dane techniczne”: ponad 77 minut muzyki i… 4 kawałki. Lekko nie jest…, ale za to klasycznie!;)

A teraz już poważnie. Całość zaczyna 22 – minutowy “Gray”, bardzo reprezentatywny dla całego albumu. Delikatne, pejzażowe dźwięki gitary oraz mało wyszukany głos Hamela wprowadzają, tak naprawdę, do mocno transowej sekwencji, z prostą ale zagęszczoną rytmiką i dużą dozą elektroniki. Sekwencji przeplatanej ciepłym głosem Rasche. Tak jest jednak tylko do połowy utworu, bowiem potem dostajemy mocne riffy w stylu Porcupine Tree zaraz skontrastowane z rozleniwiającym, patetycznym i melodyjnym fragmentem, w którym pierwsze skrzypce gra głos Rasche położony na klawiszowych pasażach. Chwilę później zresztą robi się bardzo ilustracyjnie, klimatycznie i nastrojowo. Pod koniec pachnie jeszcze Genesisem z lat 70 – tych i… Floydami, dzięki wokalnym harmoniom. I tylko szkoda, że wszystko psuje nerwowa, chaotyczna końcówka. Po takiej niemałej kolbie, możemy odetchnąć przy ledwie 9 – minutowym, najpiękniejszym na płycie, „Wish”, z początku akustycznym, zabarwionym neoprogresywnie, okraszonym świetną gitarową solówką. „Glide” przynosi fascynację autora progresywno – metalowymi korzeniami i przywołanie nazwy Dream Theater (przynajmniej dla początków kompozycji) wcale nie będzie nietaktem. Tytułowy „Arrival” ze względu na swoje miejsce na blaszce, długość (36 minut!!!) oraz majestatyczny „gilmourowski” początek w naturalny sposób pełni rolę opus magnum krążka. Nic nowego Hamel już w nim nie oferuje, choć urzekająca melodyjność wielu fragmentów (gitarowe popisy), wielowątkowość i różnorodność proponowanych tematów, mogą zaimponować na tyle, że ta długa kompozycja wcale nie nuży.

Interesująca płyta, której warto dać szansę.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.