ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu String Driven Thing ─ The Machine That Cried w serwisie ArtRock.pl

String Driven Thing — The Machine That Cried

 
wydawnictwo: Charisma Records 1973
 
1. Heartfeeder [6:37]
2. To See You [3:56]
3. Nightclub [5:03]
4. Sold Down the River [4:27]
5. Two Timin' Rama [ 3:08]
6. Travelling [2:53]
7. People on the Street [6:01]
8. The House [2:35]
9. The Machine that Cried [5:16]
10. River of Sleep
 
Całkowity czas: 50:57
skład:
Chris Adams - guitars, vocals / Pauline Adams – vocals, percussion / Colin Wilson - bass, guitars, banjo / Grahame Smith - violin, viola / Billy Fairley - drums, congas
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,10

Łącznie 16, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
29.01.2009
(Recenzent)

String Driven Thing — The Machine That Cried

Są takie chwile, podczas słuchania tego albumu, gdy zapomina się o wszystkich, dotąd ciążących na sumieniu grzechach i pokutach. Są takie nuty, z pietyzmem sprokurowane przez String Driven Thing, wywołujące dreszcze na karku i palący rumieniec na policzku. Ale w końcu czegóż to można oczekiwać od albumu, na którym wokalista zapytuje niewinnym i pełnym emocji głosem would you like to fly with me? - a odpowiedź przynosi niewymownie piękna partia skrzypiec Grahama Smitha, tak ckliwie wpychająca się między łagodny wokal, a jeszcze bardziej delikatną gitarę. A przecież są na The Machine That Cried takie nagrania, które bezbłędnie trafiają człowieka w serce, niczym strzała perfekcyjnego wojownika, zmiatając resztki wymówek, że powinno zrobić się coś innego, niż nurkowanie w dźwięki pozbawiające ochoty na jakiekolwiek zajęcia.

Historia String Driven Thing sięga 1965 roku. Przynajmniej tak podają źródła. Ale tak naprawdę zaczęła się wtedy, gdy pojawił się pierwszy album grupy. A to znacznie później, bo w 1969 roku. W tej recenzji chciałbym jednak przybliżyć wam materiał z płyty The Machine That Cried, nagranej w 1973 roku. Czyli praktycznie tuż-tuż przed rozwiązaniem zespołu.

Muzyka zawarta na tym krążku olśniewa. Brzmienie instrumentów oparte o akustyczną gitarę i skrzypce, uzupełnione instrumentami perkusyjnymi, i wiolonczelą budzi jednoznaczne skojarzenia z kierunkiem, do jakiego dziś zaliczylibyśmy ten zespół. Niewiele można bowiem znaleźć płyt, które tak idealnie oddają hasło „artrock”, tak perfekcyjnie pasują do stylistyki naszego serwisu.

Heartfeeder, rozpoczynający płytę to pojawiający się znikąd, narastający i coraz bardziej ostry atak skrzypiec Smitha, połączony z  wykrzykiwanym przez wokalistę tekstem. Wszystko przeradza się w budzące grozę nagranie, w którym króluje ów powtarzany skrzypcowy „riff”. I nawet ta pojawiająca się znikąd chwila wytchnienia w środku nagrania jasno daje do zrozumienia, że za moment powróci ów rockowy pazur, z jakim Strings podeszli do muzyki. To See You jawi się przy poprzedniku niczym anielska ballada. Delikatna, liryczna, taka jakaś miękka w wyrazie. Ale nie słaba – przeciwnie, niezwykle wyrozumiała i dopracowana. Takie zresztą są wszystkie „balladowe” fragmenty na albumie. Ton oczywiście nadają mu skrzypce Grahama Smitha, przewijają się przez każdy z utworów nie pozwalając ani na chwilę zapomnieć, czego słuchamy. Gdybym miał przydzielić jakąś szufladę, to gdyby pozostawić na tapecie tylko te balladowe kawałki, pozbawić je żeńskiego wokalu i skrzypiec… otrzymalibyśmy muzykę zbliżoną do … The Strawbs. Gdyby zabrać męski wokal, pozostawić wokalistkę i krzyczące ogniście skrzypce Smitha – nie pogniewałoby się Curved Air, stojąc obok The Machine … na półce. Ale wcale nie mówię, że to jedyne odnośniki, a tym bardziej inspiracje. Raczej przypadkowa zbieżność celów i zainteresowań, jakie cechowały członków wymienionych zespołów.

Finał płyty to jeden z najbardziej niesamowitych utworów. Coś tak wspaniałego mogło powstać wyłącznie na początku lat 70-tych, i spokojnie można postawić to nagranie obok innych wielkich utworów tamtych lat. Obok Islands King Crimson, The Dream Gracious, czy Nine Feet Undergrond Caravan. Idealne towarzystwo.

String Driven Thing nagrali ostatnio (w 2007 roku) nową płytę. Ale… to już całkiem inna historia. Póki co – absolutnie polecam. The Machine That Cried to klasyka artrocka. Wstyd nie znać.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.