Brytyjski zespół Oceansize zadebiutował w 2003 roku krążkiem Effloresce. Płyta została bardzo ciepło przyjęta przez słuchaczy, ja na ten temat muszę jednak milczeć – jeszcze nie poznałem tego albumu. W ręce trafiły mi natomiast najnowsze dokonania wspomnianej grupy.

Na album „Everyone In To A Position” składa się 10 kompozycji. Dźwiękowa podróż „na właściwe miejsce” trwa niewiele ponad 66 minut. Muzyka balansuje pomiędzy solidnym i nierzadko pełnym furii rockiem (czasem zahaczającym o grunge) a bardziej nostalgicznymi i spokojnymi melodiami, które czasem kojarzą się z dokonaniami formacji takich jak Archive czy Radiohead. Pojawia się również na „Everyone In To Position” trochę elektroniki. Najważniejsze jest jednak to, że wszystkie wymienione elementy złożyły się w posiadającą ujmującą aurę całość.

Kilka słów pochwały należy się wokaliście. Głos Mike’a Vennarta czasem zdaje się pełnić rolę uzupełnienia dla muzyki – innym razem natomiast odgrywa rolę pierwszoplanową. Doskonale wkomponowuje się w klimat poszczególnych piosenek.

Do łagodniejszych kawałków (one najbardziej przypadły mi do gustu) zaliczają się, znakomite –hipnotyzujące i zapadające w pamięć Meredith, Music For A Nurse oraz „floydowe”, ale chyba już nie tak dobre jak dwie poprzednie pozycje: Mine Host . Kompozycje te wplatają się w bardziej energiczne, zróżnicowane utwory, takie jak otwierające krążek The Charm Offensive czy też A Homage To A Shame albo You Can’t Keep A Bad Man Down.

Muszę przyznać, że bardzo lubię kawałek Ornament / The Last Wrongs, który wieńczy „Everyone In To A Position”. Rozpoczyna się dość nieśmiało, trochę powolnie – po chwili jednak pojawiają się energiczne riffy, a później optymistycznie nastrajający (przynajmniej mnie) wokal. Mocnym punktem albumu jest też kompozycja Heaven Alive – mogłaby się ona z powodzeniem stać „wizytówką” płyty z czego sprawę zdali sobie również muzycy, umieszczając ją na singlu.

Everyone In to Position można zaliczyć do wydawnictw udanych. Czasem myślę, że to taki “jesienny” krążek: trochę deszczu, porywistego wiatru i chłodu miesza się tu z pastelowymi barwami i przenikającymi gdzieś przez pożółkłe liście promieniami słońca. Czyż nie ciekawa mieszanka? ;-)

Sprawdźcie sami.