ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

koncerty

26.03.2013

WŁADYSŁAW KOMENDAREK, Łódź, Scenografia 23.03.2013

WŁADYSŁAW KOMENDAREK, Łódź, Scenografia 23.03.2013
W sobotni wieczór do łódzkiego klubu Scenografia zawitał sam Władysław Komendarek. Był to pierwszy od ćwierć wieku koncert tego artysty w włókienniczym mieście.

Władysława „Gunodisa” Komendarka chyba nie trzeba jakoś specjalnie przedstawiać. Każdy szanujący się miłośnik muzyki elektronicznej w tym kraju na pewno kojarzy tę jakże charyzmatyczną osobowość. Komendarek w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych kojarzony był głównie jako klawiszowiec rockowej grupy Exodus, której to albumy The Most Beautiful Day oraz Supernova weszły na stałe do polskiego muzycznego kanonu. W połowie lat ’80 kompozytor rozpoczął karierę solową, która nieprzerwanie trwa do dziś.

Niestety w ostatnich latach coraz trudniej zobaczyć na scenie Komendarka, co jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Zresztą on sam – co było widać – świetnie czuje się na scenie i odczuwa swojego rodzaju wewnętrzny niedosyt z racji niemożności częstego występowania. Łódzki koncert cieszył się dość dużym zainteresowaniem, chociaż i tak liczyłem, że przyjdzie jeszcze więcej ludzi. Ci, którzy spędzili prawie dwie godziny z muzyką tego artysty, na pewno nie żałują, a wieczór ten zostanie na długo w ich pamięci. Jak na twórcę muzyki elektronicznej, Komendarek to postać ciekawa, także pod względem grania koncertów, bo poza takimi stuprocentowo elektronicznymi setami, jak ten sobotni w Scenografii, bardzo chętnie gra także koncerty akustyczne. Śmiało sięga po kompozycje J.S. Bacha czy Chopina, którego interpretacjom poświęcił swój jak na razie ostatni album, ale w swych muzycznych poszukiwaniach czerpie też odważnie z hard rocka czy rocka progresywnego. Zresztą taki był właśnie jego sobotni koncert. Można by o nim rozpisywać się na kilku stronach i można by rzucać hasłami: świetny, fenomenalny, genialny! Lecz i tak żadne słowa nie oddadzą w pełnej krasie tego, co działo się na scenie owego kameralnego klubu, w którego wnętrzach niegdyś mieściło się kino.

Prawie cała i tak nie za dużych rozmiarów scena została zajęta różnorakimi elektronicznymi instrumentami należącymi do Władysława Komendarka. On sam, w przedziwnym kostiumie, kolorowych trampkach, zadziwiającej koronie i z warkoczem brody zaplecionym do pasa, zjawił się na scenie kilka minut po godzinie dwudziestej. Zaczął od utworów bardziej klasycznych, kojarzących się z początkami jego kariery, śmiało przeplatał je odgłosami heavymetalowych gitar. Zgodnie z obietnicą całemu występowi towarzyszyły pokazy laserów oraz projekcje wideo. Im bardziej Komendarek się rozkręcał, tym mocniej zmieniał brzmienie na bardziej nowoczesne. Widać i słychać było, że on cały czas czegoś poszukuje w otaczającej go muzyce, że jest obeznany z nowościami i w genialny sposób balansuje między starym a nowym – nie bojąc się jednego łączyć z drugim. To jeden z tych artystów, którzy za konsoletami czują muzykę całym sobą i w dodatku mają słuch absolutny. Pod koniec elektronicznego koncertu, który już nie przypominał elektronicznych kontemplacji z przesterowanym głosem, ale klubowy set rodem z najlepszego klubu na Ibizie, kilka osób nie wytrzymało i zaczęło tańczyć na parkiecie pod sceną. Po koncercie artysta wyszedł do publiczności, zaczął snuć opowieści o kosmosie, o nowoczesności, o tym, że nie godzi się z tym porządkiem świata, a także o trzydziestu ośmiu radzieckich łodziach podwodnych spoczywających na dnie Morza Karskiego „które niszczą środowisko naturalne i zabijają ryby”. Na bis zagrał jedną, ośmiominutową kompozycję zainspirowaną właśnie wspomnianymi okrętami.

Władysław Komendarek to człowiek-artysta mający swoją wizję, swój świat i zdawać, by się mogło – zamieszkujący inną planetę, w innej galaktyce. Zresztą, jak sam podkreśla, kocha kosmos i chętnie by weń poleciał. Był to niezapomniany wieczór, a ja mam głośną-cichą nadzieję, że będzie mi jeszcze dane zobaczyć tego artystę na scenie podczas kolejnego wspaniałego występu, uświetnionego feerią laserów i blaskiem kolorowych świateł. Jeśli gdzieś w okolicy zobaczycie, że ma grać „kosmiczny brodacz” – idźcie w ciemno, a nie pożałujecie!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from BloodStainedd with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.