Ocena już wskazuje na to jakie mam zdanie o tej płycie i właściwie w tym przypadku, z przykrością muszę stwierdzić, że wystarczyłoby to jedno zdanie na podsumowanie kolejnego dorobku Chrisa. Niestety... Nie ratuje go nawet śliczna buźka i głos, który obrócił mój świat do góry nogami dawno temu. Już od pierwszych dźwięków wieje nudą i z każdym następnym jest coraz gorzej. Aż się nie chce wierzyć, że to ten sam facet, który ryczał do dźwięków Slaves & Bulldozers czy Jesus Christ Pose. Ucieszyłam się na wieść o tym, że odszedł od Audioslave, bo ileż można tworzyć popłuczyny po Rage Against the Machine? Wierzyłam w to, że wreszcie stworzy coś równie godnego uwagi co Euphoria Morning, lub nawet lepszego. A Chris zamiast sporej dawki dobrej muzyki, którą miałabym w pamięci jeszcze długo po przesłuchaniu płyty, bez mrugnięcia okiem i z zimną krwią walnął mnie młotem w łeb. Album nie broni się nawet jednym utworem, po co nagrywał aż 15? Cover Jacksona ciągnie się jak flaki, a przewodni utwór do Bonda niczym nie zaskakuje i jest przeciętny. Cóż mogę dodać, w moim sercu jest wielka rana. Byłaby mniejsza, gdyby płyta trwała o połowe krócej... Póki co nie będę jej powiększać, dlatego zadbam o to aby dźwięki z Carry on długo nie dotarły do mojego ucha.

Cornell, Chris
Carry On
Zamiast oceny - wyróżnienie
(brak oceny)
Lista utworów:
- No Such Thing 3:44
- Poison Eye 3:57
- Arms Around Your Love 3:34
- Safe and Sound 4:16
- She'll Never Be Your Man 3:24
- Ghosts 3:51
- Killing Birds 3:38
- Billie Jean 4:41
- Scar On The Sky 3:40
- Your Soul Today 3:27
- Finally Forever 3:37
- Silence 4:27
- Disappearing Act 4:33
- You Know My Name 4:01
- Today (bonus track)
- Chris Cornell - vocals, keyboards, guitar
- Miles Mosley – bass
- Brian Ray – guitar
- Gary Lucas- guitar
- Dmitry Coats – guitar
- Cameron Greider – guitar
- Nir Z - drums
- Jamie Muhoberac – keyboards
Strony zespołu: