Artension był niegdyś fajnym zespołem. Ta pochodząca z USA grupa potrafiła zachwycić umiejętną mieszanką progmetalu tudzież hard -rocka. Odróżniała się specyficznym brzmieniem, które tworzyły wszędobylskie klawisze wirtuozerskiego Vitalija Kuprija zapatrzonego w Keitha Emersona. Pomijając sekcję rytmiczną gitary były tylko pewnym dodatkiem do muzycznego oblicza Artension. Słuchało się tego naprawdę z zainteresowaniem - aż do czasu, gdy stwierdziłem, że jeżeli grupa non - stop drepcze w miejscu, a wręcz wykazuje tendencję do cofania to należy to w końcu napiętnować. Takie odczucia naszły mnie po wysłuchaniu najnowszej propozycji Kuprija i spółki zatytułowanej Machine. Wspomniana spółka to: Roger Staffelbach - g, John West - voc - udzielający się też w Royal Hunt, dalej Shane Gaalaas - dr oraz John Onder - b.
Machine to zbiór piosenek i samo w sobie nie byłoby to jeszcze aż takie złe - pomimo niewątpliwych progowych ambicji zespołu - gorzej, gdy piosenki nudzą słabymi melodiami wokalnymi a zwłaszcza powtarzanym z uporem maniaka pomysłem na wypłnienie muzycznej treści. Ten pomysł to oczywiście pojawiające się co i rusz klawiszowe popisy Kuprija - może się to podobać raz, drugi, trzeci, ale litości ! - nie na tym chyba ma polegac progmetal czy hard - rock, prawda ? Jasne, że są inni klawiszowcy dominujący w brzmieniu grup z interesującego nas podwórka jak chociazby Trent Gardner, ale jego instrument to prawdziwa orkiestra wyczarowująca najrozmaitsze brzmienia i klimaty, natomiast Vitalij ma tych brzmień kilka na krzyż, zaś klimat jeden - w stylu: patrzcie jak ja potrafię zgrabniutko i szybko zasuwać paluchami po keybordzie. Cóż, są jeszcze szybsi, a przy tym zdecydowanie bardziej pomysłowi panowie - jak doskonale znani Rudess lub Sherinian. Tak czy inaczej wieje nudą - soczystych brzmień gitarowych jest jak na lekarstwo, a kiedy pojawia się jakaś solówka trwa ledwie kilkanaście sekund, po czym znowu powracamy do rytynowego rozwiązania. Ja wiem, że muzycy zwykle układają nutki głównie pod własny instrument, a w tym wypadku całość materiału napisał Vitalij, ale trzeba zachować jakieś granice rozsądku - słuchając Machine niestety ich nie dostrzegam. Powtórzę raz jeszcze to na co wiele razy w recenzjach zwracałem uwagę, że kiedy brak pomysłów same techniczne umiejętności nie wystarczają. Zatrzymajmy się jeszcze na moment przy wokaliście - do jego głosu najmniejszych zastrzeżeń nie mam, za to absolutnie nie popisał się przy układaniu linii melodycznych - ich słabość i sztampowość tylko obniża wartość utworów Artension i przez to całego krążka. Dużo tu nawiązań do tytułowego utworu z poprzedniej płyty - Forces Of Nature (np. Machine czy Madness Calling), lecz to co było dobre wtedy niekoniecznie musi się sprawdzać teraz i niestety nie sprawdza potęgując tylko wrażenie znudzenia. Ech, początkowo chciałem recenzowanemu krążkowi "przyłożyć" trójkę, ale ostatecznie dodam jedno oczko - ze względu na warsztat Kuprija, który progmetalowcom ceniącym efekciarstwo na pewno przypadnie do gustu.