Wydana w 2005 roku płyta Virtual Reality, to drugi album w dorobku niemieckiej formacji Arilyn. Ich poprzedni krążek ukazał się trzy lata wcześniej. Początki istnienia zespołu sięgają zaś roku 1999. Właśnie wtedy Christof Doll, Christian Kulbs i Jürgen Kaletta spotkali klawiszowca Jürgena Moßgrabera. Brzmienie organów nadało muzyce Arilyn nowego wymiaru. Muzycy przestali odtąd poruszać się w sferze klasycznego rockowego grania i postanowili zajrzeć w rejony progresywne – swoją twórczość określają jako space rock (nie jestem przekonany, że to trafna nazwa, ale chyba nie warto się rozwodzić na ten temat).
Płyta Virtual Reality jest utrzymana w klimacie neo – progresywnym. Stosunkowo rozbudowane kompozycje, trochę elektroniki, dużo ładnych melodii. Energicznym partiom gitary towarzyszą subtelne dźwięki klawiszy. Najlepszej, w mojej opinii, kompozycji na płycie: Reality, smaczku dodaje zagrana przez Sebastiana Metheimera solówka na saksofonie. Wyróżnić warto także przebojowy utwór Rise‘n’Sorrow, w którym subtelne klawiszowe pasaże wymieszane zostały z mocnymi (w porównaniu do reszty płyty) gitarowymi riffami. Szkoda, że Arilyn nie pokusił się o więcej takich niespodzianek.
To płyta bardzo równa i konsekwentna. Muzycy bardzo ściśle trzymają się pewnych utartych w tak zwanym progresywnym graniu schematów, przez co płycie brak nieco świeżości i pewnego irracjonalnego czynnika, który czyniłby ją wyjątkową na tle setek innych wydawnictw. Paradoksalnie, po kilku przesłuchaniach, album ten może wydawać się dość monotonny.
Virtual Reality stanowi zbiór jedenastu solidnych utworów, którym z pewnością trudno zarzucić banalność, ale też niekoniecznie rzucają one na kolana. Ich teksty poruszają coraz powszechniejszy problem przenikania się czynników wirtualnych z tymi przyziemnymi, realnymi.
Wielu słuchaczy określiłoby pewnie muzykę Arilyn jako „rzemiosło”. Słusznie. Niemcy na pewno sporo się napracowali, ale to co najlepsze jeszcze przed nimi. Być może na następnych albumach zadbają o nadanie komponowanym utworu pewnej charakterystycznej tylko dla nich barwy czy też atmosfery.
W rozstrzygniętych przed rokiem plebiscytach w Wielkiej Brytanii Arilyn uznany został za jedną z nadziei prog – rocka. To zobowiązuje, ale póki co zespół nagrał album, który przemknie raczej bez większego echa.