ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Camel ─ Moonmadness w serwisie ArtRock.pl

Camel — Moonmadness

 
wydawnictwo: Universal Music Group 2002
 
1. Aristillus
2. Song Within a Song
3. Chord Change
4. Spirit of the Water
5. Another Night
6. Air Born
7. Lunar Sea
8. Another Night (Single Version)
9. Spirit of the Water (Demo Version)
10. Song Within a Song (Live At Hammersmith Odeon, London, 14 04 1976)
11. Lunar Sea (Live At Hammersmith Odeon, London, 14 04 1976)
12. Preparation/Dunkirk (Live At Hammersmith Odeon, London, 14 04 1976)
 
Całkowity czas: 71:20
skład:
Doug Ferguson - bass
Andy Ward - Drums, Percussion
Andy Latimer - Guitar, Flute, vocal
Peter Bardens - Keyboards
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,25
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,45
Arcydzieło.
,47

Łącznie 122, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
18.12.2008
(Recenzent)

Camel — Moonmadness

Przeglądając ostatnio dział recenzje w naszym serwisie zatrzymałem się dłużej na literce „C”. Zrobiłem przy okazji remanent w szafce z płytami, powędrowały na półkę różne mniej lub bardzie słuchalne płyty. Pojawiły się ciągi wydawnictw jednego wykonawcy, tudzież stanęły wreszcie obok siebie nagrania zespołów dotychczas rozrzucone między różnymi półkami i pokojami. Porządki służyły jednocześnie przypomnieniu pewnych płyt (lub zespołów). Stąd to wprowadzenie, bo skoro literka C, to nieodwołalnie kojarzy się mi ona z przegródką pt. Camel.

Oj, ile to już lat jest ze mną muzyka grupy Camel? Nie zliczę, z ostrożności procesowej lepiej nie sumować minionych chwil, bo zgubne mogą okazać się takie rachunki. Kiedyś, myśląc o ludziach w moim wieku nieodmiennie myślałem, że to starzy ludzie, mimo, iż – jak to w przypadku muzyków Camel – byli wówczas w wieku odpowiadającym mojej dzisiejszej metryce. Dobrze, koniec tego mieszania, następne chwile i wiersze na kartce należą wyłącznie do zespołu Latimera.

Moonmadness. To płyta na takie wieczory. Wstajemy rano – jest ciemno (albo prawie ciemno), wracamy popołudniami do domów i … już jest ciemno. Specjalnych zadań domowych nie ma co wymyślać, bo zbyt chłodno, zbyt deszczowo, zbyt leniwie i w ogóle obrzydliwie. Więc pozostaje tylko muzyka. Przyjemnie opisująca rzeczywistość. Melodyjne solówki gitarowe, klawiszowe pasaże, pelen spokoju śpiew wokalisty. To wszystko znajdziecie na Moonmadness. Choćby w rozpoczynającym płytę Aristillusie. Takie niby nic – rytmiczne intro, okraszone wyrazistą solówką.A zaraz po nim melodyjny, mglisto – senny Song Within A Song. Z wyrazistym camelowym stylem. Gitara, kontrapunktujący flet i do tego zbiorowe, śpiewane na głosy partie wokalne: oto cała kwintesencja stylu grupy Latimera. Sam utwór – składający się niejako z dwóch części (mimo, że nikt ich nie wskazał w opisie) fascynuje. Na początku sielsko – anielską atmosferą, a w drugiej połowie: rytmiczną pogonią za solowymi popisami instrumentalistów. Rewelacyjne siedem minut klasycznego artrockowego grania. Dla każdego fana dobrej muzyki – jazda obowiązkowa.

Grupa posłużyła się zresztą tym schematem (konstrukcja utworu z częstymi zmianami rytmu i melodii) w kolejnych  nagraniach z albumu. Chord Change – pozornie zaczynający się zgiełkliwym krzykiem gitary przynosi po zmianie rytmu przepiękną romantyczną partię solową tejże, która mogłaby trwać i trwać. Jak dla mnie – idealne uzupełnienie poprzedniego nagrania.

Chwilę wytchnienia, z głosem wokalisty przetworzonym elektronicznie, fletem w roli głównej serwuje słuchaczowi Spirit Of The Water. Znowu jest sennie, a partie instrumentów faktycznie obrazują owego Ducha. Przyjemna chwila spokoju po szaleństwach improwizacji poprzednich nagrań.

Aby jednak nie było zbyt grzecznie – dalsza część płyty przynosi znowuż improwizacyjne szaleństwa. Air Born, a przede wszystkim Lunar Sea trafią do repertuaru koncertowego grupy i przez wiele lat stanowić będą jeden z jaśniejszych punktów koncertów Camel. Jest w nich wszystko, co później będziemy z taką tęsknotą wyglądać przez wszystkie kolejne składy i płyty Camel. I klawiszowe szaleństwa, i gitarowe pasaże, i ckliwe, melodyjne partie fletu – cała kwintesencja.

Moonmadness zawiera muzykę zróżnicowaną, a zarazem wypracowaną stylistycznie. Dzięki tej płycie (mimo, że nie jest to najlepszy album Camel) grupa trafiła do kanonu muzyki progresywnej, a każdy z fanów powinien ją posiadać w swoich zbiorach.

Polecam. Bardzo dobry album.


 

PS. Równie ciekawe i godne polecenia, co zasadniczy album są dodatki, jakie znalazły się na remasterowanej wersji Moonmadness. Zachęcam, warto posłuchać.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.