01. In A World with No Sky 05:42 02. Car 333 04:42 03. Quicksand 05:55 04. Seven Four 05:02 05. The Door Stays Open 04:21 06. Silent Divide 05:00 07. Jacuzzi 04:20 08. Perelandra 05:39 09. Gnomes Uncombed 03:39 10. Fragile 04:58 11. Diminished Capacity 04:59 12. Wisteria 04:57 /
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
13.07.2005
(Recenzent)
Adams, Steve — Camera Obscura
CAMERA
Najnowsza płyta Steve'a Adamsa zatytułowana jest Camera Obscura. Nazwa ta jest pochodzenia arabskiego i w tłumaczeniu z języka łacińskiego oznacza dosłownie Ciemną Skrzynkę. Cóż to takiego? Używano jej już od mniej więcej 900 roku, na początku głównie do pomiarów astronomicznych (ruch słońca, plam na słońcu, planet, gwiazd – przede wszystkim w ujęciu rocznym), później służyła pomocą w tworzeniu rysunków (głównie technicznych); używał jej w tym celu między innymi Leonardo Da Vinci. Około roku 1550 Girolamo Cardano (włoski matematyk, filozof, lekarz, astrolog – który przewidział datę swojej śmierci, a gdy ta nie nadeszła popełnił samobójstwo) dołożył do niej soczewkę, tworząc w ten sposób pierwowzór aparatu fotograficznego. Camera Obscura jest używana do dziś w fotografii artystycznej pod nazwą ‘fotografia otworkowa’.
LASER
Siła promienia laserowego jest tak duża, że może bez trudu spowodować ogromne zniszczenia w otaczającym nas świecie. Laser koloru czerwonego, który posiadam w domu nie wypala dziury w sprzęcie; zatrzymuje się na warstwie zer i jedynek na samiutkim początku tej prawie godzinnej płyty. Naciskam więc przycisk PLAY. Szybka sekcja, mocne klawisze, wibrująca gitara i dziwny, lekko mroczny klimat – to In A World With No Sky. Rytmiczne, energetyczne granie z ciekawą solówka gitarową. Utwór w całości instrumentalny, kojarzy mi się z nagraniami Satrianiego z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Kończy się nagle i niespodziewanie. Riff w Car 333 od razu przywołuje Opeth - Damnation, choć nie jest aż tak metalowy. Równie ciekawy, jest też rozbudowany, instrumentalny Quicksand – jeden z najlepszych utworów na tej płycie. Długie partie gitary, przeplatające się z klawiszami – podobne patenty grywał Yngwie Malmsteen, podobne, ale jednak inne i przez to bardzo interesujące. Bardzo fajne zagranie w środku utworu, tłumaczone jako:
Surf-music with a kebob twist
Utwór The Door Stays Open – przepiękny, niesamowicie klasycznie bluesowy utwór zadedykowany przyjacielowi Peterowi Bardensowi. Klawisze lekko hammondowe, bluesowy rytm i spokojniutkie, lecz jednocześnie mocne solówki gitary. Silent Divide to pierwszy utwór z tekstem śpiewanym. Śpiewanym gdyż w książeczce znajdują się teksty do niektórych utworów, jednak nikt ich nie śpiewa (Car 333, Gnomes Uncombed, Diminished Capacity). Sam Steve dysponuje ciekawym, męskim głosem. Śpiewa łagodnie i jakoś tak rozluźniająco. W tym utworze pojawia się gitara akustyczna, która gra w stylu flamenco. Jacuzzi to cover znanego miłośnikom Steve’a Hacketta utworu pod tym samym tytułem. Aranżacja Adamsa jest ciekawa, zaś piękny flet gościa, Mary Dagani, porywa nas w inny świat. I znów usłyszymy tu mellotron – ten przepiękny instrument znajdziemy tylko w kilku utworach, ale warto go posłuchać. Sam utwór jest mocny, progresywny a gitara lidera zespołu dodaje mu jeszcze rockowego kopa. Perelandra to nieistniejąca kraina, gdzie połówka czarnego księżyca chowa się za horyzontem turkusowego oceanu. I taki też jest ten utwór. Spokojny, rozmarzony i zniewalający. Długie pasaże gitarowe czyli to co Anoraki lubią najbardziej. Rozmarzyliśmy się, a tu cichaczem i zupełnie niespodziewanie zaatakowały nas Gnomes Uncombed. Wiec skaczemy do stojącego obok wagonika i z prędkością najszybszej kolejki świata, niczym w wesołym miasteczku uciekamy. A muzyka jest tuż obok nas. Fragile tytuł oczywiście kojarzy się ze Stingiem, choć nie ma z nim nic wspólnego. Bliżej mu do czegoś, co stworzył wrocławski Lavender (Never The Same - Residue), choć wątpię by muzycy mieli możliwość wysłuchania siebie nawzajem. Diminished Capacity to utwór związany z kolejną ważną dla Adamsa postacią: Plilippem Thibautem – belgijskim gitarzystą, który otworzył w 2000 roku festiwal Spirit of ‘66. Dużo gitar – bo właśnie z Philippem gra w duecie, a raczej przekomarza się Adams. Och, jeszcze tylko jednego wioślarza znaleźć i małe G3 mogłoby zagrać. Bardzo dobry utwór. Płyta kończy się utworem Wisteria. Jest to trzeci utwór w którym Steve śpiewa. Dużo tekstu, zmiany rytmów i ciekawe zagrania na flecie tym razem wykonane przez Deshe Dunnahoe.
Time will pass and then soon the dream returns
It happens time and time again
Maybe someday the tide will start to turn
And let my heart begin to mend
Your heart still calls me,
Your eyes still burn through me,
Wisteria
Steve Adams poprzez malutką dziurkę, która powstała dzięki użyciu czerwonego lasera, zaistniał i co najważniejsze pozostał w mojej głowie. Nagrał płytę, którą sam określa jako: ”...mieszankę bluesa, rocka, rocka progresywnego, ballady, muzyki instrumentalnej, ciężkiego rocka i kilku innych gatunków.”. Płyta została niedawno (31 marca 2005) wydana w drugiej wersji (ja posiadam pierwszą) jako reedycja z dodatkowym utworem Wah Happened?
Dziękuję Witkowi Andree z OSKAR Productions za udostępnienie materiału.