ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ono, Yoko ─  Yes, I`m A Witch w serwisie ArtRock.pl

Ono, Yoko — Yes, I`m A Witch

 
wydawnictwo: Astralwerks Records 2007
 
01.Witch Shocktronica Intro
Hank Shocklee 1:47/02. Kiss Kiss Kiss
Peaches 3:18 /03. O'Oh
Shitake Monkey 3:39 /04. Everyman...Everywoman
Blow Up 4:02 /05. Sisters O Sisters
Le Tigre 2:47 /06. Death Of Samantha
Porcupine Tree 4:36 /07. Rising
DJ Spooky 4:37 /08. Nobody Sees Me Like You Do/ Apples In Stereo 3:56 /09. Yes I'm A Witch
The Brother Brothers 3:49/ 10. Revelations /Cat Power 4:22 /11. You And I
Polyphonic Spree 3:27 /12. Walking On Thin Ice
Jason Pierce (Spiritualized) 5:07 /13. Toyboat
Antony (Antony And The Johnsons) and Hahn Rowe 4:25 /14. Cambridge 1969/2007
The Flaming Lips 5:36 /15. I'm Moving On
The Sleepy Jackson 5:01 /16. Witch Shocktronica Outro
Hank Shocklee :32 /17. Shiranakatta (I Didn't Know)
Craig Armstrong 3:09/
 
Całkowity czas: 63:10
skład:
Yoko Ono - voc, instrumenty/various artists
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,5

Łącznie 12, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
16.02.2007
(Gość)

Ono, Yoko — Yes, I`m A Witch

Tak, jestem wiedźmą, jestem suką i nie dbam o to , co o mnie sądzisz
Mój głos to głos prawdy, mój głos jest prawdziwy
Wiem - nie pasuję do dróg, którymi podążasz
Nie zamierzam umierać dla ciebie – mówię ci to w twarz
Tak, jestem wiedźmą, jestem suką i nie dbam o to....


Yoko Ono jest trendy. A ten jakże modny pomysł, to...recycling. Tak – nie przesłyszeliście się. Muzyczny recycling. W oczekiwaniu na nową płytę Ono otrzymaliśmy stare utwory w nowym opakowaniu. Ale zdziwiłby się ten, kto traktuje Yes, I’m a Witch jako trochę szalone, lekko podrasowane best of. To raczej uwłaczałoby Ono. Poza tym, to żadne best of. Płyty artystki nie sprzedawały się w przeszłości zbyt dobrze, raczej nie zawojowały list przebojów i kierowane były do garstki cierpliwych słuchaczy.

To bardzo kobieca płyta. Typowo kobieca, z całymi naszymi babskimi emocjami. Od czułości, miłości, aż do antymęskich wyziewów. Trzeba powiedzieć, że ten feministyczny jad sączy się z ust Ono dość szeroką strugą. Ale nie jest to album dla kobiet, które traktują feminizm jako „coś fajnego i właśnie trendy”. Bo być świadomą swej kobiecości, praw i tego całego genderyzmu kobietą - to więcej, niż machanie flagą podczas kolejnej Manify.

Ale do rzeczy. Na albumie znalazły się utwory Ono w nowych, czasami zaskakujących interpretacjach. Do pracy nad albumem, czy może nad odświeżeniem (recyclingiem) artystka zaprosiła całe grono, młodych liczących się w szeroko rozumianej alternatywie, muzyków. Lista płac jest bardzo długa. Od Peaches, Le Tigre, DJ Spooky, Porcupine Tree, Antony’ego Hegarty , po The Flaming Lips. No nie ma przebacz! Zestaw znakomity! Dla większości z nich Ono stała się drogowskazem w muzycznych poszukiwaniach. Zaproponowana przez nich formuła dekonstrukcji/rekonstrukcji/patchworku/recyclingu/destylacji* spodobała mi się bardzo. Nikt z tego szerokiego grona artystów nie odstawił fuszerki. Taśmy wyciągnięte gdzieś z przepastnych archiwów Ono, stały się punktem wyjścia do stworzenia zupełnie nowej jakości, nowych utworów. Brzmienia, style mieszają się niczym w tyglu: elektro, rock, country, new-wave, disco, cokolwiek chcecie. Mówisz i masz. Nad tym wszystkim unosi się niewidzialna, pociągająca za sznurki dłoń Ono. Jest oczywiście bardzo kobieco i feministycznie. Dwie „naczelne” walczące artystki sceny alternatywnej (Peaches i Le Tigre) rozprawiły się ze spuścizną Ono we właściwy sobie sposób. Znakomite taneczne Kiss, Kiss, Kiss oraz Sisters O Sisters mogłyby stanowić ozdobę niejednej alternatywnej imprezy tanecznej. Death of Samantha opowieść o kobiecej samotności i strachu wzbogacona o płaczącą gitarę, Stevena Wilsona. Tak – tego Wilsona. Jaki byłby z tego przepiękny utwór Porcupine Tree. Świetny moment tego albumu. Jest też trochę...beatlesowsko w uroczej i bardzo namiętnej Revelations. Gorąco się robi. Krew w żyłach pulsuje. Dalekie ślady Fab Four słychać też w You and I. Przepiękna partia trąbki jednoznacznie kojarzyć się może z All We Need is Love. No i psychodelia w stanie czystym: Walking on Thin Ice, które na warsztat wziął Jason Pierce (Spiritualized). Moc, potęga i klimat. Cudowne zwolnienie mamy w ToyBoat, w którym Ono towarzyszy Antony Hegarty (te przepiękne i jedyne w swoim rodzaju chórki).

Yes, I’m A Witch to mocny punkt w dyskografii Ono. Lubię takie muzyczne hybrydy. Ci, którzy za Ono nie przepadają, może powinni wreszcie przełamać niechęć. Album jest po prostu znakomity.

* niepotrzebne skreślić
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.