ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu OM ─ Conference of the Birds w serwisie ArtRock.pl

OM — Conference of the Birds

 
wydawnictwo: Holy Mountain 2006
 
1. At Giza (15:56) /2. Flight of the Eagle (17:27)
 
Całkowity czas: 33:23
skład:
Al Cisneros – vocals, bass / Chris Hakius - drums
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,5

Łącznie 8, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
27.03.2007
(Recenzent)

OM — Conference of the Birds

W 1998 r. stoner-rockowa formacja Sleep nagrała swoje magnum-opus: ponad godzinną „suitę”, adekwatnie zatytułowaną Dopesmoker. Materiał ten jednak okazał się zbyt radykalny dla ich ówczesnej wytwórni, co w rezultacie doprowadziło do rozpadu grupy. Gitarzysta, Matt Pike założył zespół High on Fire, natomiast sekcja rytmiczna – Al Cisneros i Chris Hakius – powołała do życia projekt OM.

Choć tytuł ich drugiej płyty, Conference of the Birds, kojarzyć się może ze słynnym nagraniem kwintetu Dave’a Hollanda, to już pierwsze minuty obcowania z zawartymi na niej dźwiękami przekonują, że muzycznie to zupełnie inna bajka. Prawdę powiedziawszy, bardziej adekwatna do jej opisu wydaje mi się nazwa zespołu, gdyż struktura materiału, oparta na prostocie i powtarzalnych schematach rytmicznych, istotnie przywodzić może na myśl charakterystyczne inkantacje tybetańskich mnichów. Oczywiście, o ile tylko ci nie stroniliby od marihuany i przesterowanych riffów…

Album wypełniają zatem dwa długie utwory, w całości złożone z wolnych, miarowych uderzeń perkusji, mozolnie oplatających się wokół nich partii basu oraz monotonnych, zupełnie pozbawionych emocji wokali. To wszystko. Muzyka OM jest zaprzeczeniem efektowności, a przy pierwszym odsłuchu odrzuca wręcz swoim odhumanizowaniem, ospałością i radykalną prostotą. Gdy jednak poddamy się jej przepływowi, gdy wsłuchamy się w jej powolne narastanie, gdy dostroimy do niej swój organizm, okazuje się, że potrafi wciągnąć… i to na dobre! Teksty o strukturze wszechświata, potencjalności czy wolności od fizycznego ciała, deklamo(śpie)wane w takt cyklicznie powracających rytmów perkusji i hipnotycznych fraz basu, niosą ze sobą nie dającą się uchwycić w słowa energię. Tą muzyką się oddycha, wciągą się ją prosto w płuca wraz z powietrzem, które wypełnia. I choć jej kleista konsystencja może przyprawiać o uczucie duszności, z czasem słuchacz zaczyna dostrzegać w niej drugie dno.

OM to zatem kolejny z zespołów, które przy wykorzystaniu wyłącznie instrumentarium rytmicznego potrafią wykreować intrygujący, muzyczny wszechświat, wymykający się prostej klasyfikacji. W dwóch utworach zawartych na Conference of the Birds mieszają się ze sobą metal, drone i psychodelia, a struktura materiału podobno naśladuje schematy tybetańskich inkantacji. Tak przynajmniej mówią, bowiem całości jednak zdecydowanie najbliżej do stonerowo-doomowych tripów, w klimacie Electric Wizard czy wspomnianego już Sleep. Dlatego polecam przede wszystkim miłośnikom właśnie tego typu grania.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.