ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Röyksopp ─ Melody A.M. w serwisie ArtRock.pl

Röyksopp — Melody A.M.

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 2002
 
CD 1
1. So Easy [4:09]
2. Eple [3:36]
3. Sparks [5:25] 4. In Space [3:30] 5. Poor Leno [3:57] 6. Higher Place [4:31] 7. Röyksopp's Night Out [7:30] 8. Remind Me [3:39] 9. She's So [5:23] 10. 40 Years Back/Come [4:45] CD 2
1. Poor Leno (Jakatta Radio Mix) [3:51]
2. Poor Leno (Silicone Soul’s Hypno House Dub) [8:09]
3. Remind Me (Someone Else’s Radio Remix) [4:03]
4. Eple (Video) [3:38]
5. Poor Leno (Video) [3:57]
6. Remind Me (Video) [4:05]
 
Całkowity czas: 62:15
skład:
Torbjørn Brundtland, Svein Berge – różne instrumenty, sample, śpiew / gościnnie Anneli Drecker – śpiew, Erlend Oye – śpiew.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,11

Łącznie 26, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
08.02.2007
(Recenzent)

Röyksopp — Melody A.M.

Miałem kiedyś w szkole średniej znajomego, który w kwestiach życiowych i około życiowych był absolutnie zerojedynkowy. Co prawda, same określniki brzmiały inaczej, ale mniej więcej chodziło o wybór między czernią a bielą. Kolorów pośrednich nie było; wszystko, cokolwiek podlegało wartościowaniu dostawało bowiem kategorię „boskie” (gdy zachwycało owego znajomego) albo kategorię „syf” (tu już chyba tłumaczyć niczego wam nie muszę?). Muzyka oczywiście łapała się również (a może przede wszystkim) na ten podział.
 
Dlaczego przypominam opowiastkę o moim znajomym sprzed lat? Bo ktoś swego czasu zareklamował mi płytę norweskiej grupy Röyksopp właśnie w podobny sposób. „Posłuchaj tego. Niektórzy uważają, że to jest ‘boskie’, ale myślę, że to ‘syf’”. Na szczęście tak nie jest. Świat nie jest czarno biały (wiem, powiecie ‘powiedz to braciom K.’), w związku z tym nie jest konieczne uciekanie się do tak fatalnych i sztucznych podziałów.  
 
Treściowo debiutancki album zespołu (w sumie duetu) Röyksopp nie bardzo pasuje do stylistyki naszego serwisu. Ale skoro już kilkanaście płyt w serwisie zdecydowanie odbiega od klasycznego schematu muzyki niekończących się solówek gitarowych oblanych klawiszowym sosem a’la Clive Nolan, to jest tu miejsce i na Melody A.M.
 
Ta płyta „smakuje” jak dobrze schłodzona grejpfrutowa wódka, pita z przyjaciółmi przy okazji miłego spotkania po latach. Jest jak haust zimnego piwa, po zejściu do Doliny Pięciu Stawów. Jest jak poranna kawa, z odrobiną chilli, ładująca akumulatory na cały dzień harówki w pracy. Jest wreszcie jak piątkowy wieczór, przed najdłuższym weekendem. Te chilloutowe dźwięki, które nam serwują Torbjørn Brundtland oraz Svein Berge nigdzie się nie spieszą, a w tych momentach, w których szybki rytm budzi nas ze snu sami wyrywamy się na parkiet, by odtańczyć gorączkę sobotniej nocy dwudziestego pierwszego wieku.
 
W nagraniu płyty wziął udział nasz znajomy z Kings Of Convenience - Erlend Oye, co zresztą doskonale słychać w nagraniach nr 5 i 8. Głosowo zespół wspomaga również (utwór Sparks) Anneli Drecker. Jest zatem miło, sympatycznie, momentami tanecznie i w ogóle dość nowocześnie. Stopy stukają w podłogę, ręce same składają się do uderzania o kolana. Dziewczyny przypudrowały nosek i wracają na parkiet. Elegancja w każdej nucie.
 
Te nagrania mają w sobie wiele uroku. Dźwięki, które serwuje nam Melody A.M. to muzyka bez zobowiązań. Nie każe o sobie pamiętać w ciągu dnia, nie niesie dziwnych, wybujałych treści, którymi nawalone zostały arcydzieła artrocka. To chwilami bardzo prosty rytm, ozdobiony pasażami klawiszy, wsamplowanymi gitarami, czy innymi przeszkadzajkami, dzięki którym muzyka jest zwiewna i eteryczna, a bogactwo różnych dźwięków wręcz koi nasze znużone myśli ciepłym brzmieniem i zapachem porannej kawy.
 
Na płycie nr 2 dodatkowo otrzymujemy remixy znanych z pierwszego krążka przebojów oraz teledyski. Szczególnie fajnie wypada wśród nich Remind Me. Ale opowiadał nie będę, sprawdźcie sami.
 
Czasy jeszcze większego sukcesu komercyjnego (płyta Understanding i przebój What Else There miały dopiero nadejść). To jednak opowieść na wieczór. Teraz czas na melodie poranka. Polecam, świetna płyta. Arcydzieło gatunku.
 
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.