ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Junk Farm ─ Ugly Little Thing w serwisie ArtRock.pl

Junk Farm — Ugly Little Thing

 
wydawnictwo: Unicorn Records 2007
 
1.An Eye For An Eye 3:17, 2.Fools Of The Cliché 3:05, 3.Damaged Brain 4:15, 4.Master-Sync 4:12, 5.Partymaniac 4:29, 6.Perfect Dream 4:42, 7.www.superficial-girl.com 4:37, 8.Strange Behaviour 3:36, 9.Ugly Little Thing 4:36, 10.Great Guy 3:35, 11.Vernissage 6:26.
 
Całkowity czas: 46:55
skład:
Benjamin Schippritt - guitar, vocals, Michael Sticken - drums, percussion, Berthold Fehm - organ, keyboards.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 3, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
06.11.2007
(Recenzent)

Junk Farm — Ugly Little Thing

Dawno już nie napisałem niczego pozytywnego w recenzji muzycznej. Niestety czytany przez was tekst moich statystyk nie poprawi. Po raz kolejny do mojego odtwarzacza trafił plastikowy gniot, jak mówi Steven Wilson, nie warty więcej, niż podstawka pod doniczkę. Jako, że nie chciałbym uchodzić za jakiegoś opętanego krytyka, stąd to trochę przydługawe wytłumaczenie we wstępie.
 
Co znowu jest nie tak z recenzowanym albumem? Przeciętność wali drzwiami i uszami. Dźwięki Junk Farm nie dość, że brzmią jak każde inne, to jeszcze swoją nijakością umilają nam czas przez blisko pięćdziesiąt minut. Mówiąc krótko: po raz kolejny piszę o albumie bez wyrazu, bez pomysłu, bez przesłania, któremu brak jakiegokolwiek uzasadnienia.
 
Na tym w zasadzie mógłbym skończyć recenzję. Niemniej jednak, skoro ktoś poświecił pieniądze na wydanie takiego krążka, to poniósł nieporównywalnie większe straty, niż mój czas potrzebny na zanotowanie kilkuset słów. Dlatego też dla przyzwoitości mogę spłodzić kilka linijek więcej zadedykowanych jego złej inwestycji.
Sprawa podstawowa – tytuł. Jeden z niewielu dobrych wyborów niemieckich muzyków. „Ugly Little Thing” w pełni oddaje zawartość artystyczną krążka. Mówię tak z uwagi na instrumentalne podejście do grania muzyki progresywnej. Ten gatunek nie zostanie podbity przez ludzi o mainstreamowym myśleniu, których reprezentuje właśnie niemiecka formacja Junk Farm. Neo prog nadal pozostaje nurtem niszowym, jednak w jego obrębie pojawiają się tendencje do kiczowatości, braku kreatywności i bezmyślnego powielania tych samych konceptów z zaskakującą frekwencją. Już samą neoprogresywną odnogę artystycznego grania wielu nazywa wtórną w stosunku do dokonań lat 60. i 70. Junk Farm okazuje się natomiast wtórny we wtórności. Cokolwiek to znaczy, nie zachęca do słuchania ich muzyki, prawda?
 
Kolejnym problemem omawianego albumu jest, jak to się nierzadko zdarza w przypadku amatorskich wydawnictw, realizacja. Słabe brzmienie, przeciętny mastering i bezpomysłowe aranżacje instrumentalne. Powtarzam się? Na pewno nie tak często, jak pewne rodzaje dźwięków w przeciągu czterdziestu kilku minut „Ugly Little Thing”. Do słabych właściwości audio dochodzi standardowo mało imponująca oprawa graficzna. Książeczka trąci amatorką, zdjęcia wyglądają na wykonane aparatem w telefonie. Tak więc, również na tym polu Niemcy zasłużyli co najwyżej na łagodną naganę bez konsekwencji.

Czy mamy do czynienia z całkowitym dnem? Oczywiście, że nie. Słuchanie Junk Farm nie jest żadna torturą. Przy większej dozie niezaangażowania odbiorczego kolejne kompozycje „Ugly Little Thing” wcale nie przeszkadzają, a nawet stwarzają wrażenie niegroźnego hałasu w tle (cisza to dopiero potrafi być torturą!). Przyciszając pokrętło głośności, muzykę tę może odtwarzać bez obaw, że kogoś wyjątkowo zniechęci . Może nawet w samochodzie okaże się ciekawą alternatywą dla audycji radiowych? Tyle tylko, że z tego, co wiem nie takie jest przeznaczenie muzyki progresywnej. A przynajmniej na takie jej przeznaczenia ja nie zamierzam się zgodzić. Dopóki zespoły pokroju Junk Farm będą prezentować swoje nieporadne próby pod płaszczem progresywnych inspiracji, zamierzam publicznie to krytykować. Dziękuję za uwagę.  

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.