ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Animations ─ Animations w serwisie ArtRock.pl

Animations — Animations

 
wydawnictwo: selfmade 2007
 
1.Intro/Dare You Enter? (02:56)/2. Sonic Maze (04:18)/3. 911 (14:32)I. Introduction/Overture- II. Realization-III. Retrospection-IV. The Prayer/4. The Four Symptoms (09:57) I. E.D.S.-II. Cataplexy-III. Hypnagogic Hallucinations-IV. Sleep Paralysis 5. Oranges (06:02)/6. Lost In Infinity (09:32)/7. 912 (The Day After) (03:59)/8. Animations (18:03)
 
Całkowity czas: 69:20
skład:
Kuba Dębski – guitar/ Tomek Konopka – keyboards/ Bartek Bisaga – bass/ Paweł Larysz- drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,8
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,5
Dobra, godna uwagi produkcja.
,6
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,9
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,18
Arcydzieło.
,51

Łącznie 104, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
09.10.2007
(Gość)

Animations — Animations

We wrześniu ubiegłego roku zobaczyłem recenzję dema jakiegoś Labyrinth.pl na artrocku. Sądziłem, że po raz kolejny przeczytam o tym, że jakaś polska grupa próbuje naśladować Dream Theater, ale umiejętności nie te, melodie też nie te i poziom realizacji również zgoła niższy. Tak się jednak nie stało. To, co usłyszałem (z żałosnych 128-kilobitowych mp3 umieszczonych na stronie) wprawiło mnie w osłupienie. Nieczęsto się zdarza, że przez parę dni w kółko słucham tych samych rzeczy, a wtedy właśnie tak było. Niewiele ponad 20 minut muzyki, jakkolwiek genialnej, mogło się jednak zdarzyć kiedyś każdemu. Nasuwało się pytanie: czy cała płyta będzie równie dobra? Teraz, kiedy materiał jest skończony, miałem okazję to sprawdzić.

Zaczyna się dość ospale. Trzyminutowe intro zdaje się budować atmosferę przed czymś większym. Powoli rozkręcające się melodie grane na klawiszach nagle przerywane są przez wejście całego zespołu z utworem „Sonic Maze”. Świetny kawałek na rozpoczęcie płyty. Każdy z członków zespołu od samego początku pokazuje, że wie, jak obsługiwać swój instrument. Szybki, mocny utwór, trwające przez 4 minuty błądzenie po labiryncie świetnie nastraja na dalszą część płyty.

Trzecia ścieżka to pewnie to, na co czekają wszyscy znający demo. 911 to czternaście i pół minuty świetnej muzyki, trochę przypominającej soundtrack to filmu sensacyjnego. Utwór podzielony jest na 4 dające się łatwo rozróżnić części. To taki Liquid Tension Experiment z nadwagą, coś jak instrumentalne utwory Spheric Universe Experience, czy Pagan’s Mind. Zmieniony nieznacznie względem wersji sprzed roku. Od zawsze mój faworyt i tak już chyba pozostanie.

Dalej mamy „The Four Symptoms”. Znów 10 minut ciekawego i różnorodnego grania. Są zarówno piękne melodie, jak i całkiem ciężki riff czy dość psychodeliczny fragment w środku. Można powiedzieć, że to typowy dla Animations rodzaj utworu. Żadna z ich kompozycji nie jest jednostajna, wszystkie zawierają mnóstwo motywów, składają się z kilku przechodzących płynnie części. Czasem wydawać by się mogło, że te zmiany są zbyt gwałtowne albo jakoś dziwnie wkomponowane, ale to przemija kolejnych przesłuchaniach płyty.

Piąta pozycja na krążku to „Oranges”. Wesoły utwór, podobny do Sonic Maze, choć nie tak dynamiczny. To jeden z tych utworów, o którym chce się po prostu powiedzieć „fajny”.

Dalej mamy „Lost in Infinity”, które w bardzo nieznacznie zmienionej formie trafiło na płytę długogrającą z dema. Kolejna 10-minutowa kompozycja, która łączy w sobie wszystkie cechy grupy. Podobnie jak „911” utwór nie jest jednostajny, często zmienia się tempo i konwencja.

Po nim następuje krótkie „912”, które traktować należy jako moment oddechu przed ostatnim, 18-minutowym tytułowym utworem. „Animations”, bo o nim mowa, rozpoczyna się długim klawiszowym intrem. Pewnie, że nasuwa się tutaj skojarzenie z „Octavarium”, ale zawsze byłem przeciwny zganianiu wszystkiego, co przypomina Dream Theater, ale wykonywane jest przez innych muzyków. Nie będę zatem zganiał, bo utwór jest naprawdę dobry. W ciągu tych 18 minut nasi rodzimi muzycy pokazują, że grać lubią i potrafią. To chyba jeden z najcięższych utworów na płycie, co chwila wzbogacany solówkami klawiszowymi i gitarowymi, przeplatającymi się z riffami. Ma on jeden motyw przewodni, do którego wraca się w sumie trzykrotnie, w tym na samym końcu. Szczerze mówiąc trudno sobie wyobrazić bardziej efektowne zakończenie płyty. To trzeba usłyszeć.

Trudno mi być obiektywnym, bo Animations trafili w 100% w moje gusta. To połączenie pokręcenia Planet X, melodyjności Liquid Tension Experiment, swieżości Spheric Universe Experience, ciężkości Dream Theater i zapewne czegoś jeszcze. Myślę, że każdy, kto choć trochę lubi muzykę samą w sobie znajdzie na tej płycie coś dla siebie, zaś każdy fan progresywnego grania powinien być co najmniej zadowolony. Muszę napisać, że Polak potrafi i to nie tylko za granicą!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.