1. World News Today [Preventor I] [0:59]/2. Tribal Dance [6:0])/3. At the Disco [0:39]/4. Until the Speech[(2:40)/ 5. In [2:52]/6. Breathless [6:51]/7. Looks Like Blood [4:10]/8/ No Words [Don’t Intro] [0:39], 9. Don’t (4:24),/ 10. Preventor II (5:09),/11.Going Home [Stand Still Intro] [1:17]/12. Stand Still [5:26]/ 13. Cry a Lie [5:59]/14. Fairy Tale [2:26]/ 15. Out of Here [4:01]/16. Living Torch [4:16]/17. The Day [4:01]/ 18. Preventor III [6:37]/ 19. Preventor IV [8:01]/ 20. World News Today II [0:59]
Całkowity czas: 77:40
skład:
Marek Dušek- drums/ Viktor Macák- keyboards/ Jakub Podzimek - guitar/, Peter Sládeček- bass/ Tomáš Šindelář- voc
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
06.12.2006
(Gość)
Wave. — Preventor
Dwadzieścia utworów, ponad siedemdziesiąt minut muzyki. Zagmatwana, nieco chaotyczna historia o super komputerze, manipulacji jednostką i buncie takowej jednostki, pogięte riffy i melodie, skomplikowane struktury rytmiczne i to coś frapującego słuchacza. Przyznam się szczerze, że do pierwszej, pełnej produkcji czeskiego Wave podeszłam trochę jak do przysłowiowego jeża. Po pierwsze nazwa zespołu nic mi nie mówiła. Nie mogłam po prostu przypisać jej do konkretnej szufladki. Po drugie, jak już wyguglowalam co to za jedni, pojawił się drugi problem: ostatnio produkcje progmetalowe nie są moim „capofti”.
A jednak przełamałam niechęć i zapoznałam się z historią skomplikowanego komputera o nazwie Preventor. O ile treść literacka jest dla mnie mało strawna i odkrywcza (zdecydowanie wolę Operation:Mindcrime, Phillipa K. Dicka i Asimova) o tyle zawartość muzyczna bardzo mile mnie rozczarowała. Po przesłuchaniu albumu mogę stwierdzić, że jest to typowe, bardzo solidne metalowe granie z bardzo szerokimi przyległościami. Stylistycznie Wave oscyluje gdzieś pomiędzy Quensryche, Dream Theater, Rush czy Pain Of Salvation. Znamy, prawda? Można jeszcze dorzucić zappowskie inklinacje (zresztą bardzo dobre) i The Mars Volta (a takie nawiązania bardzo mi się podobają). No i odrobina elektro. I Depeche Mode. Niezły misz-masz. Dwadzieścia utworów poukładanych bardzo zręcznie. Czasami są to zaledwie interludia. Muzyka prezentowana na Preventor to „poukładany spontan”. Może się zdziwicie tym oksymoronem, ale rzeczywiście tak jest. Jest w tej muzyce jakiś pierwiastek „kreacji” i jednocześnie sporo surowej ekspresji. Oczywiście inspiracje to zaledwie punkt wyjścia do tworzenia zupełnie nowej jakości. Przede wszystkim kompozycje: świetne, przemyślane, skrzące się pomysłami. Nie ma zbędnych, pustych nut. Myślę, że właśnie umiejętność selekcji materiału, koncepcja całości stanowi o atrakcyjności Preventor. Technicznie panowie grają bez zarzutu. Wirtuozeria na najwyższym poziomie. Naprawdę. Umiejętności niemalże ekwilibrystyczne. Moim ulubieńcem bez wątpienia jest basista zespołu. Taki czeski Geddy LeeJ. Aczkolwiek, co zabrzmi paradoksalnie, te techniczne popisy niestety mogą męczyć i wpływają na odbiór bardzo dobrej muzyki.
Podsumowując: Preventor to bardzo dobrze odrobiona praca domowa. Nie jest to może album roku 2006, ale muzyka zaproponowana przez Czechów, stanowi dobry prognostyk na przyszłość. Tak trzymać! Kto wie, może już niedługo Wave stanie się klasykiem nie tylko progmetalowego grania? Oby – potencjał jest spory, zamiłowanie do grania też.