ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Marillion ─ Somewhere Else w serwisie ArtRock.pl

Marillion — Somewhere Else

 
wydawnictwo: Racket Records 2007
 
1. The Other Half 4:24 / 2. See It Like A Baby 4:29/ 3. Thank You, Whoever You Are 4:42/ 4. Most Toys 2:44 / 5. Somewhere Else 7:46 / 6. Voice From The Past 6:12 / 7. No Such Thing 3:58 / 8. The Wound 7:11 / 9. The Last Century For Man 5:26 / 10. Faith 4:09
 
Całkowity czas: 52:03
skład:
Steve Hogarth (aka "h") - vocals/ Steve Rothery - guitars/ Pete Trewavas - bass/ Mark Kelly - keyboards/ Ian Mosley - drums

Michael Hunter - producer
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,36
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,16
Album słaby, nie broni się jako całość.
,22
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,20
Album jakich wiele, poprawny.
,17
Dobra, godna uwagi produkcja.
,26
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,38
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,33
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,18
Arcydzieło.
,90

Łącznie 316, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 4 Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
26.04.2007
(Recenzent)

Marillion — Somewhere Else

Wiecie co, nie mam siły pisać recenzji tej płyty. Dwie recenzje już w naszym serwisie już wiszą, obie są przeciwstawne toteż postaram się być bardzo, ale to bardzo zasadniczy.
 
Z Marillion jestem od lat. Semper fidelis – każdą płytę kupuję, ostatnie nawet w ciemno (proszę bez litościwych uśmiechów). Marillion dla mnie to po prostu Marillion, zawsze ufam, że poniżej pewnego poziomu nie spadną. Mamy 2007 rok, wiecie, z miłością jest tak, że czasami wystawia się ją na bardzo ciężką próbę. Np. wyjazdu somewhere else…
 
Zatem primo loco należy zadać pytanie czy „gdzieś indziej” leży upragnione misterium, które da się przeżyć przy najnowszej płycie Marillion. I tu już niestety odpowiadam przecząco. Nie. Nie ma takiego miejsca na ziemi, które ustrzegłoby nas przed przeciętnym ponad miarę albumem tego zespołu. Kompozycje zbudowane są wg tego samego schematu, w którym niestety króluje Steve Hogarth. No nie wiem, czy gość uparł się, żeby cały czas śpiewać. Nie na darmo Eurypides swego czasu powiedział, że „największą wadą ludzką jest gadulstwo”. A niestety na Somewhere Else takich dłuższych partii, na których instrumentaliści rozwijają skrzydła jest naprawdę niewiele. By nie powiedzieć z przekąsem, że nie ma ich wcale…
 
No dobrze, by nie być posądzonym o bałaganiarstwo zacznijmy od początku.
 
Jak mawiał Platon „Najważniejszy w każdym działaniu jest początek.” Płyta zaczyna się od The Other Half. Tytuł ma sugerować, jakoby były to dwa nagrania, w którym najpierw ujawnia się rockowy pazur Marillion, a później przychodzi czas, gdy podmiot liryczny siada w kącie i wypłakuje swoje żale sugestywnym i patetycznym zakończeniem. Brr… To ja już poproszę Alternative version z innej rzeczywistości. Bo ta, przedstawiona na Somewhere Else nuży. Najpierw nijaką, pozbawioną krztyny poprawności melodyką, właściwie to takim hałasowaniem bez ładu i składu, a potem – po zmianie rytmu – zbyt wyraźnymi nawiązaniami do własnej twórczości.
 
Serwuje się nam na tej płycie piosenki. Niby to nie jest zarzut, ale czy aby na pewno zespół nie popada w sztampę, nagrywając takie gnioty, jak See It Like A Baby, Thank You Whoever You Are czy zwłaszcza Most Toys! O rany, tak nie wolno. Przecież o tych nagraniach nie da się nic ciekawego powiedzieć. Marna melodyka, hałaśliwa, bezpłciowa gra instrumentalistów. I na dodatek ten powszechny, lekceważony przez wielu z nas układ: zwrotka / refren / zwrotka / refren / solówka / koniec. No tak nie wolno, przynajmniej nie Marillion. O Most Toys z ostrożności procesowej się nie wypowiem, bo wszedłem w taki okres w życiu, w którym łatwo złapać zawalik tudzież inny wylew.
 
Płyty nie ratują ani utwór tytułowy, ani  następujący po nim A Voice from the Past. Nie pomaga nawet ciekawy na swój sposób No Such Thing. Owszem, da się ich posłuchać, ale niestety to są nagrania tylko poprawne. Nic więcej. Jeszcze te akordy w No Such Thing lekko zawyżają ocenę, ale pozostałe nagrania? Ciekawym jest, ile razy poza obowiązkiem ich przesłuchania będziecie do nich wracać.
 
Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie napisał paru słów o warstwie edytorskiej albumu. Zmienione logo zespołu podoba mi się, a sama oprawa graficzna jest świetna. Wreszcie przyzwoita, ba powiedziałbym bardzo dobra okładka, wreszcie ciekawe zdjęcia. Choć jakiś trend z Marbles został podtrzymany. I nie byłbym sobą, gdybym przy okazji nie wytknął czegoś zespołowi: nosz do diabła, jak się wydaje CD i dodaje doń gratisowe DVD, to warto byłoby umieścić to w jakimś ładnym pudełeczku. O digipacku aż nie mam śmiałości wspominać. A nie – zwykłe pudełko i dodatkowy kartonik.
 
No i najistotniejszy zarzut. Płyta po prostu źle brzmi. Świszcząco zgrany bas, perkusja brzmiąca głucho i płasko. Gitara, niekiedy rzężąca w wysokich rejestrach. No i ten zbyt mocno wysunięty do przodu wokal. Ręce opadają.
 
Nie wiem, o co chodziło zespołowi. W wywiadach pojawiały się stwierdzenia, że to kontynuacja pewnej myśli, że to najlepszy album w historii (a przynajmniej tak dobry, jak Marbles). Tja… - obok dobrego albumu ta płyta nigdy nie stanie. W moim przekonaniu – to rzecz tylko dla takich fanatyków, jak ja. Zdrowy na umyśle słuchacz, szukający dobrej muzyki ominie półkę z napisem Marillion – Somewhere Else szeeeeeeeeerokim łukiem.
 
Ech! W tak prosty sposób roztrwonić wiarę fanów po niezwykle udanym albumie Marbles to po prostu niewyobrażalne. Posłuchać tego somewhere else? No może, tylko po co… Wiecie co chłopaki? Jak nie możecie skomponować nic ciekawego, nagrajcie płytę z coverami. Najlepiej instrumentalnymi…
 
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.