Minęło osiem lat od czasu, kiedy po raz pierwszy usłyszałem Stille Opprør, czyli projekt Christera-André Cederberga, gitarzysty bardzo przeze mnie cenionej, choć nieistniejącej już grupy In The Woods… Muzyka zawarta na jego debiutanckim albumie, Projekt 2 13, mimo swej surowości i prostoty, wciąż wywiera na mnie pewne wrażenie. Myślę nawet, że dziś bardziej niż wówczas jestem w stanie docenić jej kojący urok, zaklęty w delikatnym brzmieniu akustycznej gitary, dyskretnych samplach i pełnych ciepła głosach. Cederberg już wówczas zapowiadał drugi album projektu, który miał być oparty na poszerzonym zestawie instrumentów i bardziej różnorodnym brzemieniu. Dużo czasu upłynęło zanim obietnice te się spełniły, ale myślę, że było warto czekać.
Muzyka zawarta na S.o2 znacznie bliższa jest formie wypracowanej przez In The Woods… na ich ostatnich płytach: bardziej rockowa, elektryczna, zahaczająca o psychodeliczne korzenie zespołu, ale posiadająca swe własne, unikalne brzmienie. Cederberg ponownie dzieli obowiązki wokalne z Catherine Bøe, której zmysłowy głos ubarwia dwie wyróżniające się kompozycje: Reconnect oraz utwór tytułowy. W tym ostatnim towarzyszy im także, i to nowość, Jan Kenneth Transeth, były wokalista (jakże by inaczej) In The Woods… Ponadto pojawia się mnóstwo innych osób (wśród nich sekcja Motorpsycho), których obecność nadaje całości bogate, „pełnozespołowe” brzmienie. Rezultatem jest siedem lekko psychodelicznych piosenek, utrzymanych w ciepłej, uspokajającej tonacji, rezonujących jednak zgubnym drgnieniem melancholii i bliżej nieokreślonej, nostalgicznej aury, za którą zawsze tak ceniłem tego artystę.
Kompozycje Cederberga to takie małe perełki, w których wszystko doskonale ze sobą współgra: urzekają pięknymi melodiami, zaskakują nietypowymi efektami gitarowymi, czarują umiejętnym wykorzystaniem dodatkowych instrumentów, jak trąbka czy skrzypce… ale i tak najważniejszy w tym wszystkim jest nastrój. Kiedy włączam S.o2 zanikam; nie potrafię umieścić się poza muzyką, zatapiając się całkowicie w tym dziwnym, niedookreślonym wrażeniu dźwiękowego zestrojenia ze światem. To nie najlepszy punkt wyjścia dla pisania recenzji. Z drugiej strony, czy kiedykolwiek będę w stanie powiedzieć o muzyce coś więcej poza zasygnalizowaniem, że jest, i że jest dobra? Prawdopodobnie nie… proszę więc po prostu zwrócić uwagę, że wystawiam ocenę z dość szczególnej pozycji. Jeśli kiedyś znajdziecie się w podobnym położeniu, koniecznie posłuchajcie S.o2, a na pewno was urzeknie; choć ta płyta jest tego warta pewno i z kilku innych perspektyw.