ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Divine Baze Orchestra, The ─ Once We Were Born... w serwisie ArtRock.pl

Divine Baze Orchestra, The — Once We Were Born...

 
wydawnictwo: Transubstans Records 2007
 
1. Dance/ 2. Choose Your Green/ 3. Trota di Mare/ 4. Orange and Turquise/ 5. In Search/ 6. Little Man/ 7. The Person/ 8. The Man from My Mother’s Brother/ 9. Closing The Circle/ 10. Burned by The Sun
 
Całkowity czas: 52:59
skład:
Joel Berntson -Bass/ Christian Eklöf - Drums/ Oliver Eek-Botha - Lead Guitar/ Alex Frisborg - Vocals & Mellotron/ Daniel Karlsson - Organ
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
05.04.2008
(Recenzent)

Divine Baze Orchestra, The — Once We Were Born...

Oczekiwania na dobrą płytą z Transubstans ciąg dalszy...
Może się doczekałem. A może nie.
Już Bigelf zaczyna robić za klasyków! Charakterystyczne współbrzmienie hammondów i melotronu mamy już od pierwszych dźwięków. Gdyby jeszcze tylko muzycy The Divine Baze Orchestra byli równie utalentowani co Damian Fox i jego rockowa paczka. Ale nie są.
Za dużo tu mielizn i grania o niczym, wysilonych riffów, czasami brakuje takiego konkretnego rockowego kopa, melodie też nie porywają. Za dużo zastrzeżeń , żeby uznać ten album jednoznacznie za udany. Umówmy się – hard–rock nie jest żadną awangardą, nie jest to zbyt ambitna muzyka. To muzyka stricte użytkowa, popularna, z list przebojów (przynajmniej kiedyś). I trzeba o tym wiedzieć, kiedy ktoś się za takie granie zabiera. Nie ma więc żadnego powodu, żeby wymagała zbyt skomplikowanych procesów myślowych i zaawansowanej analizy psychologicznej. Albo sponiewiera, albo nie. To się wie od razu, od pierwszego odsłuchu. Kto mniej doświadczony , to może mu trzeba trochę więcej czasu. Ponieważ takiej muzyki słucham od dwudziestu pięciu lat, już mi teraz jeden rzut ucha wystarczy, żebym wiedział, z czym mam do czynienia. Wcale nie jest to płyta zła, można powiedzieć, że nawet dość przywoita. Starają się, niestety nie wszystko im wychodzi. Najjaśniejszym momentem jest ostatni utwór z płyty – „Burned by The Sun”, mało hard-rockowy, raczej z prog-rockowy. Otwierający płytę „Dance” ma wstęp jak „Perfect Strangers” Purpli. Bluesisko „Orange And Turquoise” też można zapisać po stronie „ma”. „Trotta di Mare” i The „Man from My Mother’s Brother”(ciekawe „santanizmy” w drugiej części tego utworu) też mogą być. Trochę to jednak za mało.

Odpowiednie instrumentarium, wokalista obdarzony ciekawym głosem, „rasowy” image muzyków. Ale nie do końca wyszło. Trudno. Może następnym razem. W każdym razie takie słabe, naciągane sześć punktów, bo na pewno lepsze to, niż dzieło „szatanistów” z Graveyard.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.