1. Shortest Day [4:12] 2. In Between [4:44] 3. Alone [4:56] 4. Waking Hour [5:38] 5. Fatigue [1:49] 6. A Noise Severe [6:06] 7. Forgotten [3:25] 8. Solace [3:51] 9. Your Troubles Are Over [3:46] 10. Box [4:43] 11. The Quiet One [2:16] 12. Home [6:58] 13. Forgotten - reprise [7:57]
Całkowity czas: 60:21
skład:
Anneke Van Giersbergen - vc
Rene Rutten - gt
Marjolein Kooijman - b
Frank Boeijen - kb
Hans Rutten - dr
Najnowsza płyta holenderskiej grupy The Gathering powstawała w miejscu dość szczególnym. Studio nagraniowe urządzone zostało w starym obiekcie sakralnym, miało to zainspirować muzyków do stworzenia kolejnego wyjątkowego albumu.
Powstała płyta bardzo stonowana. Chyba najspokojniejsza w dotychczasowym dorobku Holendrów. Po krainie łagodnych, nieco ambientowych – trip rockowych melodii, urozmaiconych od czasu do czasu o mocniejszy gitarowy akord, oprowadza nas delikatny głos Anneke van Ginsbergen. Naprawdę trudno oprzeć się tym nutom.
Otwierający Home, singlowy kawałek Shortest Day to dość prosta i dynamiczna, szybko wpadająca w ucho kompozycja. Później jest ciekawiej, The Gathering prezentuje nieco bardziej urozmaicone i wyszukane kompozycje. Uwagę przykuwa pulsujące Alone, kołyszące Waking Hour i Box oraz trochę “cięższe” A Noise Severe. W pamięci pozostaje też, rozpoczynające się kilkoma hiszpańskimi frazami, Solace – ta kompozycja nie weszła w skład singla promującego Home, a myślę, że nadawałaby się do tego celu nawet lepiej niż Shortest Day.
Udała się Holendrom kompozycja tytułowa – to delikatna ballada, w tle pobrzmiewa gitara a Anneke śpiewa o tym jak wielu z nas po raz kolejny, mimo całej tej codziennej gmatwaniny, odnajduje własną drogę do... domu. Świetnie słucha się tej kompozycji na słuchawkach, przemykając wieczorem po wąskich, kluczących między kamienicami toruńskich uliczkach. Dla mnie zdecydowany numer 1 tej płyty.
Na zakończenie albumu otrzymujemy wyciszające Forgotten Reprise: dostojna, ale subtelna muzyka „kościelnych” organów powoli wtapiają się w dźwięki dzwonu bijącego gdzieś w oddali. To zresztą nie jedyny moment, w którym wyczuwalna jest dostojna, „sakralna” atmosfera. Jak widać(a w zasadzie słychać) miejsce, w którym nagrywa się album może mieć wpływ na jego brzmienie.
Home odsłania kolejny fragment łagodnego oblicza The Gathering. Płyta ta w pewnym sensie może być uznawana za kontynuację Souvenirs, troszkę mniej jest tutaj natomiast z atmosfery znanej z płyt takich jak Mandylion czy Nighttime Birds - styl, który Holendrzy wypracowali już ładnych parę lat temu jest nadal wyczuwalny i rozpoznawalny.
Home to godzina muzyki przestrzennej, rozmarzonej i spokojnej. Towarzyszy jej wyjątkowy, przepełniony uczuciem wokal Anneke. To udany, „klimatyczny” album.