ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu McKennitt, Loreena ─ An Ancient Muse w serwisie ArtRock.pl

McKennitt, Loreena — An Ancient Muse

 
wydawnictwo: Quinlan Road 2006
dystrybucja: Quinlan Road
 
1.Incantation [2:35]
2.The Gates Of Istanbul [6:59]
3.Caravanserai [7:35]
4.The English Ladye And The Knight [6:48]
5.Kecharitomene [6:34]
6.Penelope's Song [4:21]
7.Sacred Shabbat [4:00]
8.Beneath A Phrygian Sky [9:29]
9.Never-Ending Road (Amhrán Duit) [6:00]
 
Całkowity czas: 54:28
skład:
Loreena McKennitt, vocals, keyboards, accordion, harp, percussion, piano; Tal Bergman, drums, percussion; Stuart Bruce, vocal drone, percussion; Clive Deamer, drums; Panos Dimitrakopoulos, kanoun; Nigel Eaton, hurdy gurdy; Ben Grossman, hurdy gurdy; Ed Hanley, tabla, udu drum; Jason Hann, percussion; Steáfán Hannigan, Turkish clarinet, vocal drone, uilleann pipes; Brian Hughes, electric guitar, guitar synthesizer, vocal drone, oud, Celtic bouzouki, nylon string guitar; Charlie Jones, acoustic bass; Manu Katché, drums; Georgios Kontogiannis, Greek bouzouki; Tim Landers, bass; Caroline Lavelle, cello; Rick Lazar, percussion; Annbjørg Lien, nyckelharpa; Hugh Marsh, violin; Marco Migliari, vocal drone; Donald Quan, viola, vocal drone; Hossam Ramzay, percussion; Sokratis Sinopoulos, lyra; Haig Yazdjian, oud
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,13

Łącznie 25, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
27.07.2007
(Gość)

McKennitt, Loreena — An Ancient Muse

Ostatnie promienie ostrego lipcowego słońca tańczą na łagodnych falach Bosforu. Zamglone od gorąca powietrze powoli się przerzedza, a dziesięciomilionowe miasto powoli zanurza się w półmroku, gdy ogromna złocisto-pomarańczowa kula chowa się za budowlami położonej na wzgórzach metropolii. Zatłoczone i pogrążone w zgiełku ulice wciąż tętnią gwarem rozmów i nawoływaniami handlarzy przeplatanych nieustannymi trąbkami klaksonów. Gdzieniegdzie słychać jeszcze stukot pracy ostatnich robotników budowlanych, niezmordowanie wbijających pale pod kolejne rusztowania luksusowych hoteli. Wkrótce jednak rozlegnie się – z początku drażniący ucho zwykłego europejczyka – głos mułły nawołujący do wieczornej modlitwy. Gdy ta dobiegnie już końca, w słuchawkach popłynie anielskie Incantation Loreeny McKennitt…
 
I otworzą się na oścież bramy Stambułu, a zapach orientu wypełni przestrzeń dookoła. Granatowe niebo zamruga milionami maleńkich oczek, a mocny wiatr od morza przegoni ostatnich chłopców sprzedających za dnia kojącą pragnienie wodę. Przynajmniej do północy rozchodzić się jeszcze będzie woń pieczonej kukurydzy czy kebabów, ale niewiele później po pustoszejących ulicach zaczną przemykać prymitywne wózki i karawany zaprzęgnięte w umęczonych codziennym trudem sklepikarzy. Na krótki odpoczynek zamilkną ptaki, aż będzie można dosłyszeć szum otoczonych parkową zielenią fontann. Tętniący rytm ulicy zatonie w cudnej melodii egzotycznych instrumentów, a wyraźnie chłodniejsze już powietrze zatańczy poezją cichych śpiewów i nawoływań. O smutnej prozie dnia codziennego przypomni tylko stłumiony płacz zagubionych dzieci, skulonych gdzieś w cieniu potężnych meczetów, z ufnością ale i przestrachem wyczekujących nastania świtu.
 
A świt nad marmańskim morzem budzi się wcześnie, łagodnie rozpościerając brzask, w spotkaniu z którym czar nocy uleci jak Pieśń Penelopy… Jeszcze tylko leciutka bryza przygasi palone nad brzegiem ogniska, a krzyk podrywających się do lotu ptaków rozniesie się po falującej wodzie. Jeszcze tylko róg srebrzystego księżyca skryje się mlecznym światłem za horyzontem frygijskiego nieba. I noc przeminie niemal tak szybko, jak podróż mostem łączącym Azję z Europą, który zrazu wydaje się być początkiem Drogi Bez Końca.
 
Taaak… Tej płycie nie brakuje uroku ani czarownych melodii; zapachu wieczornych świec ani smaku kurzu zebranego podczas całodziennej wędrówki. Niemniej do końca nie przekonuje, nie pozwala na dobre rozwinąć skrzydeł wyobraźni. Czy to wskutek nadmiaru celtyckich wycieczek zbaczających z początkowo obranego szlaku? (tak, zdaję sobie sprawę, co jest domeną Loreeny) A może przeszkadza zbyt „filmowy” charakter tego materiału? – jako ścieżka dźwiękowa nadawałby się zapewnie wybornie. Albo to nieodparte wrażenie, że im bliżej końca, tym Antyczna Muza czerpie natchnienie z dokonań poprzedniczek, a źródło orientalnego konceptu wyschło nazbyt szybko? A może to fatum niedoścignionego ostatnimi czasy „Aerial” Kate Bush? Na te pytania nie znają odpowiedzi nawet najstarsi ajatollahowie, ale zapewne każdy z Was potrafi odpowiedzieć sobie sam…
 


 

PS. Smakując tej muzyki w sprzyjających okolicznościach przyrody i odpowiednich szerokościach geograficznych trudno się oprzeć pokusie przyznania dodatkowej, ósmej gwiazdki.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.